Pod koniec grudnia 2021 roku dziennikarze niezależnego portalu śledczego Open Secrets, przeszukując spis zagranicznych agentów prowadzony przez amerykański Departament Sprawiedliwości, natrafili na informacje dotyczące kontraktu między chińskim konsulatem w Nowym Jorku a firmą konsultingową Vippi Media z New Jersey. Chińczycy wynajęli przedsiębiorstwo, by w dobie dyplomatycznego bojkotu igrzysk w Pekinie przez część państw na czele z USA, pomagało w akcji promocyjnej tej imprezy. Vippi Media zobowiązało się do znalezienia influencerów, którzy mają aktywnie działać w mediach społecznościowych, by „zwiększyć oglądalność oraz masową świadomość" imprezy. Ich wpisy i nagrania powinny dotyczyć „historii Chin i ich kultury" oraz „współpracy chińsko-amerykańskiej w kwestii zmian klimatu czy nowych źródeł energii". Zgodnie z umową tylko 10 proc. treści ma pochodzić od pracowników konsulatu. Reszta to już kwestia inwencji influencerów. Kontrakt z firmą opiewa na kwotę 300 tys. dolarów i jest ważny do marca. Według jej szefa do tej pory zgłosiło się już 50 osób. To tylko jeden ze środków, które Pekin wykorzystuje do prowadzenia akcji propagandowych i dezinformacyjnych.
Czytaj więcej
Nie tylko w Polsce obywatele są inwigilowani przez służby specjalne. Po zaawansowane technologicznie metody sięgają też firmy i instytucje państwowe, niekoniecznie z krajów autorytarnych. A gdy jest popyt, przybywa też rozwiązań pomagających włamywać się do prywatnych telefonów.
Zupełnie normalnie
Uśmiechnięty mężczyzna zwraca się do kamery, pokazując ręką znajdujące się za jego plecami pole. Tłumaczy widzom, że właśnie odwiedził jedną z farm bawełny w zamieszkanym przez Ujgurów chińskim regionie Sinciang. W następnych minutach nagrania youtuber rozmawia z właścicielami plantacji, którzy pokazują mu, jak za pomocą traktorów z systemem GPS obsiewają pole. Później uczą go latać dronem rozpylającym pestycydy. – W całym regionie wszystko jest zautomatyzowane – mówi z zachwytem mężczyzna. Rozmawia z młodym pracownikiem farmy. Obaj zgadzają się, że życie w Sinciangu jest dobre. – Wiele osób mówi, że warunki tutaj są złe, że ludzie są zmuszani do pracy. Są firmy, które nie chcą kupować ani używać bawełny z Sinciangu. Dlatego chciałem tu przyjechać i zobaczyć, jak naprawdę wygląda sytuacja – tłumaczy youtuber. – To kompletna bzdura. Wszystko tu jest zupełnie normalne, nikt nie jest do niczego zmuszany – zapewnia go pracownik. W trakcie całego nagrania jego autor słowem nie zająknął się o doniesieniach ekspertów, dziennikarzy i obrońców praw człowieka na temat prześladowań, jakim poddawani są Ujgurzy. Według ONZ milion z nich jest zamkniętych w obozach reedukacyjnych.
Twórcą filmu jest Izraelczyk Raz Gal-Or. Swoją przygodę z YouTube'em zaczął, gdy był studentem na jednym z pekińskich uniwersytetów. Obecnie kieruje założoną przez siebie siecią Y-Platform, która zrzesza ponad 30 influencerów z Chin i z zagranicy, obserwowanych łącznie przez 100 mln subskrybentów. Miesięcznie ich filmy ogląda ponad 300 mln ludzi. Jak ustalił „New York Times", dyrektorem Y-Platform jest jego ojciec Amir, inwestor, którego fundusz wspiera rządowy Chiński Bank Rozwoju. Sam Gal-Or na kanale YChina publikuje nagrania ze swoich podróży po Chinach i „wspaniałe" życie ich mieszkańców. Porusza także tematy związane z bieżącymi wydarzeniami politycznymi, jak pandemia Covid-19, protesty w Hongkongu czy sytuacja w Sinciangu. To, co mówi, jest zgodne z oficjalną narracją Pekinu, często jest cytowany przez państwowe media jako ten, który pokazuje „prawdziwe Chiny".
Miliony wyświetleń ma także brytyjski duet Lee i Oliego Barrettów. Ojciec i syn odwiedzają hotele w egzotycznych miejscach, jeżdżą chińskim samochodem elektrycznym, jedzą lokalne potrawy albo testują najnowsze technologie firmy Huawei. Poza zwiedzaniem Chin i próbowaniem nowych rzeczy, na bieżąco komentują także najważniejsze wydarzenia na świecie.