Brytyjski rząd zapłacił znanej firmie PR pół miliona funtów za specjalną kampanię społeczną, która ma zniechęcić Brytyjczyków do używania... szyfrowanych komunikatorów. Pomysł jest taki, by skierować do rodziców przesłanie, że są one zagrożeniem dla dzieci, ponieważ mogą się przez nie komunikować z nimi przestępcy seksualni. A że teoretycznie w takich komunikatorach szyfrowanych tzw. metodą end-to-end nie da się śledzić wiadomości z zewnątrz, to służby nie mogą przechwycić niemoralnych propozycji i uratować dzieci na czas. Serwis Witrualnemedia.pl opisywał, jak będzie wyglądała kampania: „w planach jest produkcja spotu przedstawiającego dziecko i dorosłego zamkniętych w szklanym boksie. Oboje piszą na smartfonach. Dorosły ma patrzeć na malucha z wyraźnym podtekstem, następnie ma zgasnąć światło, zostawiając widzów z niepewnością, co stało się z dzieckiem. Spot ma zostawić widza z poczuciem niepokoju, że szyfrowana komunikacja ukrywa to, co dziecko i dorosły robią w sieci, gdy ich interakcja nie jest widoczna".
Czytaj więcej
Kilka dni temu znalazłem w ogrodzie butelkę, a w niej rulon z listem. Z zaciekawieniem przeczytałem, szczególnie że adresatem jest małopolska kurator oświaty. Uważam, że to ujęcie problemu, jaki wiąże się z aktywnością Barbary Nowak, warto przedstawić czytelnikom:
Jednak bądźmy dorośli: cała historia o rodzicach i dzieciach została pomyślana dlatego, ponieważ brytyjskie służby zaniepokoiła deklaracja firmy Meta (dawniej Facebook), że zaszyfruje Messengera. Dotychczas szyfrowany w ten sposób był należący do Mety WhatsApp czy np. Signal. Skądinąd gdy Facebook kupił WhatsAppa od założycieli tego komunikatora, spory procent użytkowników przestał z niego korzystać, nie wierząc do końca, że firma Marka Zuckerberga nie będzie miała pokus, by wykorzystywać dane zebrane na nim do sprzedaży reklam na Facebooku. Co zresztą po jakimś czasie stało się faktem.
Dlaczego szyfrowanie tak niepokoi brytyjskie władze? Bo uważają, że zbyt dużo prywatności w cyberprzestrzeni uniemożliwia państwu inwigilację organizacji przestępczych, terrorystycznych itp. Jak pisał tydzień temu Marcin Łuniewski w „Plusie Minusie", rząd w Londynie robi wszystko, by telefony sprzedawane w Wielkiej Brytanii i ich oprogramowanie nie były zbyt bezpieczne, zbyt trudne do zhakowania, bo obawia się, że tajność i prywatność staną się dla przestępców doskonałą przestrzenią do działania.