Petr Fiala. Od betoniarza do premiera Czech

Profesor politologii, katolik z żydowskimi korzeniami, liberalny konserwatysta, któremu bliżej do Berlina niż do Warszawy. Petr Fiala, nowy premier Republiki Czeskiej, wydaje się być stworzony do polityki.

Publikacja: 14.01.2022 17:00

Petr Fiala. Od betoniarza do premiera Czech

Foto: DAVID W CERNY/Reuters/Forum

Petr Fiala bywa nazywany eurosceptykiem. On woli jednak określenie „euroreformator". Jest zwolennikiem zachowania jedności Unii, ale bez pogłębiania integracji. Dla opisania swojego stanowiska posługiwał się metaforą wioski, której mieszkańcy po wielkiej kłótni postanawiają już więcej nie rywalizować, tylko współpracować. Początkowo wiedzie się im dobrze, biedniejsi zaczynają dorównywać bogatym, bogaci pomagają biedniejszym. Ale w pewnym momencie widoczne stają się też mankamenty swobody i wspólnoty, którą stworzono, i zaczynają powracać myśli o granicach pól. Ta metafora opisująca współczesną Europę to według Fiali punkt wyjścia do myślenia nad przyszłością Unii.

Morawscy inteligenci

Fiala pochodzi z żydowsko-chrześcijańskiej rodziny. Żydówką była jego babka – córka handlarza końmi. Z kolei dziadek Fiali urodził się w tradycyjnym katolickim domu na Morawach. W powstałej po I wojnie światowej Czechosłowacji wiodło im się dobrze. To wtedy na fali narodowego entuzjazmu dziadek przyszłego premiera postanowił zerwać z rodzinną tradycją i porzucił zakład szewski ojca. Ukończył studia prawnicze w Pradze i został urzędnikiem państwowym. W 1928 r. przyszedł na świat Igor – ojciec Petra Fiali.

„U nas wszyscy wierzyli w demokrację, bo przecież swoje najlepsze lata przeżyli w czasach pierwszej republiki. To przeświadczenie, że okres międzywojenny był dla nich łaskawy, zostało w moich rodzicach i dziadkach na długo (...). A im było gorzej, tym silniejsze było to wspomnienie" – mówił w jednym z wywiadów polityk.

Wszystko zmieniła II wojna światowa. Część rodziny, jako pół Żydzi, trafiła do obozu koncentracyjnego. Uwięzieni zostali też 16-letni Igor Fiala i jego brat Jíří. Kiedy po wojnie wrócili do domu, podobnie jak wcześniej ich ojciec, zdecydowali, że będą studiować. Igor wybrał ekonomię i wstąpił do partii. Był wdzięczny komunistom za pokonanie nazistowskich Niemiec. Ale kolejny raz historia pokrzyżowała losy rodziny Fialów. W 1956 r. ojciec przyszłego premiera Czech wystąpił z partii komunistycznej na znak protestu przeciwko zbrojnej interwencji Armii Czerwonej na Węgrzech.

„Nie mógł już tego znieść. Skończył właśnie 28 lat i pewnie nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jakie będą konsekwencje jego decyzji. Ale ja jestem dumny, że tego dokonał" – wspominał Petr Fiala.

Początkowo Igor utrzymywał rodzinę z pensji robotniczej. Później, podobnie jak jego żona Zdenka, był zarządcą w brneńskiej firmie budowlanej. W 1964 r. przyszedł na świat ich syn Petr. Jako dziecko chciał być astrofizykiem, dopiero po jakimś czasie jego zainteresowania zaczęły krążyć wokół humanistyki – literatury, historii, a w końcu politologii. Ze względu na przeszłość ojca i emigrację wuja do Kanady Petr miał problemy z zapisaniem się do szkoły średniej.

„To był jeden z najgorszych momentów w naszej rodzinie, bo w tym samym czasie moja matka zachorowała na raka. Do tego szkoła. Dziś może trudno sobie to wyobrazić, ale wtedy niedostanie się do liceum oznaczało zamkniętą drogę na studia. Zrządzeniem losu moje odwołanie zostało rozpatrzone" – opowiadał Fiala. Nie obyło się jednak bez zaangażowania matki, która będąc w szpitalu, opowiedziała historię syna jednej z kobiet przebywających na tym samym oddziale. Okazało się, że była żoną prominentnego komunisty odpowiedzialnego za oświatę w rejonie. Petr trafił do prestiżowego liceum „Jaroška", które ukończyli m.in. Karel Čapek, Milan Kundera czy Alfons Mucha. Oprócz tego uczęszczał na wykłady podziemnego uniwersytetu w Brnie.

Dzięki babce Františce Fiali poznał swoje żydowskie korzenie – jeździł z nią na kirkut w Hodonínie, odwiedzał znajomą rodziny, która przeżyła Holokaust. W domu ojciec i babka słuchali austriackiego radia, często rozmawiali ze sobą po niemiecku, bo tylko wtedy mieli pewność, że mały Petr ich nie zrozumie. Także druga babka – Žofie Bärtl – odegrała ważną rolę w jego wychowaniu. To w trakcie wizyt w jej domu w Jaroměřicach nad Rokytnou po raz pierwszy zetknął się z twórczością czeskich pisarzy chrześcijańskich – Jakuba Demla i Otokara Březiny, od których zaczęła się jego droga poszukiwania wiary.

Czytaj więcej

Uwaga, prrrrraca!

Katolik i naukowiec

Petr Fiala opowiada, że długo dojrzewał do decyzji o przyjęciu chrztu. W jego rodzinie nie praktykowano żadnej religii. Kościół katolicki w komunistycznej Czechosłowacji był prześladowany, a część jego działalności przeniosła się do podziemia. Jednym z duchownych tworzących skryte struktury kościelne na Morawach był biskup Stanislav Krátký i to właśnie on w dużej mierze wpłynął na młodego Fialę. Chrzest przyjął jako 22-latek tuż przed Bożym Narodzeniem w grudniu 1986 r.

Był wtedy studentem brneńskiego Uniwersytetu Jana Evangelisty Purkyně (dziś to Uniwersytet Masaryka). Studiował literaturę, bohemistykę i historię, angażował się w wydawanie studenckich czasopism – tych oficjalnych i nielegalnych. Tuż po studiach został zatrudniony w niewielkim muzeum w Kromieryżu niedaleko Zlina, ale po kilku miesiącach dostał wezwanie do wojska. Większość rocznej służby spędził w jednostce odpowiedzialnej za budowanie nowych obiektów wojskowych. Z historyka stał się betoniarzem.

Do Brna wrócił tuż przed listopadem 1989 r. i wydarzeniami, które przeszły do historii Czech i Słowacji jako aksamitna rewolucja. Wszystko rozpoczęło się 17 listopada na placu Wacława w Pradze. Ale początkowo Fiala śledził te wydarzenia z tylnego siedzenia. Wciąż był zatrudniony w muzeum na Morawach, a tu o rewolucji raczej się nie mówiło. Kiedy wraz z innymi pracownikami próbował zorganizować poparcie dla manifestantów w stolicy, nie znalazł zrozumienia u dyrektora placówki. Ale zmian nie dało się już zatrzymać.

„W chwili gdy na ulice wyszli niezadowoleni Czesi, którzy do tej pory milczeli, wiedziałem, że władza przegrała. Jeździłem do Brna każdego dnia, gdzie uczestniczyłem w demonstracjach, a później wieczorem czy rano wracałem do pracy w Kromieryżu i starałem się zorganizować manifestacje także tam, choć na początku to było trudne" – tłumaczył.

Wydarzenia z końcówki lat 80. były dla Petra Fiali ważne nie tylko z powodu kształtowania się jego poglądów politycznych i rozpoczęcia pracy naukowej. W brneńskim kręgu katolików spotkał też swoją przyszłą żonę Janę, z którą związał się w trakcie jednej z demonstracji. „W listopadzie 1989 r. poznałem, czym jest wolność, ale poznałem też swoją żonę. Obie kocham do dziś" – mówił w jednym z wywiadów.

Czytaj więcej

Literatura pamięci

Rektor i polityk

W porewolucyjnej Czechosłowacji najpierw poświęcił się dziennikarstwu. Pisał m.in. do gazety „Lidová demokracie". Później przez ponad 20 lat rozwijał swoją karierę naukową. Pierwszym poważnym wyzwaniem było stworzenie od podstaw programu politologii na Uniwersytecie Masaryka. W nieco ponad rok przyjmowano już pierwszych studentów. Po dwóch latach funkcjonowania katedry w 1993 r. Petr Fiala został wybrany na jej kierownika, ale nie obyło się bez problemów. Przyszły premier dopiero walczył o swoją pozycję na uczelni. Młody wiek, brak habilitacji i związków z wcześniejszymi władzami wydziału nie pomagały w zdobyciu uznania. Poza tym politologia nie uchodziła wówczas za naukę godną uwagi. Mimo to Fiali udało się rozwinąć podległą mu katedrę. Jako 32-latek uzyskał habilitację, jako 37-latek był już profesorem politologii, pierwszym w Czechach.

Po drodze doczekał się trójki potomstwa – dwóch synów i córki. Wśród współpracowników Fiali chodziły plotki, że młody politolog zamyka się przed swoimi dziećmi w gabinecie i nie wpuszcza ich do środka, nawet jeśli go o to proszą, bo jest w trakcie pisania kolejnej książki. Po latach Fiala przyznał, że te plotki były prawdziwe.

„Więź między rodzicami a dziećmi nie polega tylko na tym, że spędzacie razem dwadzieścia godzin dziennie na zabawie. Można komunikować się z nimi też w inny sposób (...). Chodzi raczej o intensywność relacji, o to, w jaki sposób jesteśmy z rodziną, o czym mówimy, jak głęboka jest nasza więź. Nie chodzi o sentymenty, przemówienia czy czas" – tłumaczył swoje podejście do dzieci Fiala.

Po ponad dekadzie spędzonej na zarządzaniu studiami politologicznymi wybrano go na rektora brneńskiego uniwersytetu. Podkreślał, że czas spędzony na uczelni dobrze przygotował go do radzenia sobie w świecie polityki. Jako rektor uczelni, a później przewodniczący rady rektorów całego kraju, musiał negocjować z ministrami czy posłami. „Zawsze powtarzam, że dostałem się do polityki nie jako politolog, ale jako wieloletni menedżer instytucji publicznych" – mówił Fiala. Właśnie wtedy został zauważony przez ówczesnego premiera Petra Nečasa (z konserwatywnej partii ODS), który zaproponował mu stanowisko głównego doradcy rządu ds. nauki. Był 2012 rok, Fiala kończył właśnie kadencję rektorską, a rząd szykował reformę szkolnictwa wyższego. Na ministra edukacji Josefa Dobeša, odpowiedzialnego za przeprowadzenie zmian, spadła fala krytyki. Studenci organizowali manifestacje przy wsparciu uczelni. To doprowadziło do dymisji szefa resortu edukacji, którego nieoczekiwanie zastąpił słabo znany wówczas Fiala. Urząd sprawował nieco ponad rok, do czasu afery obyczajowej z premierem w roli głównej. Szefowa jego gabinetu – Jana Nagyová – chciała zdobyć dowody niewierności żony Nečasa i nakazała wywiadowi wojskowemu śledzenie jej. Wszystko wskazuje na to, że już wtedy premier i jego doradczyni mieli romans. Kiedy sprawa wyszła na jaw, rząd natychmiast podał się do dymisji. Fiala przestał być ministrem, ale w polityce już pozostał.

Zmiana warty

W 2013 r. przyszły premier oficjalnie wstąpił w szeregi ODS i z ramienia tego ugrupowania stanął do wcześniejszych wyborów parlamentarnych. Zdobył mandat, a pół roku później był już przewodniczącym tonącej partii konserwatystów. ODS miała zaledwie 16 posłów – ponadtrzykrotnie mniej niż w poprzednich wyborach. Był to najgorszy wynik w jej historii. Fiala podjął się odbudowy zaufania Czechów, ale nie było to łatwe. Na scenie politycznej pojawił się Andrej Babiš i jego ANO, a głosy konserwatystów przejęło TOP 09. W 2017 r. Fiali udało się poprawić wynik, ale wciąż niepokojące było rosnące w siłę ANO.

W międzyczasie w szeregach ODS doszło do ostrego konfliktu między przewodniczącym partii a Václavem Klausem juniorem – synem byłego prezydenta Czech i założyciela partii, którą teraz rządził Fiala. Z powodu różnicy zdań co do kluczowych kierunków polityki postanowiono wykluczyć Klausa z partii – chodziło głównie o negatywny stosunek do Unii Europejskiej oraz kwestionowanie czeskich misji wojskowych. Klaus młodszy założył nowe ugrupowanie o nazwie Trikolora, a rodzina Klausów stała się jednym z głównych adwersarzy Fiali. Były prezydent Czech zarzucał mu m.in. rozmycie poglądów, chęć przypodobania się zarówno lewicy, jak i prawicy, porzucenie wartości konserwatywnych. Krytykował także wykształcenie premiera, podkreślając, że jako profesor politologii jest bardziej teoretykiem niż praktykiem, głową pełną teorii zamiast praktyki politycznej. W jednym z wywiadów Klaus senior opisał kierownictwo ODS tymi słowy: „niczego bardziej bezbarwnego jeszcze nie było".

Pytanie tylko, czy właśnie to, co Klaus uznał za „bezbarwność", nie stanowi o sile przedsięwzięcia, którego podjął się Fiala. Dopiero zawiązanie szerokiej koalicji przed wyborami 2021 r. dało przewagę opozycji i zapewniło zwycięstwo w jesiennych wyborach. Rząd tworzy aż pięć różnych formacji. Do koalicji dołączyli: konserwatyści (ODS z Petrem Fialą na czele), ludowcy (KDU-ČSL), liberałowie (TOP 09), samorządowcy (STAN) i centrolewica (Pirati). Nie są to partie z jednego spektrum politycznego, ale połączył je jeden, silny element – chęć zakończenia rządów Andreja Babiša posądzanego o malwersacje przy unijnych dotacjach.

Ale myli się ten, kto uważa, że Fiala będzie chciał zadowolić wszystkich. Pokazał to już na początku swoich rządów przy nominacji ministra spraw zagranicznych Jana Lipavskiego. Prezydent Miloš Zeman początkowo odrzucił tę kandydaturę, argumentując to brakiem kompetencji przyszłego ministra (skończył jedynie studia licencjackie, a nie magisterskie) oraz jego dystansowaniem się od Grupy Wyszehradzkiej i Izraela. Fiala zareagował na to oświadczenie jednoznacznie – jeśli prezydent nominacji nie przyjmie, zakończy się to wniesieniem skargi konstytucyjnej. Zeman odpuścił, a Fiala już w pierwszych tygodniach urzędowania zaczął grać pierwsze skrzypce w polityce krajowej, odsuwając na bok prezydenta, któremu poprzedni rząd ulegał. Zeman dwukrotnie odrzucił kandydatury ministrów zaproponowanych przez Babiša i wymusił na nim zmiany personalne w ministerstwach. Na porządku dziennym były także wizyty przedstawicieli rządu na Hradczanach.

Ta zmiana sił może okazać się kluczowa w kampanii prezydenckiej, która niedługo powinna ruszyć w Czechach. Miloš Zeman za rok kończy swoją drugą kadencję i nie może ubiegać się o reelekcję. Choć nawet gdyby mógł, to i tak stan zdrowia nie pozwoliłby mu na rozpoczęcie kampanii. Pozostaje zatem pytanie, kto go zastąpi. Najczęściej powtarzającym się nazwiskiem jest były premier Andrej Babiš, który w tej sytuacji mógłby liczyć na poparcie urzędującego prezydenta. Ale sam zainteresowany jeszcze nie potwierdził swojego startu.

To właśnie przyszły prezydent będzie politycznym punktem odniesienia dla czeskiego premiera. Przeciwnikiem i hamulcem reform albo partnerem do zmian.

Fragmenty wypowiedzi Petra Fiali pochodzą z książki „Rozum proti populismu". Przy pisaniu tekstu korzystałam także z publikacji „Profesor na frontové linii" M. Balaštíka i P. Fiali

Czytaj więcej

Z linii frontu, z miejsca czystek, z łodzi uchodźców

Praga oddala się od Warszawy

Petr Fiala ma już za sobą pierwszą podróż zagraniczną w roli szefa rządu. Tradycyjnie, jak każdy czeski premier na początku urzędowania, udał się na Słowację. W przypadku Fiali nie były to jednak wyłącznie symboliczne odwiedziny u braci Słowaków. To także jeden z elementów nowego otwarcia w polityce zagranicznej, które zapowiedział jego rząd. Zarówno w programie ogłoszonym na początku roku, jak i w exposé Petra Fiali wyraźnie widać silnie prozachodni kurs, zacieśnienie współpracy w ramach Unii Europejskiej i NATO. Fiala na każdym kroku podkreśla, że bezpieczeństwo Czech jest oparte na pakcie północnoatlantyckim, a wśród partnerów strategicznych wymienia USA i Wielką Brytanię. Do tego grona dołączono Izrael oraz państwa azjatyckie – Japonię, Koreę Południową i Tajwan. W osobnym punkcie podkreślono wagę relacji czesko-niemieckich.

Na dokładnie rozrysowanej mapie sojuszników na razie brakuje miejsca dla Polski. Wszystko wskazuje na to, że Pradze bliższe będą Paryż i Berlin niż Warszawa czy Budapeszt. W programie zaznaczono co prawda, że „współpraca w ramach Grupy Wyszehradzkiej będzie częścią naszych powiązań na wszystkich poziomach", ale nowy minister ds. europejskich Mikuláš Beka w wywiadzie dla gazety „Hospodárske noviny" mówił wprost, że „w sporze Polski i Węgier z UE o praworządność Czechy nie staną po stronie wyszehradzkich partnerów". Przestrzegł też, że pogłębiające się problemy sąsiadów mogą wpłynąć negatywnie na całą V4 i zamiast modelu współpracy czterech państw wytworzą się dwa przeciwstawne obozy – Czechy i Słowację z jednej strony, a Węgry i Polskę z drugiej. Co prawda partia Fiali – konserwatywna ODS – zasiada z PiS w Parlamencie Europejskim we frakcji Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy, ale słuchając wypowiedzi członków nowego rządu, trudno przypuszczać, by bliskość ideowa ODS zmieniła nastawienie Czechów do polityki Polski czy Węgier.

Petr Fiala bywa nazywany eurosceptykiem. On woli jednak określenie „euroreformator". Jest zwolennikiem zachowania jedności Unii, ale bez pogłębiania integracji. Dla opisania swojego stanowiska posługiwał się metaforą wioski, której mieszkańcy po wielkiej kłótni postanawiają już więcej nie rywalizować, tylko współpracować. Początkowo wiedzie się im dobrze, biedniejsi zaczynają dorównywać bogatym, bogaci pomagają biedniejszym. Ale w pewnym momencie widoczne stają się też mankamenty swobody i wspólnoty, którą stworzono, i zaczynają powracać myśli o granicach pól. Ta metafora opisująca współczesną Europę to według Fiali punkt wyjścia do myślenia nad przyszłością Unii.

Pozostało 96% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi