Petr Fiala bywa nazywany eurosceptykiem. On woli jednak określenie „euroreformator". Jest zwolennikiem zachowania jedności Unii, ale bez pogłębiania integracji. Dla opisania swojego stanowiska posługiwał się metaforą wioski, której mieszkańcy po wielkiej kłótni postanawiają już więcej nie rywalizować, tylko współpracować. Początkowo wiedzie się im dobrze, biedniejsi zaczynają dorównywać bogatym, bogaci pomagają biedniejszym. Ale w pewnym momencie widoczne stają się też mankamenty swobody i wspólnoty, którą stworzono, i zaczynają powracać myśli o granicach pól. Ta metafora opisująca współczesną Europę to według Fiali punkt wyjścia do myślenia nad przyszłością Unii.
Morawscy inteligenci
Fiala pochodzi z żydowsko-chrześcijańskiej rodziny. Żydówką była jego babka – córka handlarza końmi. Z kolei dziadek Fiali urodził się w tradycyjnym katolickim domu na Morawach. W powstałej po I wojnie światowej Czechosłowacji wiodło im się dobrze. To wtedy na fali narodowego entuzjazmu dziadek przyszłego premiera postanowił zerwać z rodzinną tradycją i porzucił zakład szewski ojca. Ukończył studia prawnicze w Pradze i został urzędnikiem państwowym. W 1928 r. przyszedł na świat Igor – ojciec Petra Fiali.
„U nas wszyscy wierzyli w demokrację, bo przecież swoje najlepsze lata przeżyli w czasach pierwszej republiki. To przeświadczenie, że okres międzywojenny był dla nich łaskawy, zostało w moich rodzicach i dziadkach na długo (...). A im było gorzej, tym silniejsze było to wspomnienie" – mówił w jednym z wywiadów polityk.
Wszystko zmieniła II wojna światowa. Część rodziny, jako pół Żydzi, trafiła do obozu koncentracyjnego. Uwięzieni zostali też 16-letni Igor Fiala i jego brat Jíří. Kiedy po wojnie wrócili do domu, podobnie jak wcześniej ich ojciec, zdecydowali, że będą studiować. Igor wybrał ekonomię i wstąpił do partii. Był wdzięczny komunistom za pokonanie nazistowskich Niemiec. Ale kolejny raz historia pokrzyżowała losy rodziny Fialów. W 1956 r. ojciec przyszłego premiera Czech wystąpił z partii komunistycznej na znak protestu przeciwko zbrojnej interwencji Armii Czerwonej na Węgrzech.
„Nie mógł już tego znieść. Skończył właśnie 28 lat i pewnie nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jakie będą konsekwencje jego decyzji. Ale ja jestem dumny, że tego dokonał" – wspominał Petr Fiala.