Świat, przed którym przestrzegał autor, był hiperbolą, przejaskrawieniem możliwości, a nie samą rzeczywistością. Nawet w stalinizmie totalna kontrola istoty ludzkiej nie była przecież możliwa. Państwo trzymało się jednak jakichś granic, a i bohaterowie antyutopii mieli przestrzeń na elementarną prywatność, wystarczyło wychylić się poza zasięg kamery teleekranu i mówić na tyle szeptem, by treści rozmowy nie mógł wychwycić zintegrowany z urządzeniem mikrofon.
Ze współczesnym smartfonem zainfekowanym Pegasusem tak się nie da. Pegasus wykorzystuje do inwigilacji każdą z kamer smartfona. Telefon łypie więc okiem niezależnie od tego, na której stronie spoczywa. Gdybyśmy jeszcze wiedzieli, że łypie, można by było go przyrzucić sweterkiem czy zakryć czapką, ale skąd mamy wiedzieć, że właśnie na nas patrzy? Podobnie z dźwiękiem. Ci, których potraktowano izraelskim wynalazkiem, twierdzą, że zbiera dźwięki w promieniu 20 metrów, ale i to nie jest najgroźniejsze. Istnym koszmarem jest fakt, że penetruje całą zawartość smartfona. Przegryza cyfrowe zabezpieczenia komunikatorów, penetruje WhatsAppa, Signala, Messengera czy co tam sobie zainstalujemy. Wchodzi w skrzynki pocztowe, wygrzebuje maile sprzed miesięcy i lat, otwiera załączniki, słuchając oczywiście zarazem, z kim i o czym się rozmawia.
Czytaj więcej
Przede wszystkim nikt się nie spodziewał, że tak to się będzie ciągnęło.
Czy jest nieśmiertelny? Nie całkiem, można przystrzyc mu skrzydła, wyłączając od czasu od czasu aparat. Wtedy sterujący Pegasusem operatorzy są zmuszeni do wgrania uskrzydlonego robaka po raz wtóry. Strasznie to wszystko jest kosztowne i pod specjalistyczną kontrolą. Nie to, że do systemu ma wstęp byle krawężnik ze służb. Trzeba mieć dostęp do zamkniętego (na klucz) komputera i uprawnienia. Niemniej decyzja licencjobiorcy jest ostateczna. Zawiadowcy Pegasusa otrzymują numer telefonu i jest po sprawie.
Czemu Orwell tego nie wymyślił, a wyobraźnię zatrzymał na progu, który wyznaczał zawieszony na ścianie mieszkania teleekran? Cóż, był niedostatecznie zdolny. Intuicje telefonu bezprzewodowego pojawiały się dużo wcześniej, a amerykańska policja wykorzystywała komunikację radiową od 1928 roku. Coś więc tam Eric Arhur przegapił. A może po prostu w głowie mu się nie mieściło, że smycz będziemy jak niektóre psy nosić z sobą dobrowolnie? Co więcej, dzięki użytecznym aplikacjom staje się niezbędnym centrum operacyjnym naszego życia. Bez niej ani rusz, bo komunikacja, płatności, poczta, komunikatory, prognozy pogody, audio, wideo, gry, zdjęcia i tak dalej, i dalej. Komórką można zapłacić datek w kościele i zamówić pizzę. Tak jest, wszystko wiecie. Stała się atrybutem numer jeden. Kiedy ją gubimy, a jej zawartość nie jest zabezpieczona w chmurze, mamy do czynienia z końcem świata. Niemniej rzadko kiedy zdajemy sobie sprawę, że fakt, iż jest zbackupowana w chmurze, oznacza, że jest dostępna dla tych, którzy zarządzają chmurą.