Najkrótsza definicja cudu jest taka, że jest to wydarzenie, w którym naturalne zasady zostały naruszone przez Boga w jakimś konkretnym celu. Jako dość tradycyjnie wierzący chrześcijanin wierzę, że jest to możliwe, oraz że Bóg może posługiwać się przestrzeniami natury, które są nam jeszcze nieznane, i w ten sposób wywoływać skutki, których nie rozumiemy. I takie działanie nie jest jednak czymś regularnym ani stałym. Jeśli stałoby się normą, codziennością – to przestałoby być cudem. I tak też cuda są przez Kościół traktowane. Tylko nieliczne z nadzwyczajnych wydarzeń, z tego, co ludzie za cud uważają, są za taki uznawane. Ta ostrożność ma zaś swoje zakorzenienie w świadomości, że pragnienie cudów, wymaganie ich ma swoje źródła raczej w mentalności magicznej niż w zdrowej, biblijnej teologii.
Czytaj więcej
Metoda prezentowania trudnych informacji przez polski Kościół jest nieodmiennie taka sama. Informuje się o tym, że w jakiejś przestrzeni nie jest źle. I tak właśnie zrobił szef Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego (ISKK), prezentując dramatyczne dane i przekonując, że są one dowodem na to, iż „mimo pandemii Kościół w Polsce zachowuje ciągłość swoich struktur". To oczywiście jest prawda, ale w przypadku wspólnoty o tak długiej historii i tak mocno zakorzenionych strukturach nie jest to nic zaskakującego. Z badań zaś wynika, i to wydaje się istotniejsze, wiele innych wniosków, które z perspektywy przyszłości Kościoła są o wiele bardziej dramatyczne.
Ta ostatnia przypomina bowiem niezmiernie mocno, że Bóg zazwyczaj działa za pośrednictwem ludzi. I tak w przypadku uzdrawiania, leczenia o wiele częściej posługuje się rękoma lekarzy niż cudami. Warto o tym przypominać szczególnie obecnie, gdy część z antyszczepionkowych przekonań napędzanych jest właśnie religijnie. Sam słyszałem wielokrotnie, że zamiast się lękać, zamiast namawiać do szczepień, trzeba zaufać Jezusowi, że On chroni swoich uczniów. Nie zamierzam negować znaczenia modlitwy i zaufania. Wierzę w nie głęboko. Tyle że odpowiedzią na modlitwy chrześcijan z początku pandemii, jak się zdaje, jest także opracowanie szczepionek. Ci, którzy je wymyślili i wyprodukowali, byli i są – według tradycyjnej wiary zarówno judaizmu, jak i chrześcijaństwa – dłońmi Boga. Jeśli Bóg – za pośrednictwem medycyny – daje nam sposób na uniknięcie (a przynajmniej poważne ograniczenie) poważnego przejścia choroby, to domaganie się od Niego szczególnych interwencji ociera się o zuchwałe domaganie się cudu w sytuacji, gdy zadziałać mogły zwyczajne sposoby. Czy Bóg może dać w takiej sytuacji cud? Może, ale postawą religijnej i świeckiej odpowiedzialności jest unikanie konieczności modlitwy o niego.
Tyle że odpowiedzią na modlitwy chrześcijan z początku pandemii, jak się zdaje, jest także opracowanie szczepionek. Ci, którzy je wymyślili i wyprodukowali, byli i są – według tradycyjnej wiary zarówno judaizmu, jak i chrześcijaństwa – dłońmi Boga.
Wiara nie neguje odkryć nauki. Pięknie pisał o tym w swojej modlitwie lekarza średniowieczny medyk, rabin i filozof Mojżesz Majmonides: „Boże, napełnij duszę moją miłością do mej sztuki i dla wszystkich stworzeń. Nie dopuść, aby pragnienie zarobku lub poszukiwanie sławy kierowały sztuką moją, gdyż wtedy wrogowie prawdy i miłości mogliby to wyzyskać i odsunąć mnie od szlachetnego obowiązku czynienia dobrze dzieciom Twoim. Podtrzymuj siły mego serca, aby zawsze było gotowe służyć zarówno ubogiemu, jak i bogatemu, przyjacielowi, jak i wrogowi, człowiekowi złemu, jak i dobremu. Spraw, abym w tym, który cierpi, widział tylko człowieka. Niechaj umysł mój przy obcowaniu z chorymi pozostanie jasny, nie obarczony żadną myślą uboczną, ażeby wyraźnie uprzytomnił sobie, czego nauczyło go doświadczenie i wiedza, gdyż wielkie i wspaniałe są dociekania naukowe, których celem jest podtrzymywanie życia i zdrowia wszystkich stworzeń. Spraw, aby moi chorzy mogli zaufać mnie i mojej sztuce. Jeśli nieuki potępiają mnie i wyśmiewają, spraw, aby ukochanie mego zawodu było puklerzem czyniącym mnie niewzruszonym, abym mógł wytrwać w prawdzie bez względu na znaczenie, rozgłos lub wiek moich nieprzyjaciół. Użycz mi, Boże mój, wyrozumiałości i cierpliwości wobec chorych, upartych i grubiańskich. Spraw, abym był we wszystkim umiarkowany, lecz nienasycony w umiłowaniu wiedzy. Oddal ode mnie przekonanie, że wszystko potrafię. Daj mi siłę, wolę i możność rozszerzania swych wiadomości, dzisiaj jeszcze bowiem mogę odkryć w świadomości swej rzeczy, których istnienia wczoraj nie przypuszczałem, ponieważ wiedza jest olbrzymia, a umysł ludzki sięga wciąż naprzód".