Tomasz P. Terlikowski: Cud i codzienność

Cud, jak sama nazwa wskazuje, jest czymś, co nie zdarza się regularnie ani codziennie. Bóg zaś – o czym chrześcijanie powinni pamiętać – zazwyczaj działa, posługując się ludźmi, i to zgodnie z naturą, a nie wbrew niej.

Publikacja: 24.12.2021 06:00

Tomasz P. Terlikowski: Cud i codzienność

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Najkrótsza definicja cudu jest taka, że jest to wydarzenie, w którym naturalne zasady zostały naruszone przez Boga w jakimś konkretnym celu. Jako dość tradycyjnie wierzący chrześcijanin wierzę, że jest to możliwe, oraz że Bóg może posługiwać się przestrzeniami natury, które są nam jeszcze nieznane, i w ten sposób wywoływać skutki, których nie rozumiemy. I takie działanie nie jest jednak czymś regularnym ani stałym. Jeśli stałoby się normą, codziennością – to przestałoby być cudem. I tak też cuda są przez Kościół traktowane. Tylko nieliczne z nadzwyczajnych wydarzeń, z tego, co ludzie za cud uważają, są za taki uznawane. Ta ostrożność ma zaś swoje zakorzenienie w świadomości, że pragnienie cudów, wymaganie ich ma swoje źródła raczej w mentalności magicznej niż w zdrowej, biblijnej teologii.

Czytaj więcej

Tomasz P. Terlikowski: Nadciąga głęboka laicyzacja

Ta ostatnia przypomina bowiem niezmiernie mocno, że Bóg zazwyczaj działa za pośrednictwem ludzi. I tak w przypadku uzdrawiania, leczenia o wiele częściej posługuje się rękoma lekarzy niż cudami. Warto o tym przypominać szczególnie obecnie, gdy część z antyszczepionkowych przekonań napędzanych jest właśnie religijnie. Sam słyszałem wielokrotnie, że zamiast się lękać, zamiast namawiać do szczepień, trzeba zaufać Jezusowi, że On chroni swoich uczniów. Nie zamierzam negować znaczenia modlitwy i zaufania. Wierzę w nie głęboko. Tyle że odpowiedzią na modlitwy chrześcijan z początku pandemii, jak się zdaje, jest także opracowanie szczepionek. Ci, którzy je wymyślili i wyprodukowali, byli i są – według tradycyjnej wiary zarówno judaizmu, jak i chrześcijaństwa – dłońmi Boga. Jeśli Bóg – za pośrednictwem medycyny – daje nam sposób na uniknięcie (a przynajmniej poważne ograniczenie) poważnego przejścia choroby, to domaganie się od Niego szczególnych interwencji ociera się o zuchwałe domaganie się cudu w sytuacji, gdy zadziałać mogły zwyczajne sposoby. Czy Bóg może dać w takiej sytuacji cud? Może, ale postawą religijnej i świeckiej odpowiedzialności jest unikanie konieczności modlitwy o niego.

Tyle że odpowiedzią na modlitwy chrześcijan z początku pandemii, jak się zdaje, jest także opracowanie szczepionek. Ci, którzy je wymyślili i wyprodukowali, byli i są – według tradycyjnej wiary zarówno judaizmu, jak i chrześcijaństwa – dłońmi Boga.

Wiara nie neguje odkryć nauki. Pięknie pisał o tym w swojej modlitwie lekarza średniowieczny medyk, rabin i filozof Mojżesz Majmonides: „Boże, napełnij duszę moją miłością do mej sztuki i dla wszystkich stworzeń. Nie dopuść, aby pragnienie zarobku lub poszukiwanie sławy kierowały sztuką moją, gdyż wtedy wrogowie prawdy i miłości mogliby to wyzyskać i odsunąć mnie od szlachetnego obowiązku czynienia dobrze dzieciom Twoim. Podtrzymuj siły mego serca, aby zawsze było gotowe służyć zarówno ubogiemu, jak i bogatemu, przyjacielowi, jak i wrogowi, człowiekowi złemu, jak i dobremu. Spraw, abym w tym, który cierpi, widział tylko człowieka. Niechaj umysł mój przy obcowaniu z chorymi pozostanie jasny, nie obarczony żadną myślą uboczną, ażeby wyraźnie uprzytomnił sobie, czego nauczyło go doświadczenie i wiedza, gdyż wielkie i wspaniałe są dociekania naukowe, których celem jest podtrzymywanie życia i zdrowia wszystkich stworzeń. Spraw, aby moi chorzy mogli zaufać mnie i mojej sztuce. Jeśli nieuki potępiają mnie i wyśmiewają, spraw, aby ukochanie mego zawodu było puklerzem czyniącym mnie niewzruszonym, abym mógł wytrwać w prawdzie bez względu na znaczenie, rozgłos lub wiek moich nieprzyjaciół. Użycz mi, Boże mój, wyrozumiałości i cierpliwości wobec chorych, upartych i grubiańskich. Spraw, abym był we wszystkim umiarkowany, lecz nienasycony w umiłowaniu wiedzy. Oddal ode mnie przekonanie, że wszystko potrafię. Daj mi siłę, wolę i możność rozszerzania swych wiadomości, dzisiaj jeszcze bowiem mogę odkryć w świadomości swej rzeczy, których istnienia wczoraj nie przypuszczałem, ponieważ wiedza jest olbrzymia, a umysł ludzki sięga wciąż naprzód".

I te słowa warto nieustannie przypominać.

Czytaj więcej

Tomasz P. Terlikowski: Darwin w kraju Solidarności

Najkrótsza definicja cudu jest taka, że jest to wydarzenie, w którym naturalne zasady zostały naruszone przez Boga w jakimś konkretnym celu. Jako dość tradycyjnie wierzący chrześcijanin wierzę, że jest to możliwe, oraz że Bóg może posługiwać się przestrzeniami natury, które są nam jeszcze nieznane, i w ten sposób wywoływać skutki, których nie rozumiemy. I takie działanie nie jest jednak czymś regularnym ani stałym. Jeśli stałoby się normą, codziennością – to przestałoby być cudem. I tak też cuda są przez Kościół traktowane. Tylko nieliczne z nadzwyczajnych wydarzeń, z tego, co ludzie za cud uważają, są za taki uznawane. Ta ostrożność ma zaś swoje zakorzenienie w świadomości, że pragnienie cudów, wymaganie ich ma swoje źródła raczej w mentalności magicznej niż w zdrowej, biblijnej teologii.

Pozostało 83% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: Polska przetrwała, ale co dalej?
Plus Minus
„Septologia. Tom III–IV”: Modlitwa po norwesku
Plus Minus
„Dunder albo kot z zaświatu”: Przygody czarnego kota
Plus Minus
„Alicja. Bożena. Ja”: Przykra lektura
Materiał Promocyjny
Big data pomaga budować skuteczne strategie
Plus Minus
"Żarty się skończyły”: Trauma komediantki
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje