Plus Minus: Czy stan wojenny przestaje nas obchodzić? Dopóki żył generał Wojciech Jaruzelski, 13 grudnia zawsze byli chętni, by demonstrować pod jego domem, a teraz mam wrażenie, że emocje związane z tą rocznicą są dużo mniejsze.
We mnie też zaszła pewna zmiana po śmierci generała Jaruzelskiego. Przez długie lata uchodziłem za jednego z najostrzejszych krytyków generała. Krytycyzm pozostał, ale dziś patrzę już na niego z większym dystansem. Uważałem, że należał mu się proces za wprowadzenie stanu wojennego. Rozpoczął się – z powodu ewidentnej obstrukcji ze strony polskiego wymiaru sprawiedliwości – o kilkanaście lat za późno, co ostatecznie umożliwiło Jaruzelskiemu wywinięcie się od odpowiedzialności z uwagi na stan zdrowia. Wyrok, który ostatecznie w nim zapadł, dotyczył jedynie gen. Kiszczaka i wielu nie usatysfakcjonował. Mnie też. Przede wszystkim jednak bardzo źle się stało, że Jaruzelski nie miał procesu przed Trybunałem Stanu. Natomiast na tym przykładzie widać wyraźnie, jak przesuwa się granica społecznych emocji związanych z rocznicami dramatycznych wydarzeń w dziejach Polski. Kiedyś ogniskowały się one wokół 1956 roku, później wokół 1968, a jeszcze później wokół 1980, czyli rewolucji solidarnościowej, którą zakończył stan wojenny. Mam wrażenie, że w 40. rocznicę stanu wojennego widać, że i ta rocznica budzi coraz mniejsze emocje. Tym bardziej że z głównych graczy 1981 roku został tylko Lech Wałęsa ze strony opozycji. A ze strony ówczesnej władzy może jeszcze Leszek Miller powie coś w obronie stanu wojennego, reszta już nie żyje albo woli milczeć. Jednak politycznie to już nie będzie wydarzenie. Solidarność zwyciężyła w wymiarze świadomości historycznej i dlatego obrońców stanu wojennego jest dużo mniej. Dlatego też kolejne rocznice nie budzą u mnie takich emocji jak dawniej.
Stan wojenny trwał rok, później został zawieszony na kolejne pół roku. Czyli raptem było to półtora roku, a wpływ, jaki wywarł na Polskę, był ogromny.
Stan wojenny trwał półtora roku tylko formalnie, ale ludzie odczuwali to zupełnie inaczej. Uważali, że istotną zmianą był dopiero rok 1989, czyli Okrągły Stół i wybory do Sejmu kontraktowego. Sam też mam takie wrażenie, bo jednak w przepisach, np. w ustawodawstwie karnym, różne elementy wprowadzone w czasie stanu wojennego pozostały. Dlatego w rzeczywistości stan wojenny trwał prawie do końca dekady. Z punktu widzenia gospodarki była to najgorsza dekada w dziejach PRL. Można by powiedzieć, że zbierano wtedy owoce szaleńczej polityki inwestycyjnej Edwarda Gierka, czyli dekady lat 70.
Czytaj więcej
Mamy do czynienia z kompletną zmianą sytuacji strategicznej i stajemy prawdopodobnie w obliczu najtrudniejszej sytuacji politycznej w ciągu ostatnich 30 lat - mówi Paweł Kowal, były wiceminister spraw zagranicznych ds. wschodnich.