Walka o tytuł mistrzowski to w tym roku pojedynek Maxa Verstappena i Lewisa Hamiltona, co przypomina batalie Ayrtona Senny z Alainem Prostem i Nikiego Laudy z Jamesem Huntem. Finał sezonu to jednak – inaczej niż przed laty – podróż po krajach bez sportowej tradycji i dziedzictwa, które wykorzystują Formułę 1 do politycznej gry.
Kibice żyją rywalizacją, która rozstrzyga się na torach Losail (Katar – wygrał Hamilton), Jeddah (Arabia Saudyjska – 5 grudnia) i Yas Marina (Zjednoczone Emiraty Arabskie – 12 grudnia). Zawody organizują kraje, które depczą prawa człowieka, a finał sezonu to modelowy przykład sportwashingu, czyli poprawiania wizerunku poprzez sport.
Skromny opór świata
Termin „sportwashing" trafił do powszechnego użytku niedawno, kiedy o dobre imię dzięki organizacji Igrzysk Europejskich walczyli Azerowie. Polityczne zyski płynące z wielkich sportowych wydarzeń już wcześniej poznali Rosjanie i Chińczycy, choć w ich przypadku istotniejsze od wybielania wizerunku wobec świata mogło być ugruntowanie pozycji władzy wśród własnych obywateli. Pierwsi usiłowali sprzedać nową wersję Rosji przy okazji piłkarskiego mundialu (2018) i zimowych igrzysk w Soczi (2014), które okazały się dopingowym przekrętem. Drudzy gościli olimpijczyków w 2008 roku, a za chwilę – przy okazji przyszłorocznej imprezy w Pekinie – stolica Chin zostanie pierwszym miastem, które organizowało zarówno igrzyska letnie, jak i zimowe.
Chińskie władze prześladują muzułmańską mniejszość Ujgurów i mieszkańców Hongkongu, ale dyplomatyczny bojkot imprezy na razie obiecali tylko Brytyjczycy. Dziennikarze „New York Timesa" pytali ostatnio: „Czy świat sportu wciąż potrzebuje Chin?", ale odpowiedź nie ma znaczenia, skoro na tamtejszym rynku zależy ponadnarodowym gigantom biznesu.
Pieniądz znaczy więcej niż wartości. Opór jest skromny – chlubny wyjątek to tenisowa WTA, która od lat budowała w Chinach wpływy, ale teraz jest gotowa je porzucić, jeśli tamtejsze władze nie pozwolą na niezależne śledztwo w sprawie tenisistki Shuai Peng, która oskarża byłego wicepremiera Chin o gwałt.