Współczesna młodzież spędza bowiem w szkole 20 proc. więcej czasu niż jej rodzice w młodości i trzy razy więcej czasu niż oni poświęca na naukę.
Autor, podpierając się licznymi badaniami, przykładami z literatury i filmów, pokazuje, że szkoła dalej tkwi w XIX wieku i w coraz mniejszym stopniu przygotowuje do dorosłego życia i konfrontacji ze złożoną rzeczywistością
Mikołaj Marcela, ekspert w dziedzinie tematyki edukacji, autor poradników (m.in. „Jak zapewnić swojemu dziecku najlepszy start"), zachęca do dyskusji nad możliwościami zmiany dotychczasowego modelu szkoły. Jego najnowsza książka „Selekcje. Jak szkoła niszczy ludzi, społeczeństwa i świat" to pod wieloma względami krytyka zarówno dotychczasowej idei szkoły, jak i systemu, który ją stworzył.
Autor, podpierając się licznymi badaniami, przykładami z literatury i filmów, pokazuje, że szkoła dalej tkwi w XIX wieku i w coraz mniejszym stopniu przygotowuje do dorosłego życia i konfrontacji ze złożoną rzeczywistością. Nie wspiera w rozwoju indywidualnych talentów, skupia się raczej na swego rodzaju hodowli ludzi. To nie miejsce na popełnianie błędów i wyrażanie siebie. Cytując Olgę Tokarczuk, autor pisze, że instytucja szkoły tworzy z dzieci nieszczęśliwe drzewka bonsai. Zamiast dać im możliwość naturalnego rozwoju, stale je przycina. Do tego zmuszeni do ciągłej rywalizacji i klasyfikowani w różnorodnych rankingach, na podstawie wyników testów mają otrzymać przepustki do lepszego życia.
Marcela przekonuje, że musimy oduczyć się niemal wszystkiego, co wiemy o edukacji. Na stole mamy liczne gotowe rozwiązania, np. z zakresu psychologii, neuronauk czy socjologii. Książka „Selekcje..." przedstawia sporo argumentów, że warto spróbować coś zmienić.