Pierwszym tematem niemieckiej polityki będzie stworzenie silniejszej i bardziej suwerennej Unii Europejskiej. Dokonanie tego będzie miało wpływ na strategię międzynarodową i politykę zagraniczną Niemiec – oświadczył po wyborach Olaf Scholz, główny kandydat na kanclerza. Jeśli SPD będzie wiodącą siłą koalicji rządzącej, teoretycznie byłby to dobry sygnał dla marzących o autonomii strategicznej Europy. Niemcy epoki Merkel niby ją popierały, ale w praktyce zawsze wahały się, czy angażować się w inicjatywy, które mogły zostać odczytane przez Stany Zjednoczone jako nieprzyjazne.
Od chęci pewnego uniezależnienia się od USA do osiągnięcia suwerenności w polityce obronnej wiedzie jednak droga długa i wyboista. Nie udało się jej Unii pokonać przez wiele lat, mimo presji niektórych państw, zmian w traktatach unijnych i coraz silniejszych sygnałów zza Atlantyku o zmianie amerykańskich priorytetów w dziedzinie bezpieczeństwa. Wielu ma nadzieję, że takim dzwonkiem ostrzegawczym będzie chaotyczna akcja wycofywania się z Afganistanu, której Amerykanie w żadnym stopniu nie konsultowali ze swoimi europejskimi sojusznikami. Jakby tego było mało, kilka tygodni po szokujących scenach z lotniska w Kabulu Waszyngton porozumiał się z Londynem i Canberrą w sprawie AUKUS – układu bezpieczeństwa w regionie Indo-Pacyfiku. Partnerów z UE, w tym bardzo aktywną w tym regionie Francję, zupełnie zignorował. Jeśli tak zachowuje się prezydent przywiązany do partnerstwa transatlantyckiego, to co stanie się, gdy władzę obejmie znów Trump lub polityk o podobnie izolacjonistycznych zapędach?
Ocalić Polskę, bo Bałtów się nie da
Dyskusja o europejskiej obronie właściwie powinna zacząć się od tego, czy jest ona potrzebna z politycznego i wojskowego punktu widzenia. A więc, czy jest jakaś sfera interesów UE, której zabezpieczaniem NATO (czyli USA) nie jest już, lub nie będzie, zainteresowane. Jeśli odpowiedź jest twierdząca, to trzeba sobie zadać kolejne polityczne pytanie. Czy w Unii istnieje jednomyślność na rzecz realizowania tych interesów? Dopiero gdy i tutaj odpowiedź będzie na tak, to trzeba przeanalizować, czy dostępne obecnie zasoby wojskowe UE wystarczyłyby do zabezpieczenia tych interesów.
W obecnym stanie Europa by się nie obroniła
Dyskusja na ten temat w Unii zazwyczaj tego porządku nie przestrzega. Często zaczyna się od końca, gdy mówi się o konieczności tworzenia wspólnej armii, bez odpowiedzenia sobie na pytanie, czemu ona miałaby służyć. Albo zaczyna się nawet od początku, czyli od zmiany sytuacji geopolitycznej, która miałaby wymuszać większą autonomię wojskową UE, ale od razu przechodzi się do pomysłu, jak to zrobić od strony wojskowej, bez odpowiedzenia sobie na pytanie, jak pokonać opór krytyków takiego pomysłu wewnątrz UE. A tych jest całkiem sporo i od lat zdania nie zmieniają.