Zawód pilota, powszechnie kojarzony z elitarnością i szacunkiem, w książce pt. „Lecę. Piloci mi to powiedzieli" wygląda zdecydowanie inaczej. Poczucie wolności za sterami czy „najładniejszy widok z biura" to lepsze strony pracy w tym zawodzie. Jednak na co dzień opiera się ona na schemacie, który przypomina zadania pracownika korporacji, skazanego na wieczne delegacje i przestrzeganie procedur. Rozmówcy Pelczara przyznają, że w ich pracy cenne są uważność, rozpoznawanie priorytetów, dobra komunikacja i umiejętność pracy w zespole. Brzmi to jak opis kompetencji wielu innych zawodów.
Piloci potwierdzają, że w latanie i zdobycie niezbędnej wiedzy trzeba zainwestować dużo pieniędzy, czasu i wysiłku. Wielu z nich, po tym jak skończyli 40 lat, zmieniło pracę, by spełnić swoje marzenia o lataniu. Ich zawód oznacza również nieustający deficyt snu i zmęczenie, duże obciążenie psychiczne i szybsze starzenie się, bo do organizmu dociera mniej tlenu niż na lądzie.
Spodziewałam się, że w książce znajdę więcej ciekawostek i anegdot zza kulis życia pilota. Dla początkujących zainteresowanych lotnictwem lektura może być wprowadzeniem do świata latania. Niedosyt pozostawiają ciekawie zapowiadające się wątki dotyczące automatyzacji branży (próby odpowiedzi na pytanie, czy pilotów mogą zastąpić maszyny) i konsekwencji pandemii. Mocną stroną publikacji są wiedza i komentarze doświadczonych pilotów. ©?—Natalia Miller
Jan Pelczar „Lecę. Piloci mi to powiedzieli", Wydawnictwo Czarne 2021