Klęska we wrześniu 1939 r. oraz internowanie władz RP na terytorium Rumunii otworzyły przedstawicielom przedwojennej opozycji drogę do władzy. Wspierani przez Francję utworzyli nad Sekwaną nowy ośrodek rządowy z gen. Władysławem Sikorskim na czele, który objął stanowiska premiera i naczelnego wodza oraz ministra spraw wewnętrznych, spraw wojskowych i sprawiedliwości. Od razu zabrał się też do odsuwania od wpływów możliwie największej liczby przedstawicieli poprzedniego reżimu. Sanacyjni dygnitarze byli eliminowani z wojska i życia publicznego. Nie szczędzono im przy tym upokorzeń czy złośliwych komentarzy. Nie bez znaczenia były poczucie krzywdy i niechęć do ludzi, którzy – zdaniem Sikorskiego – przyczynili się do jego przymusowej bezczynności po zamachu majowym. Na taką postawę szefa rządu wpływali też jego najbliżsi współpracownicy. Zdecydowanymi zwolennikami politycznych czystek i rozliczeń personalnych z ekipą sanacyjną byli w szczególności „szara eminencja" tych lat ludowiec prof. Stanisław Kot oraz generałowie Józef Haller i Ignacy Modelski. Walkę z sanacją wykorzystywali do zemsty i odegrania się na znienawidzonych przeciwnikach.
W takiej atmosferze w końcu listopada 1939 r. w Cerizay, niewielkiej miejscowości w zachodniej Francji, z rozkazu gen. Sikorskiego utworzono Ośrodek Zborny Rezerwy Oficerów, będący faktycznie miejscem odosobnienia dla „nieprawomyślnych" i „sprawców klęski wrześniowej". Kilka dni później do Cerizay wysłano pierwszą grupę 44 oficerów. Wśród nich byli m.in. generałowie Stanisław Kwaśniewski (prezes Ligi Morskiej i Kolonialnej), Ludomił Rayski (dowódca lotnictwa), Stanisław Rouppert (szef Departamentu Zdrowia w Ministerstwie Spraw Wojskowych), pułkownicy Henryk Abczyński (dyrektor Państwowych Zakładów Lotniczych), Tadeusz Alf-Tarczyński (adiutant Piłsudskiego), Władysław Rusin (komendant główny Związku Strzeleckiego), Adam Sokołowski (wojewoda nowogródzki), Mieczysław Wyżeł-Ścieżyński (prezes Związku Dziennikarzy RP), majorowie Kazimierz Jurgielewicz (wojewoda warszawski), Kazimierz Kaciukiewicz (dowódca żandarmerii w twierdzy brzeskiej, gdy internowani w niej byli działacze opozycji). Kilka miesięcy później do Cerizay trafił płk Roman Umiastowski, podczas kampanii wrześniowej szef propagandy w Sztabie Naczelnego Wodza.
Męczennik i ofiara prześladowań
Najsłynniejszym „pensjonariuszem", który dołączył do osadzonych w marcu 1940 r. był gen. Stefan Dąb-Biernacki, inspektor armii w Wilnie i fanatyczny piłsudczyk. Na jego polecenie 14 lutego 1938 r. grupa oficerów z garnizonu wileńskiego ciężko pobiła Stanisława Cywińskiego, docenta Uniwersytetu Stefana Batorego i publicystę endeckiego „Dziennika Wileńskiego". W recenzji książki Melchiora Wańkowicza Cywiński napisał, że rozbudowa Centralnego Okręgu Przemysłowego „zadaje kłam słowom pewnego kabotyna, który mawiał o Polsce, że jest jak obwarzanek: tylko to coś warte, co jest na brzegach, a w środku pustka", co było czytelną aluzją do Józefa Piłsudskiego. Oficerowie zdemolowali też redakcję „Dziennika Wileńskiego" i pobili kilka innych osób. Ani generał, ani sprawcy pobić nie ponieśli żadnych konsekwencji, natomiast Cywiński został skazany na trzy lata więzienia (ostatecznie odsiedział pięć miesięcy). Dąb-Biernacki domagał się również osadzenia go w obozie odosobnienia w Berezie Kartuskiej.
We wrześniu 1939 r. generał nieudolnie dowodził Armią Odwodową „Prusy". Po przegranej kampanii, jak wielu żołnierzy, przedostał się na Węgry. W styczniu 1940 r. zamierzał wrócić do kraju i podjąć pracę konspiracyjną, ale polskie władze wojskowe wezwały go do Francji. Wezwanie okazało się podstępem. Dąb-Biernacki został zatrzymany na granicy francusko-włoskiej przez żandarmerię francuską jako rzekomy szpieg niemiecki i pod eskortą przewieziony do Paryża, gdzie go tymczasowo aresztowano. Władze wojskowe wszczęły przeciwko niemu postępowanie karne. Na znak protestu Dąb-Biernacki rozpoczął w więzieniu głodówkę, zrzekł się też stopnia generalskiego.
Już z Cerizay 25 maja 1940 r. wysłał listy do prezydenta RP Władysława Raczkiewicza i prezydenta Francji Alberta Lebruna. Zrzekając się wszystkich odznaczeń polskich oraz francuskiej Legii Honorowej, protestował przeciwko „bezprawnemu" postępowaniu polskich władz, o co oskarżał przede wszystkim gen. Sikorskiego. W liście do Raczkiewicza groził: „Nie mam możliwości obecnie pociągnąć do odpowiedzialności konstytucyjnej członków Rządu Polskiego winnych nadużycia władz w stosunku do mojej osoby, zastrzegam sobie jednak prawo dalszego postępowania, przewidzianego ustawami, po powrocie do kraju".