Prawdę mówiąc, to był szantaż.
Ale akurat z tego powodu nie mam wyrzutów sumienia.
Które sprawy polityczne w Sejmie X kadencji zrobiły na pani największe wrażenie? Wojna na górze, podziały w OKP, wybór generała Wojciecha Jaruzelskiego na prezydenta?
Wybór Jaruzelskiego był dla mnie ciosem. Nigdy nie uczestniczyłam w polityce na samym szczycie. Nie wiem, co spowodowało, że kilku posłów z OKP wstrzymało się od głosu i przyczyniło do wyboru Jaruzelskiego. Ale to był dla mnie wstrząs. Uważałam, że Jaruzelski nie ma moralnego prawa, żeby być pierwszym prezydentem Polski po wojnie, i do dzisiaj nie zmieniłam zdania. Decyzja Jaruzelskiego o wprowadzeniu stanu wojennego była wypowiedzeniem wojny narodowi. Taka osoba nie powinna była zostać prezydentem.
A reformy Leszka Balcerowicza pani popierała?
Oczywiście. Te 100 ustaw, które przegłosowaliśmy w grudniu 1989 roku, żeby od stycznia weszły w życie, to był majstersztyk. Gdyby nie ta reforma, to gdzie byśmy dzisiaj byli? Oczywiście koszty były, ale przecież byliśmy pionierami. Nikt przed nami nie przechodził drogi od socjalizmu do gospodarki rynkowej. Teraz, po latach, wszyscy są mądrzy i mówią, że zrobiliby lepiej, ale to jest tylko takie gadanie.
Jak pani godziła poparcie dla reform Balcerowicza i dla Lecha Wałęsy, który te reformy kontestował?
Lech Wałęsa był pod wielką presją związków zawodowych. Gdy duże zakłady traciły na znaczeniu, związki się burzyły, a on się wsłuchiwał w ich głos. Nie było to ani rozsądne, ani specjalnie mądre, lecz – jak powiedziałam – wielką polityką się nie zajmowałam. Byłam w Sejmie od roboty, a nie od politykowania.
Ale podejmowała pani decyzje polityczne. Nie wstąpiła pani do ROAD, tylko została w OKP. Do PC też się pani nie zapisała.
Uważałam, że skoro startowałam pod szyldem Komitetu Obywatelskiego, to powinnam zostać do końca kadencji w OKP. Zresztą ROAD był mocno lewicujący, co kłóciło się z moim światopoglądem. A jeżeli chodzi o PC, to nie odpowiadało mi ich zachowanie. Nie podobały mi się ich agresywne wystąpienia. Poza tym miałam swoje środowisko.
Czyli późniejszą Partię Chrześcijańskich Demokratów.
Dokładnie tak. Byli tam Paweł Łączkowski, Janusz Steinhoff, Jerzy Stępień i wielu innych bardzo porządnych ludzi. Można by powiedzieć, że byliśmy ciamajdami. Mogliśmy się bardziej rozwinąć, gdybyśmy mniej pracowali w Sejmie, a więcej działali na rzecz naszej partii, ale tak nie zrobiliśmy. Harowaliśmy w Sejmie. Po odejściu tamtych zostałam sekretarzem klubu OKP – musiałam przygotowywać wszystkie głosowania, spotkania, posiedzenia klubów. Robiliśmy to we dwójkę: Jurek Orzeł i ja. Mimo to Partia Chrześcijańskich Demokratów weszła do Sejmu w 1991 roku. To był duży sukces, bo byliśmy młodą formacją, w której byli sami spokojni ludzie. Wprowadziliśmy siedmiu posłów, a na koniec kadencji mieliśmy chyba 11, bo od nas ludzie nie odchodzili, tylko do nas przychodzili.
Popierała pani rząd Jana Olszewskiego?
Co tu było popierać? Uważam, że ten rząd niewiele zrobił. Olszewski to jest szacowny człowiek, ale mało decyzyjny. Rozważał każdą sprawę wielokrotnie. A lustrację, którą osobiście popierałam, wykonali tak nieudolnie, że to była kompromitacja. Rząd Hanny Suchockiej był dużo lepszy. Fachowy, choć Paweł Łączkowski, który był wtedy wicepremierem, zawsze nam powtarzał, że można było zrobić więcej. A to, że Lech Wałęsa rozwiązał Sejm po upadku rządu Suchockiej, było katastrofalnym błędem politycznym. W tamtej sytuacji, bez refleksji, co się stanie, jeżeli wahadło wychyli się w drugą stronę. Taka decyzja oznaczała brak rozwagi i wyczucia politycznego. Nie wiem, co zadziałało, że prezydent wykonał takie głupie posunięcie.
A pani na kogo głosowała w wyborach prezydenckich? Na Wałęsę czy na Mazowieckiego?
Na Wałęsę. Uważałam, że potrzebujemy wyrazistego prezydenta, znanego w całym świecie. On wyraźnie podnosił prestiż Polski. Byłam zdania, że na to zasłużył. Ale to, że na niego głosowałam, nie znaczy, że ze wszystkimi jego decyzjami się zgadzałam.
Pamięta pani wielką wojnę aborcyjną na początku lat 90.?
Oczywiście. Byłam przewodniczącą komisji, która zajmowała się ustawami aborcyjnymi w Sejmie X kadencji i w Sejmie I kadencji. Nie ma pani pojęcia, co się działo na tych posiedzeniach, jakie były emocje. Żyłam w permanentnym stresie. Nikomu ust nie kneblowałam. Dopuszczałam wszystkich do głosu, a otrzymywałam obrzydliwe listy z pogróżkami z jednej i drugiej strony za to, że oddałam głos stronie przeciwnej. Wszystko skrupiało się na mnie. Mnie wyzywali za to, co usłyszeli na posiedzeniu komisji.
Odpowiadało pani rozstrzygnięcie przyjęte przez Sejm w 1993 roku?
Wypracowany kompromis mi odpowiadał. Skoro ustawa funkcjonuje już 25 lat, to chyba się sprawdziła i należałoby ją utrzymać.
Jednak część prawicy i Kościół katolicki są za jej zaostrzeniem.
Jeżeli ktoś jest wierzący, żadna ustawa mu nie pomoże ani nie przeszkodzi, a jeżeli ktoś jest niewierzący, to jest to kwestia jego światopoglądu. A jak przegłosować czyjś światopogląd?
Działając na scenie politycznej, poznała pani najważniejszych polityków. Czyja droga najbardziej panią zaskoczyła?
Najbardziej zaskoczył mnie Rysiek Terlecki. On był w naszej PChD i w tamtych czasach był wielkim demokratą. Teraz, jak słyszę, co wygaduje, to włos mi się jeży na głowie. Nie wiem, co się z nim stało.
A Stefan Niesiołowski nie wykonał skrętu?
Nie. On oczywiście najpierw był w Zjednoczeniu Chrześcijańsko-Narodowym, później w Platformie Obywatelskiej, ale poglądów nie zmienił. Zawsze mówił to samo. Natomiast Rysiu tak skręcił, że trudno mi to pojąć. Ale chcę zaznaczyć, że nie oceniam ludzi politycznie. Mówię przede wszystkim o swoich odczuciach i wrażeniach.
—rozmawiała Eliza Olczyk (dziennikarka tygodnika „Wprost")
Anna Knysok
Polityk, urzędnik państwowy, psycholog. Była posłem na Sejm X kadencji z ramienia Komitetu Obywatelskiego i I kadencji z ramienia Partii Chrześcijańskich Demokratów. W rządzie Jerzego Buzka objęła stanowisko podsekretarza stanu w Ministerstwie Zdrowia. Była m.in. współautorką reformy służby zdrowia wprowadzającej kasy chorych. Należała do PChD, następnie do Porozumienia Polskich Chrześcijańskich Demokratów i Stronnictwa Konserwatywno- -Ludowego – Ruchu Nowej Polski
PLUS MINUS
Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:
prenumerata.rp.pl/plusminus
tel. 800 12 01 95