Plus Minus: Złe warunki pogodowe, pilot, mimo ostrzeżeń, schodzi za nisko... 16 lipca 1936 r. w katastrofie lotniczej zginął gen. Gustaw Orlicz-Dreszer, druga osoba w polskim wojsku.
Dreszer leciał z Grudziądza do Gdyni, jednak samolot, zamiast lądować w Rumi, skierował się nad morze – prawdopodobnie generał chciał powitać swą drugą żonę Elwirę wracającą z USA transatlantykiem MS „Piłsudski". Może chciał zamachać skrzydłami, może zrzucić bukiet kwiatów. Niestety ostrzeżenia co do złych warunków, które wcześniej otrzymał pilot, się potwierdziły. RWD9 wpadł do morza jakieś 1000 metrów od brzegu. Zginęli generał, pilot samolotu kpt. Aleksander Łagiewski oraz podpułkownik dypl. Stefan Loth, pierwszy oficer w sztabie Dreszera. January Grzędziński napisał: „Było w tym jakieś fatum: szef Ligi Morskiej i generał lotnik w jednej osobie nie mógł chyba znaleźć bardziej symbolicznej śmierci". Zginął jeden z najzdolniejszych polskich wyższych dowódców wojskowych tamtego czasu, jeden z inspektorów armii, a od tygodnia inspektor obrony powietrznej państwa. Można powiedzieć, że wtedy już druga osoba w wojsku po Śmigłym. Przy tym dużej klasy działacz społeczny i państwowy, m.in. prezes Zarządu Głównego Ligi Morskiej i Kolonialnej.
Jego śmierć od razu wzbudziła pytania.
W materiale badającej ten wypadek komisji ppłk. pil. Aleksandra Brzazgacza napisano, że mimo ostrzeżeń samolot zszedł zbyt nisko. Wiatry w rejonie Orłowa bywają niebezpieczne dla nisko lecących maszyn. Tamtego dnia silnie wiało, a latanie nad lustrem wody zawsze było uważane za ryzykowne. Zdecydowała, jak sądzę, brawura. Tak zawsze żył Dreszer – jako dowódca wojskowy często ignorował niebezpieczeństwo. Wychował się w rodzinie o poglądach narodowych, działał w Związku Młodzieży Polskiej ZET. W 1914 r. trafił do armii rosyjskiej – pewnego dnia zdezerterował i pod ostrzałem przepłynął Nidę. Gdy wygramolił się na bagnisty brzeg, wyszedł niemal wprost na... Józefa Piłsudskiego.
Przed 1914 r. Dreszer – jak potem opowiadał – „tułał się po różnych uniwersytetach" – był we Lwowie, Liege, Le Havre i nie wiedział wtedy nic o Piłsudskim. Co pokazuje, że w ostatnich latach przed wojną nie angażował się zbytnio w działalność polityczną. Rzeczywiście, był to przypadek, że jego pododdział 14. Mitawskiego Pułku Huzarów akurat znalazł się naprzeciw oddziałów strzeleckich Piłsudskiego. Dreszer postanowił zdezerterować, gdy kazano mu patrzeć na egzekucję młodego skauta z oddziałów strzeleckich. Wykorzystał okazję i przepłynął Nidę. Brygadier początkowo był jednak sceptyczny co do jego intencji. Wypytał nawet o Dreszera byłych studentów z Liege – ten bał się, że ci go pogrążą, bo była to młodzież postępowa. Trzeba jednak powiedzieć, że już dużo wcześniej Dreszer oddalił się od Romana Dmowskiego. ZET nie godził się z ugodową wobec Rosji polityką endecji, zwłaszcza gdy zaniechano walki o polską szkołę w Królestwie. Gdy w końcu Dreszer stanął do raportu przed Piłsudskim, oświadczył, że chce iść do piechoty, ten jednak skierował go do kawalerii. Tak Dreszer, przyjmując pseudonim Orlicz, został osiemnastym ułanem Władysława Beliny-Prażmowskiego. Wkrótce będzie w 1. pułku ułanów Legionów Polskich drugim oficerem po Belinie.