Za „dążenie do prawdy bez kompromisów" ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, kapłan z podkrakowskich Radwanowic, dostał kilka nagród, w tym tę im. Pawła Włodkowica, przyznawaną przez rzecznika praw obywatelskich. Pewnie dlatego w sprawie oficjalnego uznania rzezi Polaków na Wołyniu za ludobójstwo duszpasterz nie godzi się na żaden erzac.
W Polsce, twierdzi kapłan, króluje „chora interpretacja" teorii Jerzego Giedroycia, któremu zależało na zbliżeniu polsko-ukraińsko-białoruskim. – Wiele osób, zwłaszcza tych związanych z PO, sądzi, że dla dobra relacji ze wschodnim sąsiadem lepiej przemilczeć ludobójstwo na Wołyniu. Z jaką Ukrainą w takim razie chcemy rozmawiać? Czy w analogiczny sposób wyobrażamy sobie dobre relacje z Niemcami bez wspominania o tym, co działo się w Auschwitz? – pyta.
Postawę części polityków, którzy w imię dobrych stosunków z Ukrainą nie chcą użyć słowa „ludobójstwo" nawet przy okazji 70. rocznicy mordów Polaków, uważa za skandal. „Rodziny ofiar zbrodni wołyńskiej są traktowane jak rodziny katyńskie w czasach PRL" – powiedział w wywiadzie dla portalu wpolityce.pl.
Kresowianie jego głos uważają za szczególnie istotny. – Ksiądz Isakowicz-Zaleski to dla nas autorytet. To tak, jakby mieć po swojej stronie Anioła Stróża i Ducha Świętego – mówi Aleksandra Biniszewska, dyrektor Muzeum Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich, mocno zaangażowana w prace Społecznego Komitetu Organizacyjnego Obchodów 11 lipca, który przygotował uroczystości w 70. rocznicę wołyńskiej krwawej niedzieli.
Korzenie na Wschodzie
Najbardziej znanego diecezjalnego księdza w Polsce" (według określenia Tomasza Terlikowskiego), autora książki „Przemilczane ludobójstwo na Kresach", który jest też członkiem komitetu, nie zabraknie więc w Marszu Pamięci, jaki 11 lipca przejdzie ulicami Warszawy. Dzień wcześniej duchowny będzie na mszy za pomordowanych Polaków na Wawelu i pod Krzyżem Katyńskim w Krakowie.
– Nie dostałem zaproszenia na oficjalne uroczystości od przedstawicieli polskich władz – mówi kapłan. – Tylko Instytut Pamięci Narodowej zaprosił mnie do udziału w sesji naukowej poświęconej zbrodni wołyńskiej, organizowanej pod patronatem prezydenta RP w Warszawie. Na swej popularnej stronie internetowej nie szczędzi krytyki uchwale Senatu w sprawie zbrodni na Wołyniu. „Politycy nie powiedzieli prawdy" – napisał w blogu. I przy okazji zrelacjonował wizytę posła Platformy, który odwiedził go w Radwanowicach. „Przy barszczu i pierogach przekonywał, że w jego formacji politycznej, do tej pory bezkrytycznie wiernej ideologii Jerzego Giedroycia, Bronisława Geremka i Adama Michnika, nastąpiła radykalna zmiana w podejściu do prawdy o ludobójstwie dokonanym przez ukraińskich zbrodniarzy na Kresach Wschodnich II RP".