Wpływ protestantyzacji widoczny jest w pojmowaniu kapłaństwa. Najsilniejsza krytyka celibatu i domaganie się dopuszczenia kobiet do kapłaństwa nie przypadkiem wychodzi właśnie z Niemiec. „Mimo stanowczego sprzeciwu Kościoła rzymskokatolickiego wobec święceń kapłańskich dla kobiet współpraca lokalna między katolickimi proboszczami a ewangelickimi pastorkami wypada bardzo dobrze. Nikogo też nie dziwią wspólne wystąpienia, nabożeństwa i bliska kooperacja między katolickimi biskupami a ich koleżankami w urzędzie" – przekonuje dalej Bruncz. Ta współpraca i nieustanna wymiana doświadczeń nie tylko na poziomie instytucjonalnym, ale także osobowym odcisnęła głęboki ślad na sposobie postrzegania przez katolików roli księdza. W kraju, gdzie pastor może mieć rodzinę, cieszyć się nią i pokazywać jako przykład spełnienia, stronie katolickiej o wiele trudniej przedstawiać argumenty broniące celibatu.
Tradycja protestancka odcisnęła też głębokie piętno na niemieckich katolikach w obszarze samodzielnego interpretowania Pisma Świętego. Wzorem protestantów katolicy pozostają z Biblią „sam na sam" i bardzo krytycznie odnoszą się do oficjalnych orzeczeń Magisterium Kościoła. Korzystają przy tym z wydań ekumenicznych, w których wiele zapisów ociera się o granice błędu lub jawnie przeczy nauce Kościoła. Perykopy traktują w sposób zupełnie dowolny. W efekcie 70 procent katolików nie wierzy np. w Zmartwychwstanie. W Monachium na chrzest swoich dzieci decyduje się jedynie 5 proc. katolików, ponieważ sens sakramentów też został podważony, podobnie jak główne prawdy wiary. Do komunii przystępują niemal wszyscy, podczas gdy spowiedź przestała być już praktykowana. Dyskusje, czy Jezus miał żonę, nikogo nie oburzają ani nie dziwią. W parafii Marktl am Inn, w której chrzest przyjął Benedykt XVI, konfesjonały pełnią już de facto rolę magazynów, gdzie przechowuje się m.in. świece, sztandary i obrazki.
Z protestanckiego podejścia do Biblii wyrosło wielu katolickich teologów. Ich książki są nad Renem bardzo poczytne, a utrata kanonicznej misji nauczania często przysparza im nowych zwolenników. Tak było w przypadku Hansa Künga i prof. Uty Ranke-Heinemann. Ten pierwszy zanegował najważniejsze zasady katolickiego nauczania, m.in. dogmat nieomylności papieża, celibat księży, brak możliwości wyświęcania kobiet i zakaz eutanazji. Krytykował też rygorystyczny zakaz przerywania ciąży i podał w wątpliwość wieczne trwanie piekła.
„Kardynałki" do episkopatu
Uta Ranke-Heinemann traktuje biblijny przekaz w kategoriach baśni niemającej pokrycia w prawdziwej nauce. „Dziewica i anioł – to temat dla poety i malarza. Poeta – Łukasz – rzecz opisał, a malarze wciąż na nowo temat ten podejmują. Zwiastun tego, co boskie, i niewinna dziewica, oddalona jeszcze od znojów konkretnego ludzkiego życia, będąca na pograniczu młodości i kobiecości, ogarnięta jeszcze czasem oczekiwania i nadziei, pełna marzeń... Obraz rozrasta się, napełniając się czarem ludzkiej i religijnej fantazji, tak jak fascynował ludzi od zawsze".
W światku biblistów wzmianka o nowych dokonaniach niemieckich teologów wywołuje ironiczne mrugnięcie okiem. Niezwykle ceniony i przedstawiany jako wzór uczestników soboru ks. Karl Rahner w trosce o ekumenizm nie zgadzał się na określanie Maryi jako Pośredniczki Wszystkich Łask. „Z punktu widzenia ekumenicznego wyniknęłaby niewyobrażalna szkoda w kontaktach z prawosławnymi i protestantami" – argumentował. Nieco wcześniej napisał „Traktat o dziewiczym macierzyństwie Maryi", w którym twierdził, że „dziewictwo oznacza być całkowicie do dyspozycji Boga. Rzecz jasna w tym sensie również osoby żyjące w stanie małżeńskim mogą być dziewicami". Tylko Jan XXIII uratował go wtedy od potępienia przez Święte Oficjum. Były niemiecki dominikanin, obecnie teolog ekumenista prof. Otto Hermann Pesch twierdzi z kolei, że „odwoływanie się w refleksji teologicznej tylko do swego Kościoła jest dziś anachronizmem", i wyrokuje: „koniec monopolu europejskiej teologii". Z kolei wpływowy berliński metropolita kard. Rainer Woelki w kapłaństwie kobiet i związkach homoseksualnych również nie dostrzega większego problemu. Widziałby nawet chętnie kobiety „kardynałki" w niemieckim episkopacie. Można by jeszcze dodać Josepha Wittiga, który już w latach 20. XX w. krytykował oficjalną wykładnię kościelną grzechu i spowiedzi. Śmiałe poglądy teologiczne doprowadziły go do ekskomuniki.
Więcej, jeszcze bardziej radykalnie
Najgorszy czas próby dla niemieckiego Kościoła przyszedł wraz z pojawieniem się szkoły frankfurckiej. Po zakończeniu II wojny światowej z wygnania wrócili radykalni neomarksiści, którzy w krótkim czasie objęli rząd dusz w Niemczech. Tacy ludzie jak Max Horkheimer, Friedrich Pollock i inni dostali najlepsze katedry uniwersyteckie, opanowali najważniejsze instytucje kulturalne i naukowe.