Sylwetka Pawła Kukiza

Przeszedł długą drogę. Od krytykowania polityków związanych z Kościołem do przedstawiania siebie samego jako agenta Pana Boga. Kim pan jest, panie Kukiz?

Aktualizacja: 17.05.2015 08:09 Publikacja: 15.05.2015 02:00

Fot. Darek Majewski

Fot. Darek Majewski

Foto: Forum

Wydanie "Plusa Minusa" zostało wypuszczone do druku w środę po południu. Tytuł, jaki wybraliśmy dla reportażu o Pawle Kukizie okazał się jednak bardzo niefortunny w obliczu śmierci jego Ojca, która miała miejsce w czwartek.

Bohaterowi reportażu przekazujemy wyrazy głębokiego współczucia, bardzo ubolewamy z powodu fatalnego, lecz niezawinionego przez nikogo zbiegu okoliczności.

W wyborach prezydenckich Paweł Kukiz wygrał zdecydowanie w kilkutysięcznym Paczkowie. W gminie Paczków zajął drugie miejsce za Andrzejem Dudą. W całym województwie opolskim zajął drugie miejsce z wynikiem 27,9 proc. (Komorowski – 37,7). Był to najlepszy wynik Kukiza spośród wszystkich województw. Rzecz jasna nie ma tu żadnej tajemnicy ani przypadku – muzyk urodził się w 1963 roku w Paczkowie, a obecnie mieszka z żoną i córkami pod Opolem. Ale już fakt, że Kukiz pochodzi właśnie stąd, ma zasadnicze znaczenie – bo to Opolszczyzna go ukształtowała.

Urodzony w Carcassonne


Dziś wszyscy politycy, publicyści, internauci zastanawiają się, skąd się wziął sukces Kukiza. Jedni twierdzą, że to „posiew zatrutego nasienia Kaczyńskiego", inni, że to człowiek Grzegorza Schetyny, znajomego ze studiów, jeszcze inni, że zmarłego generała Petelickiego, z którym Kukiza łączyły dobre relacje, albo Patryka Wilda, dolnośląskiego samorządowca, niegdyś związanego z Platformą Obywatelską, a potem z prezydentem Wrocławia Rafałem Dutkiewiczem.

Sam Kukiz, poza Bogiem i ojczyzną, wskazuje na inspiracje właściwie sprzeczne – „Solidarność" (a więc związek zawodowy) i liberalne Centrum imienia Adama Smitha. Poza tym wymienia zmarłego w 2012 roku profesora Jerzego Przystawę, fizyka z Wrocławia, który współtworzył ruch na rzecz jednomandatowych okręgów wyborczych.

Przystawa w jednomandatowych okręgach upatrywał szans na zmianę Polski na lepsze. Podobnie jak dziś Kukiz i wielu jego zwolenników oraz podobnie jak Platforma Obywatelska w 2004 i 2005 roku. Profesor utrzymywał, że JOW mają zbliżyć władzę do ludzi, a dzięki temu będzie tak jak w Ameryce.

To jeden z wielu paradoksów dotyczących Kukiza – autor piosenki „My już są Amerykany", wyśmiewającej polskie zapatrzenie i bezmyślne naśladowanie Zachodu w latach 90., chce, żebyśmy politycznie byli jak „Amerykany". Choć w kontekście JOW Kukiz mówi raczej o Bogu, i narodzie, jako suwerenie („jestem agentem Pana Boga"). Ale w sumie to też poglądy całkiem amerykańskie.

Prawda jest jednak taka, że Kukiza stworzył jego własny życiorys. To nie Bronisław Komorowski zdołał w wyborach wylansować się na „zwykły polski los". To Paweł Kukiz został przez 20 proc. wyborców uznany za zwykłego Polaka.

Wspomniany Paczków to miasteczko na skraju Opolszczyzny i Dolnego Ślaska, na Przedgórzu Sudeckim. Reklamuje się jako „polskie Carcassonne". To dlatego, że jego dumą są zachowane średniowieczne mury obronne okalające Stare Miasto o łącznej długości 1,2 kilometra, z czterema bramami i trzema wieżami. Do tego są kamienice we wszystkich stylach, od gotyckich do XIX-wiecznego klasycyzmu.

Szkoda tylko, że nawet w Polsce Carcassonne jest bardziej znane niż Paczków. Inna sprawa, że sporo miasteczek w południowo-zachodniej Polsce to takie nieoszlifowane perełki architektoniczne, mimo intensywnej od kilkunastu lat promocji i rozwoju turystyki.

Może przyczyną jest pewna specyfika tych Ziem Odzyskanych. Z jednej strony po wiekach przynależności do niemieckiego kręgu kulturowego i politycznego nie znalazły wciąż ważnego miejsca w polskiej kulturze i świadomości. Z drugiej strony, mimo wskaźników pokazujących, że Dolny Śląsk czy Opolszczyzna mają się lepiej gospodarczo niż na przykład Podkarpacie czy Podlasie, i media nie nazywają ich Polską B, to nawet przyjezdny widzi gołym okiem, że wciąż zmagają się z typowymi problemami przyłączonych po wojnie do Polski ziem zachodnich i północnych, na które nałożyła się jeszcze bolesna transformacja u zarania III RP.

Jak wiadomo, po wysiedleniu Niemców ziemie te zasiedliła w większości ludność kresowa. Ludzie wykorzenieni, których skazano na kilkadziesiąt lat życia w poczuciu niepewności i tymczasowości. W czasach PRL zatrudnieni w pegeerach, kopalniach i przemyśle. W III RP bezrobotni, bezradni, pozostawieni samym sobie, co przyniosło wiele społecznych nierówności, patologii i biedy.

Dodajmy, że z Opolszczyzną jest jeszcze o tyle ciekawie, że tam obok siebie zamieszkali Kresowiacy i Ślązacy, z których po 1989 roku część jeszcze zadeklarowała się jako Niemcy.

W Paczkowie piękna architektura wciąż jest dość zaniedbana, widać, że miastu brakuje pieniędzy i pomysłu, jak rzeczywiście, a nie tylko marketingowo, stać się polskim odpowiednikiem słynnego Carcassonne w Langwedocji, które przecież odwiedzane jest każdego roku przez 3 mln turystów z całego świata. Bo, niestety, jak w wielu małych miejscowościach Ziem Odzyskanych, w Paczkowie czuć ten niepowtarzalny egzystencjalny klimat zmarnowanych szans.

Paweł Kukiz nie żył pod szklanym koszem, doskonale zdawał sobie sprawę, co myślą i czują ludzie, wśród których się wychowywał. „Z pewnością to było dla Polaków przesiedlonych ze Wschodu na tak zwane Ziemie Odzyskane doświadczenie traumatyczne. Dodałbym do tego głębokie poczucie niepewności. Osoby przesiedlone cały czas stawiały sobie pytania: czy to już koniec wędrówki? Czy nie zostaniemy przesiedleni na przykład do Czech? Ja to dobrze pamiętam z lat 70. A jeszcze do tego dochodziły spotkania z Niemcami, którzy zostali wysiedleni z Opolszczyzny po jej przyłączeniu do Polski. Oni do nas przyjeżdżali i się pytali: dlaczego te nasze tereny są tak zrujnowane? I narzekali, że zostawili takie piękne domy, a Polacy je zaniedbali. Tylko że Polacy nie wiedzieli, jak długo tam zostaną. Dopiero moje pokolenie zaczyna czuć, że jest u siebie" – mówił muzyk w 2012 roku w rozmowie z Filipem Memchesem (dziś redaktorem „Plusa Minusa") dla lubelskiego magazynu „Kwarta".

I dodawał: „Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś mi kazał wyjechać z mojej ukochanej Opolszczyzny gdzieś pod Królewiec. Tym niemniej gdybym musiał, to bym wyjechał. Byłby to jednak ból straszliwy, bo w mojej wiosce bliskie jest mi każde drzewo. Te same kwestie mógłbyś zresztą poruszyć w rozmowie z Niemcem, który został wysiedlony z Kłodzka. I ja tych ludzi – chodzi mi o Niemców – doskonale rozumiem. Natomiast nigdy w życiu nie pogodzę się z rewizjonizmem".

Jak Paweł nie został milicjantem

Z takiego świata wywodzi się Paweł Kukiz, taki świat go ukształtował, co widać w jego twórczości, a dziś w wypowiedziach i działalności publicznej. I podobnie wyglądają korzenie i świat około jednej trzeciej Polaków, a w pewnym sensie zdecydowanej większości. Że czasem poglądy i działania Kukiza wydają się wewnętrznie sprzeczne? A jakie to ma znaczenie? Najwyraźniej jego zwolennikom to zupełnie nie przeszkadza, przecież większość z nas jest taka.

– Zostałem wychowany w rodzinie, dla której pielęgnowanie tradycji i pamięci ma znaczenie. Cała rodzina Kukizów pochodzi z miasteczka Uhnów. W roku 1951 zostało ono, w ramach tak zwanego równania granic, wchłonięte przez Związek Sowiecki. W zamian za to Polska otrzymała Ustrzyki Dolne. (...) Mój pradziadek był burmistrzem Uhnowa. Ale mój ojciec urodził się już w Dębowicy koło Lwowa – mówił Kukiz o swoich korzeniach.

Dziadek muzyka, jak inni oficerowie polskiej Policji Państwowej, został przez Sowietów zamordowany w 1939 roku we Lwowie. Do dzisiaj Kukiz poczuwa się do emocjonalnego związku z polską policją i troski o jej stan. W latach 70., jako zbuntowany nastolatek, chciał wstąpić do... milicji, jak twierdził, by rozbić ją od środka. Wybił mu to z głowy ojciec, antykomunista. Parę lat temu zaś Kukiz nagrał protest song przeciwko biurokracji i niekompetencji w Komendzie Głównej Policji. Chętnie wypowiada się też na tematy związane z policją.

Ten sentyment do policji w ustach byłego punka i kogoś określanego przez media jako „antysystemowy" to kolejny paradoks.

Jarocin i dyskoteki

Przez pierwsze kilkanaście lat życia Kukiz mieszkał w Paczkowie na Starym Mieście. Jego ojciec był lekarzem, Kukiz twierdzi, że nie zrobił nigdy większej kariery ze względu na swoje niechętne wobec władz PRL nastawienie. Matka była śpiewaczką operową. To po niej ma talent, także zamiłowanie do muzyki klasycznej, co widać po jego twórczości. Świadomie, w formie co prawda pastiszowej, w niektórych swoich piosenkach czy manierze śpiewania nawiązywał do opery czy menueta.

Do liceum Kukiz chodził już w Niemodlinie, na pograniczu Opolszczyzny i Górnego Śląska, miasteczku też zresztą słynącym z licznych zabytków. Tam zapuścił długie włosy i został hipisem, przez co zresztą popadał w konflikty z nauczycielami. Hipisowanie trwało jednak krótko. Gdy zaczął studiować prawo na Uniwersytecie Wrocławskim, fascynował się już inną muzyką. To był początek lat 80., w całej Polsce karnawał „Solidarności", przerwany stanem wojennym, ale też czas popularności subkultury i muzyki punk, która często odżegnywała się zarówno od komuny, jak i „Solidarności".

Oczywiście punk narodził się w Anglii, ale punkowe hasło „No future" dużo bardziej pasowało do młodzieży w powoli bankrutującym obozie komunistycznym niż do młodzieży na Zachodzie, nie ujmując nic ich cierpieniom.

Jak przystało na punka, Paweł Kukiz bardziej interesował się kulturą i sztuką, graniem, używkami, imprezami i życiem towarzyskim niż nauką. Został wokalistą zespołu CDN, z którym wystąpił na festiwalu w Jarocinie.

Dziś Paweł Kukiz wstydzi się piosenki „ZChN zbliża się" i nie chce jej grać na koncertach. Nie ze względu na temat, tylko dlatego, że wykorzystał melodię pierwszokomunijnej pieśni „Pan Jezus już się zbliża"

To kontrkulturowe coroczne wydarzenie było dla władzy wentylem bezpieczeństwa, miejscem, gdzie zbuntowana młodzież mogła się wyżyć. Ale opracowane i wydane kilka lat temu przez IPN „jarocińskie akta" SB pokazywały też, że „towarzysze z bezpieczeństwa" mieli spore problemy z kontrolowaniem zjawiska. Dlatego mimo wszystko można nazwać Jarocin enklawą wolności i niezależności w ponurym schyłkowym PRL lat 80., po stanie wojennym.

W 1982 roku Kukiz przeniósł się do Opola, gdzie założył z przyjacielem Jarosławem Lachem nowofalowy zespół Hak. Nowa fala to bardziej łagodny niż punk nurt rocka. Oba rodzaje muzyki świetnie się przyjęły wśród młodzieży w krajach komunistycznych.

Nie przez przypadek potem, na początku XXI w., Paweł Kukiz wraz z innymi gwiazdami polskiej muzyki wziął udział w projekcie Yugoton (zainicjowanym przez dziennikarza muzycznego i miłośnika Bałkanów Grzegorza Brzozowicza), odświeżającym i promującym w polskiej wersji przeboje jugosłowiańskiej nowej fali z lat 80.

Yugoton okazał się wielkim sukcesem komercyjnym, Kukiz brawurowo wykonał wtedy piosenki zespołu Idoli „Rzadko cię widuję z dziewczętami" (z Katarzyną Nosowską) i „O nic nie pytaj" zespołu Parnji Valjak.

Yugoton w pewnym sensie żyje do dziś, dzięki nagraniom płyt „Yugopolis", z największym sukcesem „recyklinguje" jugo-hity nowej fali Maciej Maleńczuk (ostatnio – przeróbka piosenki „Balkan" zespołu Azra na protest-song poświęcony Rosji). Choć i Kukiz w 2007 roku miał przecież wielki przebój „Miasto budzi się", cover piosenki „Zastave" grupy Parnji Valjak. Wykorzystał zresztą tę piosenkę w swojej kampanii wyborczej.

Kukiz, jak wielu młodych muzyków w tamtym czasie, funkcjonował więc na styku obiegu oficjalnego i kontrkultury. Zespół Hak odniósł sukces. Jedna z jego piosenek, „Ołowiane głowy", była nawet notowana w pierwszej dziesiątce na liście przebojów Trójki. Hak wygrał też festiwal w Jarocinie. Występ na festiwalu w 1983 też przeszedł do legendy. To od niego właściwie zaczęła się kariera Pawła Kukiza. Teksty piosenek zespołu były krytyczne wobec rzeczywistości, ale na tyle niejasne, że cenzura nie mogła ich zatrzymać i mogły nawet być grane w państwowym radiu.

Po Haku był kultowy dla dzisiejszych 50-latków zespół Aya RL, którym zresztą opiekował się Walter Chełstowski, pomysłodawca i koordynator Jarocina, a potem, po latach, Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. To był wpływowy impresario i opiekun polskiego rocka i młodzieży w okresie późnego PRL i w początkach III RP. Igor Czerniawski, Kukiz i Lach stworzyli muzykę bardziej urozmaiconą, ale co więksi ortodoksi punkowi i rockowi zarzucali im pójście na kompromis, zarówno artystyczny, jak i z systemem. Przebój „Skóra" stał się tak popularny, że grano go nawet w dyskotekach, a dziś jest żelaznym punktem playlisty różnych stacji radiowych z czerstwymi przebojami.

Pytania i wątpliwości dotyczące zespołu Aya RL zawsze bardzo denerwowały Kukiza. Dla niego teksty piosenek zespołu były po prostu antykomunistyczne. Poza tym – jak dodaje – w 1989 roku Aya RL nagrała płytę tak ambitną artystycznie, że... nie spodobała się publiczności.

Folklor ludu polskiego

W połowie lat 80. Kukiz utworzył kolejny zespół – Piersi. Ta grupa punkowa powstała właściwie dla jaj, podczas festiwalu jarocińskiego w 1984 roku. Kukiz z naprędce sformowanym zespołem odśpiewał i sparodiował ku entuzjazmowi publiczności wojskowe piosenki.

Koniec komunizmu i transformacja to był dla Kukiza czas, gdy musiał wyjechać na saksy do Niemiec, by się utrzymać. To nie był materialnie dobry okres dla polskich artystów.

W 1990 roku został na dwa lata wokalistą założonego rok wcześniej zespołu Emigranci. Zespół z Kukizem miał jeden przebój, przeciwko powszechnej służbie wojskowej („Na falochronie") i wydał jedną płytę. Ale nie wszystkim się podobała ta muzyka ze względu na kontrast między zaangażowanym tekstem a poprockową stylistyką.

W 1992 roku Kukiz powrócił do projektu Piersi. I to zapewniło mu status prawdziwej gwiazdy. Najlepsze i najbardziej pamiętne są chyba dwie pierwsze płyty, debiutancka „Piersi" (1992) i „My już są Amerykany" (1993). Dziś Kazimierz Staszewski, czyli popularny Kazik, inny nestor i gigant polskiego rocka, nie kryje niechęci wobec Kukiza (choć oddał na niego głos w wyborach), zarzucając mu brak poczucia humoru. Tymczasem, przynajmniej w tamtym okresie, Kukiz słynął właśnie z poczucia humoru.

Piersi wygenerowały, często w formie parodii i pastiszu, swoisty miejsko-małomiasteczkowy folklor wykorzenionego ludu polskiego, jakby rockową odpowiedź na disco polo. Jak to w muzyce ludowej, są opowieści z życia, o patologicznej i bluzgającej rodzinie, o ustawkach kibiców i ich walkach z policją, o pijaństwie, o nowobogackich, o emigracji zarobkowej, o miłości, o małpowaniu Zachodu, są elementy patriotyczno-kresowe („Szable do boju, lance w dłoń, bolszewika goń, goń, goń"), śląski czy niemiecki popfolklor w stylu „heimat melodie". Są nawiązania do wspomnianej muzyki operowej albo death metalu, tak przecież wtedy i dziś popularnego na Śląsku...

Choć teksty były często drapieżne i zbuntowane przeciwko absurdom polskiej rzeczywistości, nie było w tym jednak jakiejś pogardy dla prostego człowieka. Przegięty okazał się tylko utwór „ZCHN zbliża się", który wywołał oburzenie w Kościele i na prawicy oraz zachwyt liberałów i postkomunistów, a także antyklerykalnej młodzieży.

Dziś Kukiz raczej się wstydzi tej piosenki i nie chce jej grać na koncertach. Nie ze względu na temat, tylko dlatego, że wykorzystał melodię pierwszokomunijnej pieśni „Pan Jezus już się zbliża". Ale przesłania broni. W 2011 roku podczas koncertu właśnie w Paczkowie Kukiz powiedział, że nie zagra tego utworu, ale stwierdził, że powstał on dlatego, że politycy wykorzystywali wówczas Pana Boga. – Natomiast Pan Bóg jest. Kto chce, niech wierzy, kto nie chce, niech nie wierzy. Ja wierzę. A jaki był ZChN, to popatrzcie na Czarneckiego, na Niesiołowskiego, na całą tę ferajnę. Jacy oni byli narodowi. I na pana Marcinkiewicza, któremu wartości chrześcijańskie i rodzinne przeszły wtedy, kiedy poznał sobie dziewczynkę w wieku jego córki – mówił piosenkarz.

W końcu jednak Piersi (Kukiz opuścił zespół w 2013 roku) spotkało to, co spotkało też Maleńczuka. Z alternatywy przez pastisz i parodie trafili w końcu w nurt piosenki biesiadnej. To przynosiło popularność i pieniądze – Kukiz zagrał nawet główną rolę w filmie „Girl Guide" Juliusza Machulskiego i wystąpił w reklamie Pepsi, co wielu kolegów muzyków i duża część publiczności miała mu za złe.

Kukiz jednak miał większe ambicje. I to z czasem doprowadziło go do polityki. Zainteresowanie nią zdradzał od dawna, ale jego twórczość mniej więcej od płyty „Pieśni ojczyźniane" z 2000 roku stawała się coraz bardziej wprost politycznie i patriotycznie zaangażowana. Albo ostro, jak w piosence „Wirus SLD", albo bardziej refleksyjnie, jak na wydanej w 2003 roku z Janem Borysewiczem płycie, z której pochodzi przebój „Bo tutaj jest jak jest".

Transplantacja i apokalipsa

Licząc na JOW i koalicję z PiS, zaangażował się we wsparcie dla Platformy Obywatelskiej. Z czasem, gdy narastał konflikt między PiS a PO, też ochoczo w nim uczestniczył. Zwłaszcza że, jak uważał, to przez działalność CBA i rządu PiS tropiących korupcję, także wśród lekarzy, spadła liczba i dostępność transplantacji w Polsce, a tymczasem jego najmłodsza córka była ciężko chora i czekała wówczas na przeszczep nerki. Ostatecznie do przeszczepu doszło w 2007 roku i dziewczynka została uratowana, choć wciąż musi żyć z chorobą. To doświadczenie wpłynęło też na Kukiza w inny sposób – stał się jeszcze bardziej wierzący i wyszedł z kłopotów alkoholowych.

W 2009 roku prowadził w TVP razem z publicystą Markiem Horodniczym (w przeszłości redaktorem naczelnym m.in. „Frondy" oraz pisma „Czterdzieści i Cztery") program „Koniec końców" poświęcony zagadnieniom kulturowym. Wtedy wspierał już Platformę bez entuzjazmu, jak sam mówił, głównie ze względu na Grzegorza Schetynę, po 2010 roku zupełnie odwrócił się od partii rządzącej i stał się jednym z jej najzagorzalszych krytyków.

Bardziej niż bieżąca polityka zajmowała go wówczas filozofia i teologia polityczna, a o tym właśnie był program „Koniec końców". Niestety, chyba okazał się dla telewizji publicznej zbyt ambitny i został zdjęty z anteny. Jednak apokaliptyczne i religijne podejście do spraw publicznych pozostało Kukizowi.

W tym duchu wsparł Ukraińców i zaangażował się w rewolucję na Majdanie, miał tam wystąpić podczas owej „rewolucji godności" (ale koncert udaremniła akcja Berkutu), a w marcu 2014 roku nagrał piosenkę „Póki żyją ludzie" (Doky żywut' ludy). Jeśli chodzi o sprawy wschodnie, deklarował się jako zwolennik prometeizmu: wyzwolenia i wspólnoty narodów dawnej Rzeczypospolitej.

Dlatego jego słowa sprzed paru tygodni, gdy mówił o zagrożeniu wpływami nacjonalistów na Ukrainie i stwierdził, że Polska nie powinna się angażować w konflikt w tym kraju, należy już chyba odczytywać nie jako spontaniczną deklarację, ale jako wykoncypowany na zimno argument w kampanii wyborczej. Najwyraźniej na naszych oczach umarł Paweł Kukiz, muzyk zaangażowany w sprawy społeczne. I narodził się Paweł Kukiz, pełnokrwisty polityk.

Wydanie "Plusa Minusa" zostało wypuszczone do druku w środę po południu. Tytuł, jaki wybraliśmy dla reportażu o Pawle Kukizie okazał się jednak bardzo niefortunny w obliczu śmierci jego Ojca, która miała miejsce w czwartek.

Bohaterowi reportażu przekazujemy wyrazy głębokiego współczucia, bardzo ubolewamy z powodu fatalnego, lecz niezawinionego przez nikogo zbiegu okoliczności.

W wyborach prezydenckich Paweł Kukiz wygrał zdecydowanie w kilkutysięcznym Paczkowie. W gminie Paczków zajął drugie miejsce za Andrzejem Dudą. W całym województwie opolskim zajął drugie miejsce z wynikiem 27,9 proc. (Komorowski – 37,7). Był to najlepszy wynik Kukiza spośród wszystkich województw. Rzecz jasna nie ma tu żadnej tajemnicy ani przypadku – muzyk urodził się w 1963 roku w Paczkowie, a obecnie mieszka z żoną i córkami pod Opolem. Ale już fakt, że Kukiz pochodzi właśnie stąd, ma zasadnicze znaczenie – bo to Opolszczyzna go ukształtowała.

Urodzony w Carcassonne


Dziś wszyscy politycy, publicyści, internauci zastanawiają się, skąd się wziął sukces Kukiza. Jedni twierdzą, że to „posiew zatrutego nasienia Kaczyńskiego", inni, że to człowiek Grzegorza Schetyny, znajomego ze studiów, jeszcze inni, że zmarłego generała Petelickiego, z którym Kukiza łączyły dobre relacje, albo Patryka Wilda, dolnośląskiego samorządowca, niegdyś związanego z Platformą Obywatelską, a potem z prezydentem Wrocławia Rafałem Dutkiewiczem.

Sam Kukiz, poza Bogiem i ojczyzną, wskazuje na inspiracje właściwie sprzeczne – „Solidarność" (a więc związek zawodowy) i liberalne Centrum imienia Adama Smitha. Poza tym wymienia zmarłego w 2012 roku profesora Jerzego Przystawę, fizyka z Wrocławia, który współtworzył ruch na rzecz jednomandatowych okręgów wyborczych.

Pozostało 91% artykułu
Plus Minus
„Jak będziemy żyli na Czerwonej Planecie. Nowy świat na Marsie”: Mars równa się wolność
Plus Minus
„Abalone Go”: Kulki w wersji sumo
Plus Minus
„Krople”: Fabuła ograniczona do minimum
Plus Minus
„Viva Tu”: Pogoda w czterech językach
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Tomasz Stawiszyński: Hochsztaplerzy i szaman