„Zagrali g...m, dostali huragan" – to pierwszy twitterowy komentarz Tomasza Lisa do odwołania wizyty amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa w Polsce na rocznicę wybuchu drugiej wojny światowej. Nie wątpię, że to kolejne sięgnięcie absolutnego dna w trudnej sztuce politycznego komentarza zostanie niedługo przebite od spodu. Możliwe, że przez samego Lisa.
Warto przypomnieć debaty na temat polskiej polityki zagranicznej z lat 30. ubiegłego wieku. Partie opozycyjne wobec rządzącej sanacji i opozycyjni dziennikarze pomimo całej ostrości sporów nigdy by się nie zniżyli do takiego poziomu. Nie tylko w języku, ale i w treści. Może niekonsekwentnie, ale starano się wtedy szanować bardziej państwowy niż partyjny charakter dyskursu o polityce zagranicznej. A mówimy o realiach dyktatury, wobec których obecne „krzywdy" liberalno-lewicowej opozycji jawią się jako idylla. Przy wszystkich wadach tamtych pokoleń Polaków oni po prostu serio traktowali nakazy wynikłe z patriotyzmu. Od twitterowych wojowników nie sposób tego wymagać.
Zła radość opozycji
Mamy do czynienia z ruiną polskiej debaty zmienionej w nihilistyczne agitatorstwo, gdzie każdy chwyt jest dozwolony. Naturalnie można dodać rytualne – „po każdej ze stron", czym bowiem innym jest porównanie awarii warszawskiej oczyszczalni ścieków Czajka do katastrofy w Czarnobylu przez ministra Marka Suskiego z PiS? Niemniej w sferze spraw międzynarodowych rzecz jest szczególnie niepokojąca.
Politycy opozycji pozostali niewiele w tyle za Lisem. Można było pisać w ciemno ich wystąpienia, zanim zostały wygłoszone. Paweł Zalewski, znaczący polityk PO, jako pierwszy obwieścił, że nieobecność Trumpa to pretekst, wyraz nikłego znaczenia Polski. Myśl, że warto by chociaż zniuansować taki przekaz po to, aby nie wywoływać efektu samospełniającej się przepowiedni, nie pojawiła się w głowie polityka, który uważał się kiedyś za państwowca.
Jeszcze zabawniejsze były komentarze bardziej szczegółowe. Zabawniejsze, bo poza nieskrywanymi intencjami mieliśmy do czynienia z kuriozalnym naginaniem realiów. Były ambasador w Waszyngtonie Ryszard Schnepf ogłosił, że Trump kierował się nabytym bardzo późno przekonaniem, iż nie warto wspierać PiS.