Kuper: Mamy kilka państw w Europie, które regularnie odnoszą sukcesy. Holandia, Portugalia, Chorwacja. Dlaczego Chorwacja? Moim zdaniem dlatego, że zawsze, również w czasach Jugosławii, była blisko Europy Zachodniej. Tam ciągle była wymiana piłkarzy, trenerów, Jugosławia miała podobną wiedzę na temat futbolu co kraje zachodnie. Polacy tego nie mieli, Polska była bardziej zamknięta. Teraz oczywiście jest inaczej, wasi piłkarze grają w Niemczech czy gdzie indziej, wracają do kraju, przynoszą nowoczesne metody treningowe. Polska uzyskuje wiedzę, którą Chorwacja zawsze miała. I dlatego była najlepszą drużyną w Europie Wschodniej.
Przeciwstawiają się panowie tezie, że obecność piłkarzy zagranicznych w jakiejś lidze obniża poziom reprezentacji danego kraju. Wy mówicie, że jest na odwrót.
Szymański: Jak można w ogóle utrzymywać, że praca z gorszymi od siebie powoduje rozwój w jakiejkolwiek dziedzinie? To dziwaczne podejście.
Rzecz w tym, że do różnych krajów przyjeżdżają różni gracze...
Kuper: Owszem, czasem zdarza się zły zakup. Ale żaden słaby gracz nie przetrwa w Premier League. W każdym oknie transferowym słabi wystawiani są na sprzedaż. Oczywiście nie każdy piłkarz w Premier League to Sergio Aguero, ale generalnie rzecz biorąc, zakupy zagranicznych graczy podnoszą jakość spektaklu w Anglii. Wyobraź sobie, że przez tydzień grasz przeciwko Andy'emu Carrolowi, a przez drugi przeciwko Sergio Aguero. Przy kim bardziej podnosisz swoje umiejętności jako obrońca?
My w Polsce mieliśmy swojego czasu inny sposób na podniesienie jakości reprezentacji. Wyszukiwaliśmy teoretycznie dobrych graczy z polskimi korzeniami. Taki był plan na Euro 2008. To się nie udało.
Szymański: To nie są wzajemnie wykluczające się propozycje. Nie mam wątpliwości, że gdyby ktoś w Anglii odnalazł angielskich dziadków Messiego, na pewno staralibyśmy się go pozyskać do reprezentacji. I z pewnością Anglia grałaby lepiej z Messim niż obecnie.
Kuper: Zresztą Hiszpania chciała naturalizować Messiego, kiedy był nastolatkiem. Odmówił.
Niektórzy obawiają się, że bez najlepszych polskich piłkarzy nasza liga nie na szans na dołączenie do najlepszych w Europie.
Kuper: To prawda. Wasza liga będzie słaba, jeśli najlepsi piłkarze wyjadą. W latach 70. najlepsi Polacy grali w kraju i mieliście dobrą ligę. Ale dla reprezentacji lepiej, że Arkadiusz Milik gra w Napoli, a Robert Lewandowski w Bayernie.
Szymański: My mówimy: im lepsi będą przeciwnicy polskich piłkarzy, z którymi grają oni na co dzień, tym lepsza będzie polska reprezentacja. To jest oczywiste.
Pytanie, czy w tym świecie, który panowie opisują, polepszanie jakości rodzimej ligi ma w ogóle sens. Zawsze można obejrzeć lepszy futbol w telewizji, po co się męczyć, chodząc na mecze w Gliwicach, Warszawie czy Niecieczy?
Szymański: To jest pytanie polityczne. Dopóki Polska pozostaje w Unii Europejskiej, piłkarze mają prawo pracować tam, gdzie chcą i gdzie ich chcą. Moglibyśmy oczywiście wrócić do takiej sytuacji, jaka istniała w latach 70., że piłkarz grał w swoim kraju i koniec. Dla mnie to nie jest atrakcyjna wizja świata, podobnie jak nie jest atrakcyjna wizja świata, w którym Brytyjczycy muszą kupować wyłącznie brytyjskie samochody i pralki, zamiast sprowadzać je z Niemiec czy Francji.
Ci, którzy narzekają na współczesny futbol, mówią, że wyklucza on całe środowiska, klasy ludzi. Koszty biletów powodują, że ludzi nie stać na pójście na mecz.
Szymański: To prawda, nie każdy może wydać 50 czy 60 funtów na bilet. Wykluczenie pewnych grup ma miejsce. Jednocześnie na widowni Premier League jest wielu ludzi, którzy chodzili na mecze w latach 80. Wtedy mieli 20 lat, teraz mają 50. Wtedy bilety na mecze były bardzo tanie, dzisiaj ceny wzrosły, ale wzrosły też zarobki tych ludzi. Pytanie, czy kiedy oni odejdą, pojawi się nowe pokolenie kibiców, którzy zechcą zapłacić jeszcze więcej.
Kuper: Nie ma wątpliwości, że najbiedniejsi nie są w stanie chodzić na mecze Premier League. Ale w ich miejsce przyszli ludzie, którzy nie bywali na stadionach w latach 80. Wtedy przychodzili tam głównie młodzi mężczyźni, którzy nie bali się pełnej agresji atmosfery. Nie przyprowadzano dzieci, nie było kobiet, starszych osób, nie przychodzili czarni, bo mogli zostać zaatakowani czy obrażeni. Teraz ci wszyscy ludzie chodzą na mecze piłkarskie.
Szymański: Uczęszczanie na mecze piłkarskie nie jest prawem człowieka, Przekonanie, że każdy w Anglii powinien mieć prawo do oglądania z trybun Premier League, jest chyba lekką przesadą. To nie jest naturalny przywilej przysługujący każdemu, a racjonowanie go przez ceny biletów wydaje mi się całkiem dobra metodą.
Z panów książki wynika, że futbol nigdy nie miał się tak dobrze, jak obecnie. Czy żałują panowie czegokolwiek ze starej piłki nożnej?
Kuper: Myślę, że wszyscy żałujemy pewnych aspektów starego futbolu. 20 lat temu w twoim lokalnym klubie grali chłopcy, których znałeś. Byli w tym klubie całe życie, ty się do nich przyzwyczajałeś, oni do ciebie. Te czasy odeszły i to jest smutne.
Szymański: Wszyscy żałujemy, że się starzejemy. Świat był lepszy, piękniejszy i sprawiedliwszy, kiedy byliśmy młodzi. Owszem, możemy odpływać w nostalgię, ale przyszłość futbolu nie należy do nas. Przyszłość piłki nożnej należy do nastolatków, to oni będą grali w piłkę, oglądali ją i za nią płacili. Dziedziczą futbol w znacznie lepszym stanie, niż był on w czasach, kiedy my byliśmy w ich wieku, i to bardzo dobrze.
Pewnie tak, ale czy nie żal panom Maradony, Besta, Cantony? Ronaldo, Messi, Lewandowski to inne gwiazdy, inni ludzie.
Kuper: Ronaldo i Messi są piłkarsko tak dobrzy jak Maradona, nawet lepsi.
Mówię o osobowościach, o historii, która szła w parze z talentem piłkarskim. Czy nie brakuje wam tego? Kiedyś mieliśmy pełne charyzmy gwiazdy, dziś mamy biznesmenów.
Kuper: Moim zdaniem mamy zawodowców. Kluby płacą najlepszym miliony funtów czy euro. Oni muszą się zachowywać jak zawodowcy. Maradona, Best to były gwiazdy rocka. Cantona był pewnie ostatnim artystą, ostatnim wolnym elektronem, zresztą Ferguson doskonale sobie z nim radził. Teraz, gdy pojawia się ktoś taki jak Balotelli – współczesna odmiana typu Maradona/Best – klub mówi: „Nie, panu dziękujemy". Balotelli nie jest w stanie sprostać wymaganiom współczesnego futbolu, bo to jest inna gra niż za czasów Besta. Ile sezonów Maradona zagrał na naprawdę najwyższym poziomie? Porównajmy to z Ronaldo, który każdy mecz od kilku lat gra przy pełnej koncentracji. On nam daje znacznie więcej niż George Best, który grał cztery lata na dobrym poziomie. Później sam siebie zniszczył. W tym sensie Cristiano jest lepszym darem losu dla fanów niż Best. Ale wspomnienia są ważne, a najgorszym wrogiem kibica jest powtarzalność. Kiedy oglądałem mecz Francja – Niemcy w Hiszpanii w 1982 roku, to było objawienie. Nigdy potem żaden mecz nie zrobił na mnie takiego wrażenia. Teraz każdy mecz na mundialu przypomina mi o tamtym. I żaden nigdy nie będzie dla mnie znaczył tyle, co tamten. Tamte emocje, tamten mundial, tamten mecz zawsze będą najważniejsze. Reszta jest powtórką.
Simon Kuper: Dziennikarz, współpracownik „Financial Times" i „The Guardian". Autor kilku książek o historii piłki nożnej i kibicowania, między innymi opowieści o rywalizacjach piłkarskich „Football Against the Enemy"
Stefan Szymański: Ekonomista, wykładowca zarządzania o sporcie na Uniwersytecie w Michigan, autor książek i artykułów na ten temat. Od 1989 roku bada związki piłki nożnej i ekonomii.
Magazyn Plus Minus
PLUS MINUS
Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:
prenumerata.rp.pl/plusminus
tel. 800 12 01 95