Czterdzieści lat Franka Czułkowskiego minęło, ale orgia, na której bawiła się cała warszawka, pokazała, że jej legenda, czyli pisarz pseudo Czuły, nie stracił energii i jak Neron ucztuje aż do spalenia miasta.
Pierwsze sześć odcinków serialu Jakuba Żulczyka w reżyserii Jacka Borcucha w SkyShowtime jest jedną wielką imprezą na karuzeli codzienności, która w przewrotny sposób pokazuje powody ucieczki w niedojrzałość, używki i przelotne związki faceta, granego koncertowo przez Borysa Szyca. Boi się nudy, ale też dobrze rozpoznał ściemę wymuszoną przez korporacyjny wyścig szczurów, obowiązki zarabiania wagonów pieniędzy, by utrzymać się na stołecznym topie, utrzymać rodzinę albo kochanki, domy, apartamenty, flotę ekskluzywnych samochodów.
Serce na dłoni
„Czuły” każdym swoim słowem oraz czynem mówi: „dziękuję bardzo za takie zakłamane życie”, i utwierdza się w przekonaniu, że z dwojga złego lepiej już pakować się w kłopoty, nie mieć pieniędzy i mieszkania, ale żyć niezależnie, w czym podtrzymują go spotkania z bohaterami absurdalnych karier.
Czytaj więcej
„Warszawianka” Jakuba Żulczyka i Jacka Borcucha to świetna odpowiedź na „Czterdziestolatka”.
To biznesmen grany rewelacyjnie przez Andrzeja Zielińskiego (dzisiejsza emanacja prywaciarza z „Czterdziestolatka”), który by zarobić na elitarny status swój i córuni, musi sprzedawać na prowincji chiński szit. To pracownicy tak zwanej kreatywnej agencji PR wciemniający klientom najgorsze toksyny pod szyldem modnej, ekologicznej gwiazdy. Mamy też satyrę na cynicznego gwiazdora, który czerpie kasę z finansowego zaplecza PiS-u i gra w martyrologicznych produkcjach za miliony z państwowych spółek.