Nie mogę zrozumieć, dlaczego „Rzeczpospolita", którą uważam za gazetę wyrażającą na ogół wyważone poglądy, w sprawach związanych z dzikimi zwierzętami i łowiectwem publikuje opinie emocjonalne, niemające żadnego oparcia w faktach.
Gdy minister Ardanowski wygłosił swoje słynne zdanie o konieczności uznania bobra za zwierzę jadalne celem zachęcenia myśliwych do pozyskiwania tego gatunku, media natychmiast rzuciły się na niego jak piranie. Jedne go wyśmiały, inne odsądziły od czci i wiary za to, że chce zabijać takie miłe zwierzątka.
Nie znalazłem ani jednego artykułu, który podszedłby poważnie do tematu bobra i wyrządzanych przez niego szkód. Nie zdobyła się na to także „Rzeczpospolita", która piórem red. Zuzanny Dąbrowskiej przyłączyła się do prześmiewców („Klątwa bobrów", „Rzeczpospolita" 7 czerwca).
Nie ma się z czego śmiać
Nikt się nie zastanowił, dlaczego minister Ardanowski podniósł sprawę bobrów na konferencji rolniczej. Redaktor Dąbrowska postawiła mu zarzut, że „szuka poparcia rolników na wszelkie sposoby". Trochę dziwny zarzut w odniesieniu do ministra rolnictwa. Nie raczyła natomiast zauważyć, że bóbr poprzez wyrządzane szkody staje się coraz większym problemem dla rolnictwa. Problem ten powoli zaczyna nabierać rozmiaru katastrofy, której nie można zaradzić ideologicznie motywowanym oporem społecznym.
Zacznijmy od początku. Na początku lat 70. bobrowi groziło wyginięcie. Dlatego też naukowcy wspólnie z myśliwymi podjęli akcje reintrodukcji bobra – od 1975 do 2007 r. przesiedlono w dorzecze Odry i Wisły ponad 1400 osobników. Program ten był tak skuteczny, że dzisiaj liczbę bobrów w całym kraju szacuje się na ok. 150 tys. Bóbr w środowisku odgrywa rolę zarówno pozytywną, jak i negatywną. Rola pozytywna to retencja, zmniejszenie zagrożenia powodziami, korzystny wpływ na strukturę i żyzność gleb, zwiększanie różnorodności biologicznej. Rola negatywna to zalewanie terenów rolniczych i leśnych, ścinanie i ogryzanie drzew, niszczenie wałów, grobli, nasypów, spowalnianie spływu wód w rowach melioracyjnych, kanałach i ich zamulanie.