Dowiedziałem się, że wydawnictwo planuje dodruk książki. Tomu opasłego, a przede wszystkim niełatwego w lekturze. Pierwszy nakład właśnie się wyprzedał nie tylko dlatego, że kupiłem jeden egzemplarz. Przynajmniej taką mam nadzieję.
„Ludowa historia Polski" Adama Leszczyńskiego to książka mocno zmieniająca optykę. Odbierająca złudzenia. To przy okazji książka o historii polskiego prawa, sądownictwa i pojmowania sprawiedliwości.
To jedna z takich lektur, po których inaczej spojrzę na polski złoty wiek, mity o Sarmatach czy opowieści spod wąsa i kontusza. Ucierpią także pozostałe mity, między innymi wspaniałej II Rzeczypospolitej czy równającego wszystkie szanse PRL.
Za dużo na roku
Podtytuł książki Leszczyńskiego brzmi „Historia wyzysku i oporu. Mitologia panowania". Uwaga, szanowni prawnicy! Autor pisze też dla was i często o was. Nie tylko dlatego, że pisze o wyzysku w sposób mocno różniący się od treści art. 388 kodeksu cywilnego.
Elementem studiów prawniczych była od zawsze historia ustroju. Czasem zwana historią państwa i prawa, czasem ich ewolucją – zależnie od uczelni. Sam pamiętam wykłady na mojej Alma Mater (z racji położenia w centrum górnośląskiej aglomeracji zwanej czasem „Almą Muter"), kiedy profesor opowiadał nam głównie o zaletach galicyjskiego porządku prawnego i pierwszej ustawie o ochronie świstaka, czyli Marmota marmota.