Osiem lat temu na tych samych łamach („Wymiar sprawiedliwości spółka akcyjna”) pisałem o tym, że żadna reforma wymiaru sprawiedliwości niczego dobrego nie wniesie, jeżeli nie pozbędziemy się trzech przekonań: że wymiar sprawiedliwości jest nietykalny; że jest on jednym wielkim bagnem; że głównym celem wymiaru sprawiedliwości jest szybkość postępowania.
Niewiele później, w rozmowie z prominentnym w owym czasie działaczem samorządu adwokackiego sugerowałem opracowanie projektów lub przynajmniej założeń reformy sądownictwa i procedur sądowych. Uważałem, że chaos wywoływany przez PiS prędzej czy później otworzy „okno” na prawdziwą reformę trzeciej władzy. Usłyszałem wówczas, że nie można krytykować w żaden sposób stanu zastanego, ponieważ będzie to nas stawiało po stronie tych, którzy demontują system demokratyczny.
Czytaj więcej
Możemy znosić sądy i możemy je tworzyć, wymyślać nowe normy proceduralne, formy pomocy prawnej dla najuboższych, ale niczego to nie da, jeżeli nie pozbędziemy się myślenia magicznego o wymiarze sprawiedliwości.
Minęło 9 lat. Jeżeli jakiekolwiek malutkie okienko na zmiany otworzyło się w grudniu 2023 roku, to już powoli się zamyka, a politycy i środowisko sędziowskie w tym czasie nie przedstawili żadnego wiarygodnego projektu naprawy sytuacji. Tymczasem musimy pamiętać, że trzecia władza przeżywała w Polsce kryzys na długo przed 2015 rokiem, a afera z sędzią na telefon (i inne podobne) nie powstały wyłącznie za PiS. To nie za PiS długość postępowań osiągnęła nieakceptowalne okresy. Rządy PiS jedynie pogłębiły istniejące patologie.
Ograniczenie obecnej dyskusji do kwestii paleo- i neo-sędziów nie odbuduje autorytetu wymiaru sprawiedliwości. Nie przyspieszy też postępowań, a nawet wprost przeciwnie – spowolni je w najbliższym czasie. Jeżeli mam natomiast rację, to czy poprzednia władza, czy obecna, będą miały w takiej sytuacji otwartą drogę do rządów autorytarnych. Nikt bowiem nie będzie już „umierał” za sędziów. Zabawę w Kasandrę jednak nie jest moją ulubioną, więc spróbuję zdiagnozować bolączki wymiaru sprawiedliwości i zarysować mechanizmy naprawy. Nie dlatego, że uważam się za dostatecznie mądrego, aby znaleźć idealne rozwiązania, ale żeby chociaż spróbować wywołać dyskusję.