Izba Karna Sądu Najwyższego uchyliła wyrok skazujący na 15 lat więzienia zawodowego kierowcę za zabójstwo i usiłowanie zabójstwa. Skazany z premedytacją doprowadził do wypadku, którego ofiarami było małżeństwo spod Nowego Tomyśla (mężczyzna nie przeżył).
SN uznał jednak, że skład sądu pierwszej instancji, który wydawał tamten wyrok, był nienależycie obsadzony, gdyż orzekał w nim tzw. neosędzia, czyli sędzia nominowany przez wybraną w politycznym trybie Krajową Radę Sądownictwa. Sędziowie SN pokazali w ten sposób, jak dotkliwe skutki wywołuje łamanie praworządności i utrzymywanie nielegalnego w ich perspektywie tworu, jakim jest KRS w obecnej obsadzie.
Czytaj więcej
Postępowanie cywilne jest tą gałęzią prawa, która ma największy wpływ na codzienne życie „przeciętnego obywatela”. Praktycznie każdy, prędzej czy później, zetknie się z sądem cywilnym przy okazji takich „życiowych” spraw, jak stwierdzenie nabycia spadku, przysłowiowy „spór o miedzę”, czy podział majątku. Dlatego bardzo ważna jest interpretacja norm prawa procesowego, która często sprawia dużo problemów zarówno zawodowym pełnomocnikom procesowym, jak i sądom.
SN wypuszcza zabójcę z więzienia. Wcześniej był problem z frankowiczami
Lekcja to rzeczywiście przykra. Dwa lata wcześniej, podobnej, chociaż mnie drastycznej, udzielili sędziowie Izby Cywilnej SN, blokując na dwa lata sprawę dziesiątek tysięcy tzw. frankowiczów. Z powodu wątpliwości związanych z praworządnością nie zajęli się wówczas sprawą kredytów frankowych, odsyłając sprawę do Trybunału Sprawiedliwości UE. Przez ten czas tysiące ludzi żyły w niepewności.
Lekcja z wypuszczeniem drogowego zabójcy działa jednak na wyobraźnię dużo silniej. To sygnał dany społeczeństwu: albo coś się zmieni, albo wkrótce takich zabójców na wolność może wyjść setki, a może i tysiące. Bo na praworządność nic nie poradzisz. Zegarmistrzowska skrupulatność moralna i prawna nie pozostawia nawet milimetra marginesu wątpliwości. Szkoda tylko, że do tej skrupulatności dwutorowo podchodzi jeden z sędziów, który wypuścił owego zabójcę na wolność. Był on bowiem nominowany w czasach PRL przez komunistyczną Radę Państwa. Co do jego niezawisłości nikt jednak nie ma wątpliwości. On nosi ją w sercu. A poza tym „było minęło” i „takie były czasy”.