Agnieszka Lisak: nieskuteczne doręczenia paraliżują procesy cywilne

Każdy obywatel powinien mieć obowiązek wskazania adresu, pod którym chce otrzymywać korespondencję. Taka zasada obowiązuje już w przypadku firm.

Publikacja: 26.04.2019 07:55

Agnieszka Lisak: nieskuteczne doręczenia paraliżują procesy cywilne

Foto: Adobe Stock

Od lat przyglądam się kolejnym propozycjom zmian w przepisach procedury cywilnej. Ostatnio można zauważyć tendencję nazywania ich dla większego efektu „reformami" czy też „zmianami przełomowymi", niestety, często na wyrost. Martwi to, że przez tak długi czas ustawodawca nie uporał się z problemem nieskutecznych doręczeń, które nieraz utrudniają postępowania sądowe.

Czytaj także: Ważny wyrok Sądu Najwyższy ws. doręczeń pism procesowych

Problem bierze się stąd, że przepisy kodeksu postępowania cywilnego nakazują doręczać pisma na adres miejsca zamieszkania (pobytu) pozwanego. Niestety, jest ono stanem faktycznym, a nie prawnym. W kraju nie ma więc rejestru, poprzez który można by je ustalać. Funkcjonuje jedynie rejestr PESEL, w którym ujawniany jest adres zameldowania, nie jest on jednak tożsamy z tym pierwszym. Wiele osób nie mieszka bowiem w miejscu zameldowania, inne nie są zameldowane wcale. W konsekwencji meldunek (jeśli jest ujawniony) stwarza jedynie domniemanie przebywania w określonym miejscu, jest to jednak domniemanie wzruszalne.

Istniejący obecnie stan daje nieuczciwym pozwanym duże możliwości utrudniania postępowań, a sądy skazuje na konieczność podejmowania niepotrzebnych czynności związanych np. z ustanawianiem kuratora dla doręczeń, zawieszaniem postępowania, przywracaniem terminu do wniesienia sprzeciwu od nakazu zapłaty. Przy obecnym stanie prawnym dochodzi czasami do sytuacji wręcz niedorzecznych, w których osoba doskonale znana powodowi z miejsca zamieszkania na potrzeby procesu staje się osobą nieznaną z miejsca zamieszkania. Jako przykład wskazać można sytuację powoda, który chce pozwać najemcę niepłacącego czynszu. W lokalu tym dłużnik mieszka razem z żoną, ta jednak wprowadza w błąd listonosza i informuje, że „mąż wyprowadził się i nie wiadomo, gdzie przebywa".

Nie mniej problemów z doręczeniami występuje w sprawach pozaprocesowych. Ostatnio mój klient kupił używany samochód od nieuczciwego sprzedawcy. Nie zdążył jeszcze dojechać nim do domu, gdy pojazd się zepsuł. Z uwagi na wady nabywca chciał odstąpić od umowy. Pojawia się pytanie, pod jaki adres powinien wysłać list polecony z oświadczeniem o wadach i odstąpieniu, skoro sprzedający wpisał do umowy fikcyjny adres zamieszkania należący do jego teścia?

Zabawa w kotka i myszkę

A oto inny przykład. Przedsiębiorstwo wodociągowo-kanalizacyjne chciałoby odciąć dostawę wody klientowi, który za nią nie płaci. Zgodnie z art. 8.1.2 i 8.3 ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę... powinno to poprzedzić wysłanie wezwania do zapłaty i zagrożenie odcięciem. Na jaki adres przedsiębiorstwo ma wysłać wezwanie, skoro klient pisemnie informuje, że w lokalu nie przebywa, bo zajmują go najemcy, i nie zamierza podawać nowego adresu zamieszkania?

Uczestnicy obrotu prawnego starają się radzić sobie z tym problemem, wpisując do umów zastrzeżenie, zgodnie z którym dotychczasowy adres podany w kontrakcie będzie uznawany za właściwy dla doręczeń do czasu powiadomienia o jego zmianie i podania nowego. Niestety, Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów uznał taki zapis za tzw. niedozwoloną klauzulę umowną (co jest niezrozumiałe). Na jednym ze szkoleń dla radców prawnych prowadzący zajęcia sędzia potwierdził to stanowisko, twierdząc, że także w obrocie pozakonsumenckim zapis taki w umowie należałoby uznać za niedopuszczalny, albowiem zgodnie z art. 61 kodeksu cywilnego każdemu należy dać rzeczywistą możliwość zapoznania się z oświadczeniem woli (pismem), a nie tylko teoretyczną.

Istniejący obecnie stan prawny daje dłużnikom duże możliwości utrudniania doręczeń, przedłużania postępowań sądowych, a powodów skazuje na niepotrzebne koszty związane z ustanawianiem kuratorów dla osób nieznanych z miejsca pobytu. Sytuację, z którą mamy do czynienia obecnie, można nazwać doręczeniową zabawą w kotka i myszkę. Z tego też powodu z rozczarowaniem należy przyjąć informację zamieszczoną na łamach „Rzeczpospolitej" (z 18.03.2019 r.), z której wynika, że ustawodawca w ramach kolejnej (cytuję): „wielkiej noweli procedury cywilnej" nie zdecydował się rozwiązać tego problemu w sposób systemowy. W to miejsce proponuje jedynie instytucję trzeciego doręczenia. Gdy pozwany nie odbierze na poczcie pierwszego pisma (najczęściej pozwu) pomimo podwójnego awizowania, sąd zobowiąże powoda do jego doręczenia za pośrednictwem komornika. Proponowane jest więc kolejne rozwiązanie, które skaże sąd na konieczność podejmowania dodatkowych czynności, a powoda na koszty, tym razem związane z kolejną próbą doręczenia. W dodatku, jeżeli adres pozwanego nie jest znany, to jest bez znaczenia, czy pismo sądowe będzie starać się doręczać listonosz, policjant czy komornik. Efekt zawsze będzie taki sam. A co wtedy, gdy pomimo wizyty komornika dłużnik nie otworzy drzwi, ewentualnie otworzy je matka, podając nieprawdziwą informację, że syn „już tu nie mieszka"?

Nietrafione propozycje

Proponowany, nowy art. 139(1) § 2 k.p.c. nakłada na powoda obowiązek przesłania sądowi w ciągu dwóch miesięcy dowodu doręczenia pisma pozwanemu (co z przyczyn opisanych powyżej będzie często niemożliwe) lub dowodu na to, że pozwany przebywa pod adresem wskazanym w pozwie. Pojawia się pytanie, w jaki sposób powód miałby dowodzić na tym etapie postępowania zamieszkiwania pozwanego pod określonym adresem. Miałoby to być nagranie z kamery zainstalowanej przed wejściem do mieszkania pozwanego wbrew jego woli czy może dowód z zeznań sąsiadów. Jeżeli to drugie, to pragnę zauważyć, że sąd przed doręczeniem pozwu i rozpoczęciem procesu nie może przesłuchiwać świadków. Sankcją za niedopełnienie wskazanych obowiązków ma być zawieszenie postępowania.

Obawiam się, że jeżeli ustawodawca nie wycofa się z proponowanych rozwiązań, pozwani zyskają kolejne oręże w paraliżowaniu spraw sądowych.

Tymczasem rozwiązanie problemu wydaje się proste. Wystarczyłoby rozszerzyć istniejący rejestr PESEL o dodatkową pozycję, tj. o adres dla doręczeń. Każdy obywatel powinien mieć obowiązek wskazania adresu, pod którym chce otrzymywać korespondencję, a doręczenie na ten adres należałoby uznawać za skuteczne. Analogiczna zasada istnieje już w odniesieniu do osób prawnych i organizacji wpisywanych do właściwego rejestru. Zgodnie z art. 139 § 3 k.p.c. korespondencję adresowaną do ww. doręcza się pod adres wynikający z rejestru. Natomiast ewentualne zaniedbania związane z jego aktualizacją obciążają te właśnie podmioty – korespondencję pozostawia się w aktach ze skutkiem doręczenia.

Należałoby także zmienić przepisy kodeksu cywilnego, tak aby przesądzić o dopuszczalności wprowadzania do umów zapisów, zgodnie z którymi strony stosunku prawnego mogą podawać adresy dla doręczeń, które będą wiążące do czasu powiadomienia o ich zmianie. W przeciwnym razie uczestnicy obrotu prawnego będą mieć nadal trudności z realizowaniem podstawowych praw podmiotowych, takich jak choćby wysłanie wezwania do zapłaty, oświadczenia o odstąpieniu od umowy czy zawiadomienia o wadzie.

Autorka jest radcą prawnym

Od lat przyglądam się kolejnym propozycjom zmian w przepisach procedury cywilnej. Ostatnio można zauważyć tendencję nazywania ich dla większego efektu „reformami" czy też „zmianami przełomowymi", niestety, często na wyrost. Martwi to, że przez tak długi czas ustawodawca nie uporał się z problemem nieskutecznych doręczeń, które nieraz utrudniają postępowania sądowe.

Czytaj także: Ważny wyrok Sądu Najwyższy ws. doręczeń pism procesowych

Pozostało 94% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?