Przelecieli 240 km zajęci pracą na laptopie. To nie żart. W 2009 roku Airbus A320 lecący z San Diego do Minneapolis postawił w stan gotowości Gwardię Narodową. Wszystko za sprawą pilotów samolotu, mającego 144 pasażerów na pokładzie, których tak mocno zajęła praca i dyskusja nad grafikiem, że zapomnieli wylądować. Na szczęście, dzięki autopilotowi wszystko skończyło się dobrze.
Gdzie jest jednak granica zaufania do maszyny? Coraz bardziej pozwalamy wkraczać automatycznym procedurom w nasze życie. Jedną z dziedzin, w których odbywa się rewolucja jest komunikacja. Nasze smartfony wyposażone w asystenta Google czy Alexa bezustannie monitorują słowa, które przechwytuje mikrofon w naszym urządzeniu. Zawsze gotowe by służyć dla naszego dobra. Wszystko to, sprawia że coraz bardziej uzależniamy się od elektronicznych asystentów pracy i życia, jak laptopy i smartfony.
Uzależnieni od fikcji
Dziennie wysyłamy ponad 12 miliardów wiadomości elektronicznych. Czas spędzony średnio przy urządzeniach przenośnych przekroczył już dawno ten, który poświęcaliśmy na oglądanie telewizji. Obecnie przeciętny Amerykanin przeznacza na to ponad 3,5 godziny dziennie, jednak w przypadku Chińczyków liczba ta jest dwukrotnie większa i stale rośnie.
Nastolatki poświęcają na Internet średnio 4 godziny 12 minut, a co ósmy przeznacza na to ponad osiem godzin. Globalna konsumpcja mediów za pomocą mobilnego Internetu w 2021 roku ma wzrosnąć do 31%. Nie trudno się domyślić, że wzrasta także liczba osób uzależnionych od smartfonów i informacji. W Polsce 21 proc. badanych w wieku od 15 do 24 roku życia doświadcza wysokiego lęku przed utratą dostępu do informacji i utratą potencjalnej radości z używania mediów, czyli FOMO. Wynika to między innymi z możliwości, jakie oferują nam media społecznościowe, do których próbujemy przenieść nasze życie, a dzięki temu zwiększyć liczbę osób, mogących potencjalnie się nim zachwycić i potwierdzić to „lajkiem” pod naszym postem. Marshall McLuhan twierdził, że jest to czysty narcyzm. Słowo to pochodzi od narcosis, które oznacza odrętwienie. Człowiek zachwyca się wszystkim, co stanowi jego odbicie i jednocześnie doznaje porażenia zmysłów mając kontakt z wyabstrahowanym przedłużeniem samego siebie.
Analfabeta - człowiek przyszłości
Jest jedno takie przedłużenie, którego znaczenia i wpływu na globalną zmianę komunikacji nie doceniamy, a od którego coraz bardziej nieświadomie się uzależniamy. Warto się przyjrzeć temu zjawisku przede wszystkim ze względu na fakt, że powoli usuwają język pisany z naszego życia. Chodzi o translatory mowy na tekst. Umiejętność posługiwania się pismem może niedługo stać się po prostu anachroniczna. W tym momencie prawie 40 proc. Polaków nie rozumie czytanego tekstu, a większość uwagi poświęconej na korzystanie z mediów takich jak telewizja jest bezrefleksyjna. Coraz więcej komunikatów wysyłanych przez Messenger, WhatsApp czy chiński WeChat to krótkie nagrania czy tekst, który powstał w oparciu o transformację głosu. Na razie nie istnieją miarodajne badania, które dają pogląd, jak wielu z nas wybiera pisanie głosem zamiast klasycznej klawiatury.