20 lipca niemieckie elity polityczne celebrują z pompa rocznicę wydarzeń z roku 1944. Tego dnia pułkownik Claus Schenk, hrabia von Stauffenberg zdetonował bombę, która miała zabić Hitlera, i przeprowadził nieudany pucz, który zakończył się śmiercią jego i innych spiskowców. Orkiestra wojskowa wydudni „Preussens Gloria" („Chwała Prus"), po czym minister obrony Ursula von der Leyen przemówi do rekrutów. Inni ministrowie rządu federalnego również wygłoszą pochwalne mowy za buntowniczych „bohaterów". Wielu na świecie zna te wydarzenia z filmu „Walkiria" z 2008 r., w którym Tom Cruise gra Stauffenberga i znany brytyjski aktor Kenneth Branagh wciela się we współspiskowca gen. Henninga von Tresckowa. Dla współczesnych Niemiec ta opowieść to znacznie więcej niż hollywoodzki dramat. „Republika berlińska" będzie bowiem czcić samą siebie, jako że nieudany zamach stanowi rdzeń nowej narracji, które Niemcy wytworzyły w celu wyjaśnienia nazistowskiej przeszłości kraju.
Opowieść ta głosi, że grupa nazistowskich fanatyków dowodzonych przez Hitlera zdobyła państwo, a więc naród niemiecki był ofiarą, a niewspółsprawcami. Historia tego, jak opozycjoniści próbowali usunąć Führera, znakomicie ożywia mit o uciśnionym niemieckim ludzie, który opiera się złym nazistom. Niewygodne prawdy, że spiskowcy stanowili małą grupkę, a większość była najpierw nazistami lub entuzjastycznymi zwolennikami reżimu, nie mogły stanąć na przeszkodzie. Ale o wiele trudniejsze do przełknięcia będą odkrycia wciąż wyjawiane mimo upływu czasu przez archiwa. Pokazują one zakres, w którym kluczowi gracze, tacy jak sam Stauffenberg, byli pełnowymiarowymi nazistowskimi zbrodniarzami, zanim kiedykolwiek sprzeciwili się systemowi.
Świat alternatywny
Biorąc pod uwagę rangę, jaką obecnie w Niemczech przypisuje się lipcowemu spiskowi, rozrachunek z nowszymi faktami będzie trudny. W końcu federalne Ministerstwo Obrony ma swoją siedzibę przy Stauffenbergstrasse w Berlinie, armia niemiecka szkoli swoich oficerów w koszarach im. Stauffenberga w Dreźnie, a Bundeswehra prowadzi misje globalne z bazy im. Tresckowa koło Poczdamu. Echem odbije się to również w UE, bo nowa germańska opowieść podsyciła historyczne fantazje stwarzane dla całej Unii. Wystawione w takich miejscach jak Dom Historii Europejskiej wybudowany w Brukseli na polecenie niemieckich euro parlamentarzystów.
W tym alternatywnym świecie Niemcy nie zostały zwyciężone w 1945 r., zostały wyzwolone od tych obcych „nazistów", tak samo jak Francja, Holandia czy nawet Polska. Nie ma tu miejsca dla Winstona Churchilla i jego epokowej decyzji z maja 1940 r., aby nadal walczyć z Hitlerem. W tej wizji Holokaust nie był niemieckim przedsięwzięciem, jego przyczyną był rasizm wszechobecny w Europie. Wysiedlenia Niemców z Europy Środkowej po 1945 r.? Równoznaczne z wcześniejszymi wypędzeniami Polaków przez Niemcy. Procesy norymberskie? Bez znaczenia, ponieważ załogi bombowe RAF nie zostały postawione w stan oskarżenia. Tu więc tłumione są prawdy, odwracane są przyczyny i skutki, a skala i zakres wydarzeń pozbawiane są jakiegokolwiek znaczenia.
Elity w Berlinie same ponoszą gros winy za bałagan związany ze swoimi mitami. Historia „nazistów-okupantów" Niemiec i jej zasadniczego komponentu, puczu z 20 lipca, zaczęła się w czasach, gdy dominującą doktryną niemiecką było to, że