Jak co roku udałem się do Wróżki Sybilli. Do Italii, do tej najsłynniejszej bogini – wróżki Sybilli, która działała już w starożytnym Rzymie, i której wróżby król Tarkwiniusz zakupił, aby stanowiły i wspomagały prawo rzymskie.
Sybilla ma ponad 5000 lat i mieszka w miejscowości Perugia, stolicy Umbrii. Jest to piękna kobieta. Wygląda na około 35 lat, ma czarne włosy, wyrafinowaną włoską urodę, a jej arystokratyczna twarz przypomina małżonkę George’a Clooneya - Amal.
Rozochoconym po epidemii turystom z Polski, którzy wybrali się do Włoch, aby odreagować koronawirusa i trochę się rozerwać - od razu odbiorę jednak ochotę na odwiedzenie Sybilli. Po pierwsze - jej adres jest całkowicie niemożliwy do ustalenia, mieszka w renesansowej willi projektowanej przez sławnego Berlusconiego. Willa skryta jest w ogrodzie, który jest skryty w innym ogrodzie, aby się do niej dostać trzeba znać hasło, które mówi się Cerberowi przy bramie. Cerber jest nienormalnych rozmiarów psem, który trzyma pieczę w sprawie odwiedzin. Po drugie - trzeba mieć znajomości, nie sądzę aby polscy turyści je mieli.
Strzeliłem prosto z mostu, zapytałem czy w Polsce powstanie jakiś masowy ruch społeczny, dążący do obalenia rządu i prezydenta. Podsunąłem nawet nazwę zaproponowaną przez Rafała Trzaskowskiego - „Nowa Solidarność”. Zapadła w renesansowym salonie głucha cisza. Sybilla uśmiechnęła się i odpowiedziała: "Nie".
Na moje naiwne pytanie "Dlaczego ?", Sybilla tylko uśmiechnęła się wyrozumiale i odparła: „Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki o nazwie Solidarność”. I dodała: „Po wyborach prezydenckich nastąpiły wakacje i na początku września, jak dzieci ruszą do nauki i urlopy się skończą, nikt nie będzie pamiętał o tym pomyśle Trzaskowskiego. Na następny wiec przyjdzie może 4000 ludzi a na następny – 400”.