Plan Ursuli von der Leyen jest oczywiście zgodny z centralistyczną filozofią Komisji Europejskiej, z którą trwała zawsze walka, a która w końcu wygrała właśnie w Krajowym Planie Odbudowy i Zwiększenia Odporności (KPO) pod pretekstem konieczności szybkiej, doraźnej interwencji po pandemii. W dodatku miała dotyczyć reform zwiększających odporność, a dotyczy de facto wszelakich zmian nazwanych „reformami” na potrzeby programu odbudowy w danym kraju.
Niektórym rządom w UE podoba się współpraca z Komisją Europejską na poziomie „narodowym”
Zastąpienie programów regionalnych centralnymi („narodowymi”) programami operacyjnymi oznaczać będzie zwycięstwo urzędniczej łatwizny (nazywanej „uproszczeniem” i „uelastycznieniem”, tyle że odgórnym). Komisja zawsze wolała ograniczać kontakty do poziomu rządowego, zwanego „narodowym”. Decentralizacja oznaczała dla urzędników w Brukseli przekazanie części uprawnień na poziom 27 rządów, i kropka. Oczywiście są w Europie rządy, którym to się podoba…
Kiedy regiony w UE zidentyfikują i rozwiną własne, lokalne potencjały, wówczas będą odporniejsze na zerwanie globalnych łańcuchów dostaw w sytuacjach kryzysowych.
To oznacza de facto likwidację faktycznej polityki spójności rozumianej jako wdrażanie zasady konwergencji, wyrównywania poziomów rozwoju. Ale to jest także niezgodne nawet z filozofią samego KPO, które były ogłaszane jako plany budowy odporności. Bo przecież faktyczną odporność, podobnie jak rozwój poszczególnych regionów, można zbudować tylko oddolnie. Odporność rośnie nie wtedy, gdy regiony stają się lepiej zreformowane, tylko wtedy, gdy są bardziej samowystarczalne. Kiedy zidentyfikują i rozwiną własne, lokalne i regionalne potencjały. Będą wówczas odporniejsze na zerwanie globalnych łańcuchów dostaw w sytuacjach kryzysowych. W efekcie będą też lepiej rozwinięte.
Czytaj więcej
Zamiast usztywniania reguł dysponowania funduszami regionalnymi, należy domagać się większej elastyczności. Umiejętnego podążania za modelami narodowymi, zwłaszcza w tych krajach, gdzie jest to możliwe. Nie można tej walki odpuścić, bo to realna walka o samodzielność obywateli UE w zarządzaniu środkami z własnych podatków.