Michał Szułdrzyński: Spowiedź ministrów Tuska, czyli premier staje po stronie rozczarowanych wyborców

Premier Donald Tusk ogłasza „spowiedź” ministrów przed pierwszą rocznicą wyborów 15 października. Zapowiada rozliczenie i wyciąganie konsekwencji, by rozbroić krytykę i pokazać, że staje po stronie wyborców rozczarowanych tempem zmian.

Publikacja: 02.09.2024 17:10

Michał Szułdrzyński: Spowiedź ministrów Tuska, czyli premier staje po stronie rozczarowanych wyborców

Foto: PAP/Marcin Gadomski

Ogłaszając wielką „spowiedź” ministrów swojego rządu, premier Donald Tusk stara się upiec kilka pieczeni na jednym ogniu. Po pierwsze, stara się przygotować do pierwszej rocznicy wyborów 15 października. Zawsze zamiast robić jubileusz albo się przechwalać, lepiej jest pokazać opinii publicznej, że ciężko się pracuje. Na dodatek – zamiast osiadać na laurach – zdaje się rachunek przed wyborcami z tego, co w przeciągu roku udało się zrobić, a co nie.

Co Donald Tusk chce powiedzieć rozczarowanym wyborcom koalicji 15 października

Po drugie, jeśli chodzi o to, co się nie udaje, Donald Tusk również sprawnie zagrał. Bowiem zapowiadając, że chce, by każdy minister szczegółowo się rozliczył i spotkał z rozczarowanymi środowiskami, premier staje jakby po stronie wyborców naprzeciw swoich podwładnych. Jego deklaracja brzmi bowiem tak: to ja wraz z rozczarowanymi obywatelami i środowiskami będę was teraz rozliczał.

W ten sposób premier zamiast stawać się adresatem pretensji, zmienia strony i mówi: ja też chcę usłyszeć, co poszło nie tak i będę wraz z wami, drodzy obywatele, rozliczał swoich ministrów. Z jednej strony to próba zatarcia złego wrażenia, jakie zrobiło przyznanie się przez premiera do pomyłki w sprawie kontrasygnaty nominacji neosędziego do kierowania pracami jednej z izb Sądu Najwyższego.

Zamiast stawać się adresatem pretensji, zmienia strony i mówi: ja też chcę usłyszeć, co poszło nie tak, i będę wraz z wami, drodzy obywatele, rozliczał swoich ministrów

Z drugiej Donald Tusk już nieraz puszczał oko do wyborców. Tuż przed wyborami do Parlamentu Europejskiego Tusk mówił na placu Zamkowym, że jest rozczarowany słabym tempem prac swojego gabinetu, ale to jego podwładni wszystko spowalniają i trzeba się dogadywać z koalicjantami, słowem, ja – tak jak wy – też bym chciał, by wszystko szło szybciej, no ale taką wybraliście koalicję. Gdy Tusk mówił, że w tej kadencji nie będzie się dało zmienić prawa dotyczącego aborcji, premier również zmieniał strony, wysyłając sygnał: gdyby to ode mnie zależało, spełniłbym obietnicę wyborczą, ale Sejm jest taki, jaki jest... ja też jestem z tego powodu rozczarowany, ale nie będę was, drodzy obywatele, oszukiwał.

Donald Tusk ostrzega ministrów przed pokusami nadużyć

Trzeci aspekt tego zagrania przypomina trochę pierwsze posiedzenie klubu PO po wyborach 2007 roku. Tusk przypomniał wówczas swoim posłom film z zatrzymania byłej posłanki Platformy Obywatelskiej Beaty Sawickiej. Przekaz był prosty – będę ministrom patrzył na ręce. Nie będzie tolerancji dla żadnych działań korupcyjnych, żadnych szemranych interesów.

Tusk uznał, że decyzja PKW została przez część wyborców uznana za zbyt surową, dlatego podkreśla, że to nie zemsta

Ale jest też i czwarty aspekt. Donald Tusk, ogłaszając – i na specjalnym posiedzeniu rządu w Gdańsku, i pisząc na X – „spowiedź”, wydaje się rozbrajać krytykę ze strony opozycji. Najwidoczniej uznał, że część wyborców, nie tylko z twardego jądra Prawa i Sprawiedliwości, mogła uznać decyzję Państwowej Komisji Wyborczej nie za słuszną karę, ale za zbyt surową restrykcję lub nawet polityczną zemstę. Dlatego też napisał, że rozliczanie to nie zemsta i że chce, by jego rząd też był bezwzględnie rozliczany, „ta zasada dotyczy nie tylko PiS, ale także nas” napisał na X.

W ten sposób stara się więc stępić ostrze krytyki, pokazać – trochę jak w przypadku własnych rozczarowanych wyborców – że sam będzie pierwszy, który będzie wyciągał konsekwencje, jeśli w jego obozie pojawią się nadużycia.

Ogłaszając wielką „spowiedź” ministrów swojego rządu, premier Donald Tusk stara się upiec kilka pieczeni na jednym ogniu. Po pierwsze, stara się przygotować do pierwszej rocznicy wyborów 15 października. Zawsze zamiast robić jubileusz albo się przechwalać, lepiej jest pokazać opinii publicznej, że ciężko się pracuje. Na dodatek – zamiast osiadać na laurach – zdaje się rachunek przed wyborcami z tego, co w przeciągu roku udało się zrobić, a co nie.

Pozostało 88% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Renaud Girard: Polska - czwarta siła w Europie
Opinie polityczno - społeczne
Kazimierz Groblewski: Igrzyska w Polsce – podrzucajmy własne marzenia wrogom, a nie dzieciom
Opinie polityczno - społeczne
Warzecha: Warto nie ulegać emocjonalnym narracjom i zaufać nauce
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Czaputowicz: Polityka hieny ma się dobrze
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Opinie polityczno - społeczne
Migalski: Prezydencko-partyjne trzęsienie ziemi