O gustach się dyskutuje: ceremonia otwarcia igrzysk olimpijskich w Paryżu wywołała spór, który inaczej niż oczyszczona przez władze miasta za 1,5 mld euro Sekwana był mętny. Prawica ogłosiła upadek Francji, a nawet zachodniej cywilizacji (który to już raz w tym tygodniu?), a liberałowie i lewica wybrali się na wycieczkę do rezerwatu, gdzie widzą miejsce dla każdego, kto histeryzował.
Igrzyska olimpijskie 2024 i kompleks polskości
Czy polska prawica histeryzowała, oglądając paradę z udziałem m.in. grupy drag queen? Tak. Czy scenariusz imprezy spotkał się z krytyką wyłącznie w Polsce? Nie. Głos zabrali np. francuscy biskupi, a wszystkich, którzy „poczuli się urażeni” interpretacją „Ostatniej wieczerzy”, przepraszał Międzynarodowy Komitet Olimpijski.
Ale to bez znaczenia: nad Wisłą postępowi intelektualiści ulepili figurę polskiego niedouczonego chama, kołtuna, katolika, który dopiero co zlazł z drzewa i nie zna się na sztuce, bo przecież to była uczta bogów (to nic, że choćby Mariusz Szczygieł dzielił się wrażeniami, że takie skojarzenia nasuwało się samo, twórcy zagrali na tej niejasności, a tak w ogóle to nie ma nad czym cmokać – wszystko już było…).
Czytaj więcej
Ostatnie dni pokazały, że liberalizm jest zbyt cenny, by zostawiać jego los wyłącznie w rękach liberałów.
Jeszcze niedawno panowała moda na książkę Briana Portera-Szűcsa „Całkiem zwyczajny kraj”. Tymczasem się okazuje, że Polak katolik w oczach postępowych rodaków jest jakiś gorszy na tle nowoczesnego świata. Ale to rodzaj kompleksu polskości wobec Zachodu. Albo więc zwrot ludowy jest w odwrocie, albo chłop był wyobrażony, bo rzeczywiste ludowe gusta są zupełnie niestrawne dla miłośników wszystkiego z „babką” i „ludowym” w tytule. Nie wiem, może zmieńcie sobie chłopstwo.