Jędrzej Bielecki: UE zjednoczona przeciw Chinom w kwestii aut elektrycznych. Jak do tego doszło?

Przez lata Pekin skutecznie dzielił kraje Unii Europejskiej. Ale to już przeszłość. Wpierw jednak musiało się zmienić nastawienie Niemiec do wymiany handlowej z Chinami.

Publikacja: 05.08.2024 18:42

Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Łotysz Valdis Dombrovskis powiedział w rozmowie z „Financial

Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Łotysz Valdis Dombrovskis powiedział w rozmowie z „Financial Times”, że nie ma wątpliwości, iż w październiku kwalifikowana większość państw członkowskich poprze propozycje unijnej egzekutywy nałożenia zaporowych ceł na import aut elektrycznych z Chin.

Foto: Adobe Stock

Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Łotysz Valdis Dombrovskis powiedział w rozmowie z „Financial Times”, że nie ma wątpliwości, iż w październiku kwalifikowana większość państw członkowskich poprze propozycje unijnej egzekutywy nałożenia zaporowych ceł na import aut elektrycznych z Chin. Miałyby one (łącznie z istniejących daninami) wynieść nawet blisko 50 procent. Zgodnie z unijnym prawem taka inicjatywa nie może wejść w życie, jeśli nie poprze jej przynajmniej 15 państw UE zamieszkanych przez 65 proc. ludności Wspólnoty.

Czytaj więcej

Cła na auta elektryczne nie zatrzymały Chińczyków

Bez wątpliwych praktyk gospodarczych Chiny nie były tak konkurencyjne

Taka jedność jest czymś nowym w relacjach między Brukselą i Pekinem. Do tej pory bowiem każdy kraj członkowski prowadził tu własną grę. Do Państwa Środka bez żadnych konsultacji ze swoimi europejskimi partnerami lecieli przywódcy Niemiec, Francji czy Polski. W sprawie ceł na import aut szczególnie sceptyczny był Berlin. Nasi zachodni sąsiedzi rozwinęli szeroki eksport własnych samochodów do Chin, a także ich produkcję na miejscu. Niemcy obawiali się, że wojna handlowa z Chińczykami spowoduje, iż komunistyczne władze zmuszą ich do wycofania się z tego rynku.

Nie mogąc konkurować z Chińczykami, fabryki w zjednoczonej Europie nieraz zmuszone były do zaprzestania produkcji. To mnoży armię bezrobotnych i jest ważnym powodem skokowego poparcia dla skrajnej prawicy.

Dziś jednak staje się jasne, do czego doprowadził brak europejskiej solidarności. W ubiegłym roku Wspólnota zarejestrowała deficyt w handlu z Chinami blisko 300 miliardów euro. Stało się tak nie dlatego, że chińskie produkty są tak znakomite, tylko z uwagi na wątpliwe metody produkcji, jakich dopuszczają się Chińczycy. Przedsiębiorstwa otrzymują masowe wsparcie państwa, kradną cudzą własność intelektualną, nie przestrzegają minimalnych norm socjalnych i ekologicznych. 

Czytaj więcej

Kłopoty Chin szkodzą niemieckiej hossie

Jakie są skutki wejścia Chińczyków na europejski rynek motoryzacyjny?

Skutki takiej nieuczciwej konkurencji szczególnie widoczne są na rynku aut elektrycznych. Ich sprzedaż w Unii rośnie bardzo szybko. Stanowią już 11 proc. sprzedawanych tu elektryków. Wpędza to w poważne trudności europejski przemysł motoryzacyjny, w tym przede wszystkim niemiecki. Ma też przełożenie na politykę: nie mogąc konkurować z Chińczykami, fabryki w zjednoczonej Europie nieraz zmuszone były do zaprzestania produkcji. To mnoży armię bezrobotnych i jest ważnym powodem skokowego poparcia dla skrajnej prawicy.

Jedność Unii ma też poważne znaczenie polityczne. Jeśli w listopadzie Donald Trump wygra w USA wyścig o Biały Dom, jednym z jego warunków utrzymania Stanów Zjednoczonych w NATO będzie postawa Europy wobec Chin. Ameryka postrzega Pekin jako swojego najgroźniejszego wroga i chce, aby jej sojusznicy mieli podobne podejście. Tym bardziej jeśli ma bronić Europejczyków przed Rosją, dla której Xi Jinping stał się najważniejszym aliantem. 

Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Łotysz Valdis Dombrovskis powiedział w rozmowie z „Financial Times”, że nie ma wątpliwości, iż w październiku kwalifikowana większość państw członkowskich poprze propozycje unijnej egzekutywy nałożenia zaporowych ceł na import aut elektrycznych z Chin. Miałyby one (łącznie z istniejących daninami) wynieść nawet blisko 50 procent. Zgodnie z unijnym prawem taka inicjatywa nie może wejść w życie, jeśli nie poprze jej przynajmniej 15 państw UE zamieszkanych przez 65 proc. ludności Wspólnoty.

Pozostało 85% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Renaud Girard: Polska - czwarta siła w Europie
Opinie polityczno - społeczne
Kazimierz Groblewski: Igrzyska w Polsce – podrzucajmy własne marzenia wrogom, a nie dzieciom
Opinie polityczno - społeczne
Warzecha: Warto nie ulegać emocjonalnym narracjom i zaufać nauce
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Czaputowicz: Polityka hieny ma się dobrze
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Opinie polityczno - społeczne
Migalski: Prezydencko-partyjne trzęsienie ziemi