Pamiętam dokładnie dzień, w którym zginął prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Mimo że był jasno zdeklarowanym po jednej stronie politykiem, przez pierwsze kilka dni panowało w Polsce swego rodzaju wyciszenie. Każdy, nawet najżarliwiej wojujący publicysta, instynktownie wiedział, że należy ważyć każde słowo.
Co się zmieniło w Polsce od śmierci Pawła Adamowicza do dnia zamachu na Donalda Trumpa?
Z przykrością muszę stwierdzić,
że po pięciu i pół roku jesteśmy już w innym miejscu. W nocy z
soboty na niedzielę polskiego czasu doszło do zamachu na byłego
prezydenta USA Donalda Trumpa, podczas którego kandydat został
ranny, a jeden z jego zwolenników zginął. Nie żyje też sam
zamachowiec. Tymczasem nad Wisłą Janusz Palikot, polityk wyjątkowo
skompromitowany, tweetuje: „Totalna ustawka z Trumpem. Wszystko
taniocha aż z daleka bije. To zdjęcie, ta pięść, naprawdę
amatorka putinowska. Oczywiście politycy muszą życzyć zdrowia bo
tym bardziej będzie bolesne jak się okaże że to blef”.
Poprawił Marcin Samsel, pisząc: „Fajna prawacka ustawka. Prymitywna, ale działa na prosty. PiSmafia też grała zamachem smoleńskim”. Wpis co prawda usunął, ale inne nie wskazują na to, że ostudził emocje.
W sukurs obu panom przyszedł niezawodny w takich sytuacjach Tomasz Piątek, który dokonał brawurowej wiwisekcji internautów posługujących się językiem rosyjskim, którzy według niego „spędzili pracowitą noc, przekonując wszystkich, że strzały do Trumpa nie były ustawką wyborczą”. W domyśle: coś jest na rzeczy.