Donalda Trumpa nie uważam za dobrego kandydata na prezydenta USA. Podobnie jak Joe Bidena. Jednak w przypadku Trumpa odnoszę wrażenie, że różne argumenty przeciwko jego prezydenturze są co najmniej przesadzone lub zmanipulowane.
Trump nie jest czarnym charakterem, lecz człowiekiem z całą gamą odcieni. To nowojorczyk żyjący w złotej klatce na Piątej Alei, którego wyobrażenie Ameryki mieści się na zatłoczonych ulicach górnego Manhattanu między hotelem Plaza a Times Square. Co go zatem łączy ze zwykłymi ludźmi z uboższych klas? W jaki sposób ten nowojorski markiz dogaduje się z amerykańskim plebejuszem i farmerem? Ogniwem spajającym te dwa światy jest pieniądz.
Czytaj więcej
Słowa Donalda Trumpa wywołały wzburzenie w Europie. Część mediów i polityków odebrała je jako zapowiedź wycofania się USA pod rządami Trumpa z NATO. Czy to słuszne obawy? A może powinniśmy spojrzeć na sprawy z innej perspektywy?
Amerykanie traktują sprawy finansowe z niemal religijną powagą. W tym obszarze nie ma fałszywej skromności czy powściągliwości. Są jednocześnie najbardziej altruistycznym i hojnym społeczeństwem w historii świata, ale brzydzą się bezmyślną rozrzutnością i rozdawnictwem. Być może dlatego w tym najbogatszym państwie na naszej planecie nigdy nie przyjęły się rozbudowane programy socjalne. Reglamentacja dóbr według jakiegokolwiek klucza jest w całkowitej sprzeczności z amerykańską mentalnością.
Dotyczy to także wsparcia udzielanego innym państwom. Stąd pomoc dla Ukrainy, która była tak bardzo postulowana przez wszystkie środowiska polityczne w USA w 2022 roku, jest teraz postrzegana przez większość Amerykanów jako coraz mniej sensowne rozdawnictwo, które nie tylko nie przynosi żadnych skutków strategicznych, ale w dodatku umacnia korupcję oraz utrzymuje niezwykle groźne dla całego świata napięcie między dwoma największymi potęgami nuklearnymi.