Zbliżające się wybory samorządowe to pierwszy poważny sprawdzian i ocena dorobku koalicyjnego rządu zaprzysiężonego 13 grudnia 2023 roku. Wybory odbędą się za mniej niż miesiąc, czyli 7 kwietnia. Jeszcze wcześniej, w nowym tygodniu, minie 100 dni nowego rządu. Jak można nieoficjalnie usłyszeć, a oficjalnie zobaczyć w wypowiedziach liderów, nastroje nie są najlepsze. Kilka dni temu lider PO Donald Tusk wprost uderzył w Trzecią Drogę. „Taktyczne głosowanie części zwolenników Koalicji Obywatelskiej na Trzecią Drogę pozwoliło nam odsunąć PiS od władzy. W tych wyborach jedynym kryterium będą nasze własne przekonania” – napisał lider PO. Szybko odpowiedzieli mu Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz. Twitterowe wymiany zdań przypominają starcia między politykami PiS a członkami Suwerennej Polski z czasów poprzedniej kadencji. Pytanie, w jakiej formie koalicja przetrwa kolejne wybory – europejskie, a przede wszystkim prezydenckie.
Wybory samorządowe 2024. Aborcja punktem zwrotnym
Niemal od samej chwili dnia wyborów było jasne, że koalicja będzie musiała mierzyć się z dwiema sprawami jednocześnie. Po pierwsze, trudna kohabitacja z prezydentem, a po drugie, napięcia wewnętrzne na tle różnic światopoglądowych, zwłaszcza jeśli chodzi o aborcję. Na to w ostatnich miesiącach nałożyła się kampania samorządowa. Z naszych rozmów wynika, że niezależnie od partii politycznej uznaje się, iż punktem zwrotnym była decyzja Donalda Tuska – który gra o całą pulę, czyli samodzielne zwycięstwo PO nad PiS – o tym, aby nie iść na wspólnych listach do sejmików z Lewicą. Ta zaś uznała po tej decyzji, że musi mobilizować własny elektorat wszystkimi możliwymi sposobami, a przede wszystkim wprowadzić temat aborcji silniej do samej kampanii samorządowej. Tak się też stało. Pytanie, czy strategia Lewicy przyniesie efekty. To wszystko wywołało swoisty „efekt domina” w samej koalicji. Trzecia Droga, a przede wszystkim Szymon Hołownia stali się obiektem huraganowego ostrzału Lewicy. Hołownia (w kuluarach mówiło się też, że podobnie myśli Tusk) zdecydował, że projekty dotyczące aborcji będą rozpatrywane dopiero po drugiej turze wyborów samorządowych, czyli 11 kwietnia. Jednocześnie Trzecia Droga – aby odróżnić się od Lewicy – postawiła na ostrzu noża sprawę składki zdrowotnej. W to wszystko wszedł Donald Tusk, który uderzył w ostatnich dniach w Trzecią Drogę, grając o całą pulę, czyli sukces w wyborach do sejmików.
Czytaj więcej
Platforma Obywatelska przed wyborami samorządowymi musi się odróżnić od Trzeciej Drogi. Dlatego Donald Tusk i Robert Biedroń wbijają szpilę koalicjantowi. Ale Szymon Hołownia wie, że duża część wyborców koalicji 15 października chce realizacji obietnic wyborczych. Nie pozostaje więc w defensywie.
Kampania prezydencka ostatecznym sprawdzianem
Napięcia w koalicji na tle wyborów samorządowych to zaledwie przedsmak tego, co będzie w przyszłości. Chodzi oczywiście o kampanię prezydencką, która na dobre ruszy jesienią tego roku – przynajmniej jeśli chodzi o przymiarki do nazwisk kandydatów i kandydatek. Ambicje prezydenckie od miesięcy deklaruje Szymon Hołownia. Kandydatką Lewicy może być ministra pracy, rodziny i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, jedna z najbardziej wyrazistych postaci w rządzie i w całej Lewicy. Sam Donald Tusk może też pokusić się o kandydowanie, chociaż nieoficjalnym kandydatem KO jest oczywiście Rafał Trzaskowski.
Kampania samorządowa dotyczy w warstwie ogólnokrajowej sejmików. Kontrola nad nimi ma znaczenie, ale nie jest to kluczowy punkt polskiej polityki. Zupełnie inaczej jest z Pałacem Prezydenckim. To sprawia, że emocje w koalicji – nad różnymi tematami – nie będą maleć, tylko będą rosły. Pytanie, czy te napięcia nie skończą się wcześniejszymi wyborami do Sejmu. I jak będzie wyglądać rząd po rekonstrukcji związanej z wyborami do Parlamentu Europejskiego.