W 2010 roku Jarosław Kaczyński
wyszedł obronną ręką z sześciogodzinnych przesłuchań przed komisją ds. afery
hazardowej. Uległ mu nawet ówczesny młody wilczek polityczny i
fighter Bartosz Arłukowicz, którego Kaczyński rozbroił spokojem i klasą. Ale te dwa wydarzenia dzieli 14
lat. Inny jest prezes, starszy, bardziej poobijany przez życie, poraniony katastrofą
smoleńską, która jest jego czułym punktem.
Trela o przesłuchaniu Kaczyńskiego ws. Pegasusa. „Ciekawe, jak wytrzymają nerwy"
Tomasz Trela z Lewicy, wiceszef komisji ds. Pegasusa, mówił w rozmowie z Onetem o przesłuchaniu Jarosława Kaczyńskiego. - Opinia publiczna zobaczy, jak zachowa się w przypadku przesłuchania. W ostatnich latach był tym, który przesłuchiwał lub odpytywał. To jest ciekawe, jak nerwy, emocje Jarosława Kaczyńskiego wytrzymają, tym bardziej że widzimy, że on z każdym dniem jest bardziej emocjonalny - stwierdził.
Posłowie, którzy będą przesłuchiwać
Kaczyńskiego, liczą, że ten nie będzie w dobrej formie. Mogą zostać zaskoczeni. Kaczyński idzie na komisję przygotowany. Musi się tylko pilnować.
PiS liczy, że członków
komisji ds. Pegasusa może zgubić buta i arogancja
– Sądzę, że prezes Prawa i Sprawiedliwości dość jasno wykaże
im braki albo to, gdzie przeszarżowali – powiedział poseł PiS Radosław Fogiel
na antenie RMF FM. Były rzecznik PiS dodał, że „jeżeli posłowie partii
rządzącej będą próbowali odstawiać takie cyrki jak do tej pory, to myślę, że
mogą się srodze zawieźć. Dla niektórych może to być widowisko”. Część członków
komisji jest bardzo temperamentna. PiS liczy, że brak kultury okazany „starszemu
panu”, czyli Kaczyńskiemu, nie pokaże członków komisji w dobrym świetle. A wielu
z nich, jak Marcin Bosacki z Koalicji Obywatelskiej czy Tomasz Trela z Lewicy, nie
kryje swojego negatywnego stosunku do Kaczyńskiego.
Kaczyńskiego przesłuchają byli koleżanka i kolega, oboje niegdyś z klubu PiS
Magdalena Sroka z
PSL, która wcześniej była w partii Jarosława Gowina i współtworzyła rządową
Zjednoczoną Prawicę, jako była koleżanka Kaczyńskiego z jednego obozu
politycznego będzie musiała się uwiarygodnić, że jest „świętsza od
papieża”. Podobnie będzie z Przemysławem Wiplerem, dziś z Konfederacji, a kiedyś posłem PiS. Przed
wyborami 15 października uważany był za łącznika między oboma ugrupowaniami, które
mogły stworzyć koalicję rządową lub współpracować nieoficjalnie, gdyby PiS
utrzymało się u władzy, ale brakowałoby mu głosów w Sejmie. Każdy z nich ma
wiele do stracenia i zyskania, tym bardziej przed wyborami samorządowymi, bo np. Wipler kandyduje na prezydenta Warszawy.
Prezes może wygrać to starcie
Jednak najważniejsza jest prawda i dotarcie do
niej, czyli niezrobienie z przesłuchania show, w którym wiedza i próba dotarcia
do informacji przegrywa z erystycznymi popisami przedwyborczymi. Czy posłowie
utrzymają nerwy na wodzy i zachowają klasę, przesłuchując świadka, czy zrobią z
niego ofiarę nagonki i tylko wzmocnią
go, odsłaniając swoje intencje partyjne? Kaczyński ma wiele do stracenia, ale jeśli
dojdzie do popisów członków komisji, a on sam zachowa spokój, to zaprezentuje się Polakom
jako zrównoważony przywódca, pełen klasy, erudycji i kultury. W sytuacji, gdy
dojdzie do ataku „bandy” na jednego, ten jeden może zyskać sympatię społeczną.
Na miejscu komisji nie witałbym się jeszcze z gąską. Przed nimi stanie
przeciwnik najtwardszy z najtwardszych. I nie jest powiedziane, że wymięknie.