W ostatnich dniach red. Tomasz Krzyżak opublikował na łamach „Rzeczpospolitej” artykuł pt. „Kto zastąpi arcybiskupów Gądeckiego i Jędraszewskiego na czele KEP?”
To ciekawa analiza wskazująca na cykl nadchodzących zmian personalnych w polskim Kościele katolickim. Zgadzam się z autorem, że pojawienie się nowego Prezydium Konferencji Episkopatu Polski (KEP) oraz oczekiwane nominacje na stolicach arcybiskupich świadczyć mogą o zbliżającym się „wietrze nadchodzących zmian”. Osobiście uważam jednak, że spektakularnych modyfikacji w naszej rzeczywistości nie będzie. Myślę tak śledząc życie polskiego Kościoła, jako zarówno jego członek, socjolog – absolwent KUL, jak i osoba wchodząca w czasem trudne relacje z Kościołem instytucjonalnym. Czemu zatem tak sądzę?
(Nie)jesteśmy wyjątkowi
Blisko rok temu red. Maria Mikołajewska z TVN24 odbyła rozmowę z kard. Matteo Maria Zuppim, przewodniczącym Konferencji Episkopatu Włoch. Wypytując go o sytuację w polskim Kościele, włoski purpurat w pewnym momencie stwierdził, że w zasadzie trudno mu wypowiedzieć się w tym temacie, gdyż nie zna wspólnoty nad Wisłą. Kilka lat temu z kolei Jarosław Makowski w jednym ze swoich tekstów zauważył w podobnym tonie, że żyjemy w ciekawych czasach, gdyż papieża Franciszka (w odróżnieniu od jego poprzedników) nie zajmuje w jakiś szczególny sposób rzeczywistość Kościoła w Polsce. Te dwa przykłady wydają się być pewnym novum dla polskich biskupów, novum z którym, jak się zdaje nie chcą się pogodzić, choć je wyraźnie dostrzegają.
Czytaj więcej
Hierarchowie szukają kandydatów do władz Konferencji Episkopatu Polski. Ze stanowisk odchodzą arcybiskupi Stanisław Gądecki i Marek Jędraszewski. Obaj w tym roku powinni też odejść na emerytury. Jaka w nowej rzeczywistości będzie polityka KEP?
Kościół w naszym kraju zawsze był „wyjątkowy”, teologicznie w jakiś sposób „naznaczony”. Można powiedzieć, że był tym „szczególnym” i „wybranym”. Nasz kraj ma w historii wszak nie tylko, siostrę Faustynę, papieża Jana Pawła II, ale także kard. Stefana Wyszyńskiego, czy ks. Jerzego Popiełuszkę. Być może będzie to surowe z mojej strony, ale owe postacie spowodowały, że mniemanie o sobie polskiego kleru przez lata dalekie było od autokrytycyzmu. Zapewne od kilku lat widzimy zmiany w tej kwestii. Sam jednak pamiętam, że jako lektor w czasach liceum, zachęcany byłem do wstąpienia do seminarium. Jednocześnie „kuszono” mnie wizją dołączenia do grona wybrańców, może to grona gigantów polskiej historii. Część moich rówieśników poszła tą drogą, w czasach ówczesnego bumu powołaniowego. Dla nich rozpoczął się wtedy czas, nie tylko edukacji, ale wręcz formowania w bardzo specyficznej instytucji, którą ks. Jan Kaczkowski nazwał kiedyś największą na świecie korporacją, „mającą swoje przedstawicielstwa nawet w małych wsiach”. I tutaj wracam do biskupów. Bez względu na pojawiające się na giełdzie zmian poszczególne nazwiska, roszady na stolicach i funkcjach w większości będzie, tak jak było.