Aleksander Hall: W sprawie aborcji najlepszym wyjściem byłby powrót do kompromisu

Czy od 1997 roku i wydanego wówczas wyroku przez Trybunał Konstytucyjny w sprawie aborcji zmieniła się nasza wiedza o początkach życia ludzkiego, czy raczej zmniejszyła się nasza wrażliwość na potrzebę jego ochrony?

Publikacja: 09.02.2024 03:00

Demonstracja w Warszawie po wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji

Demonstracja w Warszawie po wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Niebawem czeka nas rozpatrywanie przez Sejm trzech projektów ustaw zmierzających do radykalnej liberalizacji prawa chroniącego życie poczęte. Dwa złożyła Nowa Lewica, jeden – Koalicja Obywatelska. Zbyt długo obserwuję życie polityczne w naszym kraju, abym nie odczuwał obaw, że debata na ten temat pogłębi podziały w społeczeństwie, wzmocni polaryzację polityczną, stworzy szansę, że w pierwszoplanowych rolach w debacie publicznej wystąpią rzecznicy skrajnych poglądów. Obawiam się, że zamiast dialogu będziemy świadkami monologów, a nawet agresywnego jazgotu. Dominować będzie raczej awantura, a nie poważny, merytoryczny dialog.

Minęło ponad 31 lat od głosowania w Sejmie nad ustawą, którą z czasem nazwano kompromisem aborcyjnym. Jej postanowienia do niedawna były akceptowane przez wyraźną większość Polaków. Byłem wówczas posłem. Z poczuciem niepokoju moralnego, ale w zgodzie z własnym sumieniem, zagłosowałem wtedy za ustawą, która przewidywała trzy wyjątki dopuszczające aborcję. Teraz też uważam, że powrót do tej ustawy byłby najlepszym wyjściem, ale wiem, że nie będzie to łatwe. Dlaczego znaleźliśmy się w tym miejscu?

Dlaczego Koalicja Obywatelska wzięła na sztandary sprawę aborcji na życzenie?

Bez wątpienia najważniejszym czynnikiem jest istotna zmiana postaw Polaków w tej kwestii. Sondaże opinii publicznej pokazują, że obecnie większość ankietowanych skłonna jest poprzeć aborcję na życzenie kobiety w ciąży. W Polsce ta zmiana nastąpiła po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego z października 2020 roku, uznającego za niezgodne z konstytucją przerwanie ciąży ze względu na wady letalne płodu. Ten wyrok wywołał masowe protesty. Przypuszczam, że wielu uczestników tych protestów nie opowiadało się za uznaniem mniejszej wartości życia niepełnosprawnego, w tym osób z zespołem Downa, ale protestowało przeciwko całokształtowi polityki PiS-u. Wadliwie obsadzony Trybunał Konstytucyjny – słusznie traktowany za posłuszne narzędzie obozu władzy – nie mógł liczyć na to, że jego wyrok zostanie uznany za sprawiedliwy i bezstronny. Został odczytany przez znaczną część społeczeństwa jako wydany na polecenie czy za zachętą Jarosława Kaczyńskiego. Oburzenie budziło też ogłoszenie wyroku TK podczas bardzo poważnej sytuacji pandemicznej w naszym kraju, gdy przepełnione były odziały w szpitalach i wielu ludzi umierało. Bardzo wielu Polaków sądziło – zapewne słusznie – że termin ogłoszenia wyroku nie był przypadkowy. Miał ograniczyć skalę protestów, co jednak nie nastąpiło. Ówczesna władza dokonała błędnej kalkulacji.

Czytaj więcej

Poręczny sztandar Donalda Tuska

Późną jesienią 2020 roku obawiałem się, że wyrok TK ogłoszony w takich okolicznościach bardzo wzmocni środowiska proaborcyjne. Nie pomyliłem się. Jednak nie tylko polityka PiS-u przyczyniła się do istotnych zmian postaw Polaków w sprawie aborcji. Wpisuje się ona w tendencję, która obecnie przeważa na naszym kontynencie, zwłaszcza w Unii Europejskiej: uznania aborcji za prawo człowieka, a już na pewno za prawo kobiet w ciąży. Lewica w III Rzeczypospolitej zawsze opowiadała się za tym stanowiskiem. Kierownictwo Platformy Obywatelskiej – po pewnych wahaniach – przyjęło je niedawno, uznając, ze będzie to politycznie opłacalne. Donald Tusk przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi poszedł jeszcze dalej. Zapowiedział, że na listach wyborczych jego ugrupowania nie znajdą się kandydaci, którzy nie poprą radykalnej liberalizacji ustawy antyaborcyjnej. Okazało się, że sumienia wielu polityków tej partii, którzy jeszcze niedawno bronili ustawy z 1993 roku w sprawie ochrony życia poczętego, okazały się bardzo elastyczne.

Regres względem lat 90. wobec szacunku do życia poczętego

Na postawę wielu polityków wpływa przekonanie, że nie należy przeciwstawiać się trendom światopoglądowym i kulturowym, które obecnie dominują w zachodniej cywilizacji. Radykalnie nie zgadzam się z tą postawą. Przyszłość nie jest zdeterminowana. Nie mieli racji ci, którzy za Fukuyamą na przełomie lat 80. i 90. głosili „koniec historii” poprzez definitywne zwycięstwo w świecie wartości Zachodu. Nie muszą mieć także racji rzecznicy tezy, że przeznaczeniem Europy jest zerwanie z jej religijnymi, filozoficznymi i cywilizacyjnymi fundamentami, a w każdym razie ich radykalna transformacja. Nasza cywilizacja nie zmierza na szczęście w jakimś zdeterminowanym i nieuniknionym kierunku. Trwa rywalizacja idei, poglądy ludzi ewoluują i zmieniają się.

Jest paradoksem, że kampania na rzecz wprowadzenia w Polsce aborcji na życzenie odbywa się pod hasłem realizacji praw człowieka

Jest dla mnie oczywiste, że w kwestii szacunku dla życia poczętego wykonaliśmy w Polsce spory krok wstecz w stosunku do lat 90. XX wieku, zbliżając się niebezpiecznie do stanu świadomości z czasów PRL, gdy w dość szerokich kręgach społeczeństwa przerwanie ciąży traktowano jako zwyczajny medyczny „zabieg”, z którym nie są związane żadne moralne dylematy. Duchowe przebudzenie narodu związane z wyborem Karola Wojtyły na papieża, jego pielgrzymkami do ojczyzny i nauczaniem, a także z pokojową rewolucją Solidarności, przyniosło istotne zmiany w społecznych postawach dotyczących życia poczętego. Jedną z konsekwencji tych zmian było uchwalenie ustawy antyaborcyjnej w styczniu 1993 roku.

Jest paradoksem, że kampania na rzecz wprowadzenia w Polsce aborcji na życzenie odbywa się pod hasłem realizacji praw człowieka. Współcześnie w cywilizacji zachodniej prawa człowieka otaczane są kultem. Inna rzecz, że obecnie jesteśmy świadkami rozbudowywania katalogu praw człowieka, z których niektóre niewiele mają wspólnego z Powszechną deklaracją praw człowieka ONZ z 1948 roku, będącą odzwierciedleniem natury osoby ludzkiej, praw zgodnych z naturą.

Należy powołać komisję, zanim ustawa dotycząca aborcji poddana zostanie głosowaniu lub referendum

Uważam, że to właśnie prawa człowieka stanowią podstawę do obrony życia ludzkiego od poczęcia. Współczesna nauka nie jest w stanie wskazać żadnego innego terminu rozpoczęcia życia ludzkiego poza momentem poczęcia. Płód nie jest częścią organizmu matki, lecz odrębnym bytem, nawet jeśli nie jest zdolny do samodzielnego życia poza jej organizmem. Już w szóstym tygodniu życia płodowego można w USG zaobserwować bicie serca u dziecka. W 1997 roku dla Trybunału Konstytucyjnego składającego się z wybitnych polskich prawników pod przewodnictwem profesora Andrzeja Zolla było oczywiste, że rozwijający się płód w łonie matki jest życiem ludzkim. W sierpniu 1996 roku z inicjatywy posłów lewicy Sejm zliberalizował ustawę antyaborcyjną z 1993 roku, dopuszczając możliwość przerwania ciąży, gdy kobieta znajduje się w trudnych warunkach życiowych lub trudnej sytuacji osobistej. Orzeczenie niezależnego politycznie i cieszącego się wysokim autorytetem społecznym Trybunału Konstytucyjnego z 28 maja 1997 roku uchyliło tę przesłankę. Pierwszy punkt orzeczenia stwierdzał, że narusza ona „konstytucyjne prawo ochrony życia ludzkiego w każdej fazie jego rozwoju”. Moim zdaniem ten wyrok wydany tylko przy jednym zdaniu odrębnym przynosi chlubę ówczesnemu Trybunałowi. Ten wyrok był respektowany i nie wywołał ulicznych protestów. Czy od tamtego czasu zmieniła się nasza wiedza o początkach życia ludzkiego, czy raczej zmniejszyła się nasza wrażliwość na potrzebę jego ochrony?

Podtrzymuję tezę, że debata nad projektami ustaw liberalizujących prawo antyaborcyjne obudzi wielkie emocje i może mieć gorszący przebieg, gdy w pierwszoplanowych rolach wystąpią politycy. Jak ograniczyć szkody? Gorąco popieram apel ojca Ludwika Wiśniewskiego, który na łamach „Plusa Minusa” (28-29 października 2023 r.) napisał, że przed podjęciem decyzji przez ustawodawcę niezbędne jest powołanie komisji złożonej z wybitnych lekarzy, prawników, psychologów, seksuologów, pedagogów i etyków – ludzi cieszących się wysokim autorytetem moralnym. Od siebie dodam, że właściwym miejscem obrad takiej komisji byłby Sejm, a ich przebieg powinien być transmitowany przez środki masowego przekazu.

Nadzieje, jakie można wiązać z obradami takiej komisji i jej transmitowaniem, dotyczą uświadomienia szerszym kręgom społeczeństwa moralnej odpowiedzialności i rangi spraw, które rozstrzygać będą parlamentarzyści lub ogół Polaków w referendum.

O autorze

Aleksander Hall

doktor habilitowany nauk humanistycznych, był działaczem opozycji antykomunistycznej w PRL, ministrem w rządzie Tadeusza Mazowieckiego

Niebawem czeka nas rozpatrywanie przez Sejm trzech projektów ustaw zmierzających do radykalnej liberalizacji prawa chroniącego życie poczęte. Dwa złożyła Nowa Lewica, jeden – Koalicja Obywatelska. Zbyt długo obserwuję życie polityczne w naszym kraju, abym nie odczuwał obaw, że debata na ten temat pogłębi podziały w społeczeństwie, wzmocni polaryzację polityczną, stworzy szansę, że w pierwszoplanowych rolach w debacie publicznej wystąpią rzecznicy skrajnych poglądów. Obawiam się, że zamiast dialogu będziemy świadkami monologów, a nawet agresywnego jazgotu. Dominować będzie raczej awantura, a nie poważny, merytoryczny dialog.

Pozostało 93% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Janusz Reiter: Putin zmienił sposób postępowania z Niemcami. Mają się bać Rosji
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Trzeba było uważać, czyli PKW odrzuca sprawozdanie PiS
Opinie polityczno - społeczne
Kozubal: 1000 dni wojny i nasza wola wsparcia
Opinie polityczno - społeczne
Apel do Niemców: Musicie się pożegnać z życiem w kłamstwie
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie polityczno - społeczne
Joanna Ćwiek-Świdecka: Po nominacji Roberta F. Kennedy’ego antyszczepionkowcy uwierzyli w swoją siłę