Sytuacja wokół upartyjnionych przez PiS dawnych mediów publicznych przypomina nabrzmiały lawą wulkan na chwilę przed erupcją. Wszyscy wiedzą, że za chwilę wybuchnie, więc część potencjalnych ofiar bierze nogi za pas, inni się barykadują, jeszcze inni miotają się od ściany do ściany.
Dlaczego nastąpią zmiany w TVP. Uchwała Sejmu, słowa Donalda Tuska i zawiadomienie NIK nie zostawiają wątpliwości
Sejmowy wtorek nie będzie dla propagandystów z TVP na ścieżce ich męczeństwa mile wspominany. Popierany przez sejmową większość projekt uchwały w sprawie przywrócenia ładu prawnego oraz bezstronności i rzetelności mediów publicznych wygląda jak niewinny, niewywołujący skutków prawnych apel, ale tak naprawdę jest nekrologiem. Potwierdza nieuniknione. Do perspektywy rozliczenia TVP swoje dołożył premier Donald Tusk, deklarując publicznie, że w aktualnym status quo rząd nie przewiduje finansowania telewizji. Oraz Naczelna Izba Kontroli, kierując do prokuratury zawiadomienie o wykazanej w raporcie o TVP niegospodarności i działaniu na szkodę spółki.
Czytaj więcej
Niegospodarność i działania na szkodę spółki, to część zarzutów zawartych we wniosku Najwyższej Izby Kontroli skierowanym do prokuratury po kontroli w telewizji publicznej – dowiedziała się „Rzeczpospolita”.
Siła złego na jednego można by powiedzieć, gdyby propagandyści z Woronicza byli bez winy. A nie są. Ich dewizą od początku była pogarda dla zasad profesjonalnego dziennikarstwa i skrajna służalczość wobec partii prezesa.
Gdyby ktoś miał wątpliwości, potwierdził to ledwie w poniedziałek bydgoski sąd orzekający w sprawie współpracy służb specjalnych i TVP w związku z nielegalną inwigilacją Pegasusem Krzysztofa Brejzy. Szef sztabu wyborczego PO w 2019 r. był ofiarą nagonki organizowanej przez TVP na podstawie przekazanych przez służby wykradzionych danych i należy mu się z tego tytułu odszkodowanie. Chociaż wyrok jest nieprawomocny, trudno w tej sprawie o wątpliwości.