Jan Romanowski: Premier Kosiniak-Kamysz. Czy lider PSL nie byłby lepszym wyborem dla Polski?

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że nowym premierem Polski będzie Donald Tusk. Natomiast pozostaje pytanie, czy z perspektywy społeczeństwa, opozycji i państwa Władysław Kosiniak-Kamysz nie byłby lepszym kandydatem?

Publikacja: 25.10.2023 14:35

Liderzy Trzeciej Drogi na rozmowach u prezydenta w sprawie utworzenia nowego rządu. Od lewej: Władys

Liderzy Trzeciej Drogi na rozmowach u prezydenta w sprawie utworzenia nowego rządu. Od lewej: Władysław Kosiniak-Kamysz, Andrzej Duda, Szymon Hołownia

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Największym plusem Władysława Kosiniaka-Kamysza jest niewątpliwie to, że jest postacią dużo mniej dzielącą i kontrowersyjną niż Donald Tusk. Władysław Teofil Bartoszewski, warszawski poseł ludowców, stwierdził w rozmowie z „Wprost”, że w związku z negatywnym elektoratem Tuska, to Kosiniak byłby lepszym szefem rządu, jako postać mająca zaufanie wśród całej opozycji.

Kosiniak-Kamysz to lepszy kandydat i dla opozycji, i też dla prezydenta Dudy

Kwestia otwarcia na współpracę i ugodowość czynią go nie tylko dobrym partnerem dla koalicjantów, ale być może także lepszym kandydatem z perspektywy Pałacu Prezydenckiego. Prezydent Andrzej Duda mógłby być skory do powierzenia misji tworzenia rządu Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi, gdyż z nim Pałac może liczyć na lepszą komunikację. Podczas kampanii prezydenckiej Andrzej Duda sam przekonywał, że zna Kosiniaka wiele lat, lubi go lubi oraz ceni jego słowność.

Czytaj więcej

Trzecia Droga po rozmowie z prezydentem. Andrzej Duda zasugerował kiedy zwoła pierwsze posiedzenie Sejmu

Piątkowa wypowiedź lidera PSL chwaląca pomysł prezydenta w sprawie konsultacji o przyszłym rządzie z komitetami wyborczymi pokazuje, że już teraz jest otwarty na współpracę z Andrzejem Dudą w sprawach, które mogą pomóc Polsce. A to znak, że jest szansa na bliską i owocną współpracę.

Możliwość lepszej komunikacji między premierem a prezydentem bynajmniej nie wskazuje na uległość Kosiniaka-Kamysza wobec Prawa i Sprawiedliwości. Przeciwnie, dzięki łatwiejszej współpracy liderowi PSL może być łatwiej przekonać prezydenta Dudę do podpisywania ustaw jego rządu i nieblokowania reform wprowadzanych przez nową władzę.

Społeczeństwo skorzystałoby na zmniejszeniu polaryzacji

Dla społeczeństwa premier Władysław Kosiniak-Kamysz byłby lepszą opcją, ponieważ mógłby działać na rzecz zmniejszenia polaryzacji. W kampanii PSL i Trzecia Droga naciskali na: prowadzenie merytorycznej dyskusji, zakończenie tzw. wojny polsko-polskiej czy na zakopanie podziałów społecznych. Jako premier miałby niepowtarzalną szansę, by to nasze bardzo spolaryzowane społeczeństwo zbliżyć do siebie.

Jako że jest gotowy iść na kompromisy, może się okazać dobrym mediatorem – liderem primus inter pares pomiędzy różnymi środowiskami

Kosiniak-Kamysz wielokrotnie zaznaczał, że najważniejsza dla niego jest współpraca opozycji i jest gotów zrezygnować z części stanowisk, aby utworzyć nowy rząd. Jako że jest gotowy iść na kompromisy, może się okazać dobrym mediatorem – liderem primus inter pares pomiędzy różnymi środowiskami, które będą budowały następną władzę.

I choć pierwsze sprzeczki między potencjalnymi koalicjantami się już pojawiły, głównie w sprawach światopoglądowych takich jak aborcja czy małżeństwa jednopłciowe, opozycja na dobrą sprawę także może zyskać na premierostwie Kosiniaka-Kamysza, na jego otwarciu na współpracę i możliwości rozmów z różnymi środowiskami.

Kosiniak Kamysz ma jednak piętę achillesową

Lider ludowców zapewne stawiałby na współpracę i rozmowy ze swoimi koalicjantami we wszystkich kwestiach, ale owe spory światopoglądowe mogą być jednak jego piętą achillesową. O ile nowemu rządowi nie uda się przeciągnąć kilku posłów prawicy na swoją stronę, nowy rząd – czy to pod wodzą Kosiniaka-Kamysza, czy Donalda Tuska – będzie musiał współpracować ze słabą, ale mimo wszystko kluczową do utrzymania większości sejmowej Lewicą. I tu współlider Trzeciej Drogi musiałby obrać nową taktykę współpracy z koalicjantem, gdyż wszystko wskazuje na to, że Lewica i część KO nie akceptuje polityki jego ugurpowania w sprawie braku dyscypliny w głosowaniach nad sprawami światopoglądowymi.

Lewica, która weszła do sejmu z pomniejszonym o prawie połowę składem względem poprzedniej kadencji, raczej nie odpuści kwestii aborcji, która była jednym z jej głównych postulatów w jej kampanii. Wiązałoby to się z ryzykiem zepchnięcia Lewicy ze sceny politycznej – być może po raz kolejny pod próg wyborczy, bo pytanie, czy wyborcy progresywni nie zdecydowaliby się przejść do KO, mocnej partii o zabarwieniu lewicowym. I tu ta współpraca mogłaby układać się gorzej, bo lider PSL raczej nie zgodziłby się na to, aby jego rząd miał na sztandarach legalizację aborcji do 12 tyg. ciąży.

Czytaj więcej

PiS próbuje kusić posłów PSL. O otrzymanej propozycji mówi posłanka

Z drugiej strony, postawienie na kwestie praworządności oraz współpracy z UE mogłyby go uratować. Szczególnie jakby znalazł właśnie kwestie łączące te twa różne od siebie ugrupowania i poszedłby na koncesje z Lewicą w innych sprawach kluczowych dla tego ugrupowania, takich jak prawa pracownicze czy utrzymanie części programów socjalnych.

Lider PSL otworzyłby nową koalicję rządową na transfery z prawicy

Jako polityk centro-prawicowy, otwarty na kompromisy, Władysław Kosiniak-Kamysz ma największe szanse spośród liderów opozycji w przekonywaniu posłów prawicy do dołączenia do nowej koalicji rządzącej. Jest to o tyle kluczowe, że od kilku miesięcy pojawiają się głosy w Platformie, że ta wolałaby rządzić z minimalnym czy też zerowym udziałem Lewicy. Dodatkowo, nawet w przypadku współrządzenia z Lewicą, takie transfery umożliwiłby KO i Trzeciej Drodze przeprowadzenie reform gospodarczych i ustrojowych bliższych centrum oraz ułatwiłby działanie ewentualnemu rządowi Władysława Kosiniaka-Kamysza.

Przegrana PiS będzie zapewne początkiem podziału wewnątrz tej partii. Nie można wykluczyć, że zarówno skrajne skrzydło (głównie Suwerenna Polska), ale również skrzydło bardziej centrowe, technokratyczne może chcieć opuścić Klub Parlamentarny PiS. I o ile ci pierwsi z PSL czy opozycją się nie dogadają, to drudzy mogą zacząć szukać nowego punktu zaczepienia w polityce. Mogą chcieć się przytulić do rosnącej w siłę Trzeciej Drogi, by zachować swoje obecne stanowiska.

Opozycji brakuje 28 głosów do większości kwalifikowanej (276 głosów). Czyli musiałaby przekonać wszystkich 18 posłów Konfederacji oraz minimum 10 posłów PiS

I właśnie ten kontakt z prawicą jest dla opozycji kluczowy, ponieważ może jej pozwolić zbudować chwilową większość, mającą perspektywę odrzucenia prezydenckiego weta. Opozycji brakuje 28 głosów do większości kwalifikowanej (276 głosów). Czyli musiałaby przekonać wszystkich 18 posłów Konfederacji oraz minimum 10 posłów PiS, żeby odrzucić prezydenckie weto.

Przy mądrze prowadzonych rozmowach wokół projektów konkretnych ustaw powyższy scenariusz jest możliwy. Taki konsensus mógłby zostać osiągnięty przy reformie mediów publicznych czy sądownictwa. I to właśnie szef PSL miałby największą szansę przekonać część posłów spoza ugrupowań rządowych do ponadpartyjnej współpracy ze swoim rządem.

Dobro państwa powinno być najważniejsze

Wszystko, co opisałem powyżej: współpraca z prezydentem, mediowanie między koalicjantami, współpraca ponadpartyjna, zmniejszenie polaryzacji – przynosi państwu większą stabilność. A bez stabilnej władzy rodzi się ryzyko problemów wewnętrznych, gospodarczych (przede wszystkim mniejszego zaufania rynków światowych do Polski i złotego) oraz utrudnień w prowadzeniu skutecznej dyplomacji. Tak że uzyskując to wszystko, Władysław Kosiniak-Kamysz mógłby dać przyszłemu rządowi pewność w sprawowaniu władzy i pozwolić mu uniknąć problemów wynikających z braku stabilności.

Czytaj więcej

Koalicjanci stawiają Donalda Tuska pod ścianą. Najpierw rozmowy o marszałkach, potem o rządzie

I tu również warto zaznaczyć, że o ile Władysław Kosiniak-Kamysz ma potencjał, by stworzyć najbardziej stabilny rząd, to jako premier musiałby się zmierzyć z faktem, że jest mniejszym koalicjantem, że jego działania mogą być łatwo zablokowane przez największe ugrupowanie – KO. I jeżeli w kluczowych dla siebie głosowaniach nie byłby wstanie zapewnić sobie wsparcia partii Donalda Tuska, to mogłoby to się wiązać z okresami braku stabilności dla jego rządu, a co za tym idzie – dla państwa polskiego. Ale pomimo tego zdaje się, że możliwości Kosiniaka-Kamysza, by zbudować stabilną większość, są ważniejsze z perspektywy państwa aniżeli ryzyko blokowania poszczególnych projektów przez KO (szczególnie że ugrupowania centroprawicowe mogą to wykorzystać przeciwko KO w kolejnej kampanii).

Krótkoterminowo premier z PSL ma potencjał, by zakończyć jeden z większych kryzysów dyplomatycznych z udziałem naszego państwa – kryzys zbożowy. Aby jak najszybciej ukrócić ten spór, mógłby przejąć pałeczkę negocjacyjną i jako szef rządu mógłby rozmawiać bezpośrednio z premierem Ukrainy czy przewodniczącą Komisji Europejskiej, a nie tylko z ministrem czy komisarzem ds. rolnictwa.

Autor

Jan Romanowski

Publicysta, student Uniwersytetu Londyńskiego (UCL), przewodniczący stowarzyszenia polskich studentów UCL. Był redaktorem naczelnym portalu MyPolitics

Największym plusem Władysława Kosiniaka-Kamysza jest niewątpliwie to, że jest postacią dużo mniej dzielącą i kontrowersyjną niż Donald Tusk. Władysław Teofil Bartoszewski, warszawski poseł ludowców, stwierdził w rozmowie z „Wprost”, że w związku z negatywnym elektoratem Tuska, to Kosiniak byłby lepszym szefem rządu, jako postać mająca zaufanie wśród całej opozycji.

Kosiniak-Kamysz to lepszy kandydat i dla opozycji, i też dla prezydenta Dudy

Pozostało 95% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Powódź 2024. Raport NIK jak lekcja
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Państwo to strażak i urzędnik. W powodzi nie zawiedli
Opinie polityczno - społeczne
Maciej Miłosz: Czy powódź przekona polityków, by oddali komunikację w ręce specjalistów
Opinie polityczno - społeczne
Renaud Girard: Polska - czwarta siła w Europie
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Opinie polityczno - społeczne
Kazimierz Groblewski: Igrzyska w Polsce – podrzucajmy własne marzenia wrogom, a nie dzieciom