Klasyczny zachodnioeuropejski samorząd terytorialny zawsze był budowany na fundamencie wspólnoty. Gmina pochodzi od niemieckiego gemeinde. Idea samorządu przywędrowała do nas bowiem poprzez Śląsk wraz z prawem magdeburskim, które dzięki przybyszom z Zachodu tworzyło w Polsce już od XIII nową rzeczywistość publicznoprawną. Miasta, ale także wsie, lokowane na prawie magdeburskim albo na jakiejś jego rodzimej odmianie, o czym uczyliśmy się szkole powszechnej, nie tylko samodzielnie się zarządzały, ale też dysponowały własnym sądownictwem – co dziś wydaje się niemal niewyobrażalne.
Wspólnotowość była trwałym elementem organizacji lokalnej przez wszystkie wieki i nikt tego atrybutu, przynajmniej w miastach, jej nie pozbawiał. Jeszcze w XVIII, a nawet w XIX w. było się przede wszystkim obywatelem miasta, o czym z dumą obwieszczają po dziś nagrobki wznoszone wówczas na cmentarzach. Niestety, inaczej potoczyły się losy samorządu wiejskiego: już właściwie w XV w. wieś utraciła samorząd, dziedzice stali się dla wieśniaków sołtysami i sędziami, a z czasem wolnych wcześniej włościan przeobrażono w przypisanych do ziemi chłopów pańszczyźnianych o statusie właściwie niewolników. Kiepsko wyedukowana wieś nawet chętnie odsprzedawała sołectwa dziedzicom, nie zdając sobie sprawy, do czego to wszystko prowadzić będzie w niedalekiej przyszłości. W tym kontekście widać wyraźnie, czym dla wolności jest utrata samorządu.
Gnomy czy ignoranci?
Jeśli jesteśmy wspólnotą, to mamy prawo do samorządzenia się. Centralistyczna wizja państwa rozumianego jako aparat przymusu, narzucona nam w czasach PRL, była nie do pogodzenia z instytucją samorządu terytorialnego – nic więc dziwnego, że ten model samoorganizacji społeczeństwa został bezpośrednio po II wojnie zlikwidowany.
System rad narodowych funkcjonujących w ramach jednolitego systemu organów państwa odrzuciliśmy zdecydowanie na samym początku transformacji. Ówcześni radni to synonim bezradności i do dziś wydawało mi się, że można nimi co najwyżej straszyć studentów, pytając na egzaminie: czym różni się samorząd od dawnych rad narodowych.
Samorząd terytorialny odbudowywaliśmy z wielkim trudem, po wieloletnich przygotowaniach do tej operacji, przeprowadzonej w dwóch etapach w 1990 i 1998 roku. Wydawało się, że wszyscy zdołali już w Polsce zrozumieć, jaką wartością jest samorząd terytorialny, i że już nikt nigdy nie będzie się przymierzał do odtworzenia absurdalnego ustroju lokalnego z minionej epoki.