Polityka wschodnia była ważnym kierunkiem polityki zagranicznej III RP, co wynikało zarówno z uwarunkowań historycznych i geograficznych, jak i przekonania o słuszności programu paryskiej „Kultury" zakładającego, że dobre relacje ze wschodnimi sąsiadami są gwarancją bezpieczeństwa Polski. W tym kontekście zaskakująco mało miejsca poświęcił polityce wschodniej minister Jacek Czaputowicz, dokonując w grudniu 2018 r. podsumowania trzech lat rządów Prawa i Sprawiedliwości. Wymienił państwa Partnerstwa Wschodniego jedynie w kontekście polskiej pomocy rozwojowej, którą otrzymują również takie egzotyczne kraje, jak Tanzania czy Mjanma. Wspomniał też o konieczności ustabilizowania sytuacji w ukraińskim Donbasie, a także przywrócenia integralności terytorialnej Ukrainy i Gruzji.
Ta oszczędność w słowach wynika zapewne z faktu, że osiągnięcia PiS w sferze polityki wschodniej są dość ograniczone. Po trzech latach rządów koalicji PO–PSL minister Radosław Sikorski miał już na swoim koncie zainicjowanie programu Partnerstwa Wschodniego (PW) i utworzenie Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych. Dziś sytuacja jest odmienna.
Niedostatek ludzi
W obecnej ekipie niewielu jest ludzi, którzy są zaangażowani we współpracę z państwami Europy Wschodniej. Od końca lat 90. w Polsce istniał jeden ośrodek, który w sensie politycznym nadzorował politykę wschodnią – myślę tu zwłaszcza o relacjach z Ukrainą. Był to Pałac Prezydencki. Zarówno Aleksander Kwaśniewski, jak i Lech Kaczyński czy Bronisław Komorowski byli żywotnie zainteresowani stosunkami polsko-ukraińskimi. Również w Kancelarii Prezydenta pracowali ludzie zaangażowani we współpracę z Ukrainą, tacy jak Marek Siwiec czy Henryk Wujec. Dziś takiego ośrodka nie ma.
Na szczeblu rządowo-partyjnym obecna ekipa dysponuje niewieloma ludźmi, którzy zajmowali się Europą Wschodnią. W MSZ na uwagę zasługuje m.in. wiceminister Bartosz Cichocki, który pracował w przeszłości jako analityk m.in. w Ośrodku Studiów Wschodnich (OSW) i Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych. W partii rządzącej brak jest natomiast obecnie znawców Europy Wschodniej na miarę Pawła Kowala.
Zaplecze intelektualne Prawa i Sprawiedliwości, które mogłoby wesprzeć jego politykę wschodnią, relatywnie jest również słabe. Można w tym kontekście wymienić znawcę Rosji Andrzeja Nowaka czy historyka i politologa Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego. PiS jedynie w ograniczonym stopniu wykorzystuje również potencjał instytucji eksperckich zajmujących się Europą Wschodnią. Taka sytuacja kontrastuje z rządami koalicji PO–PSL, gdy w szczególności OSW stał się dla rządu niemal zapleczem kadrowym. Z ośrodkiem związani byli minister spraw wewnętrznych Jacek Cichocki i jego następca Bartłomiej Sienkiewicz, a także wiceminister spraw zagranicznych Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.