Europa między emocjami a racjonalnością

Polska nie jest jedynym krajem na naszym kontynencie, który przesuwa się w kierunku grupy zależnych krajów emocjonalnych, które mają niski poziom inwestycji, ale wysokie aspiracje konsumpcyjne, zaspokajane kosztem uzależnienia od światowych rynków finansowych.

Publikacja: 19.12.2019 21:00

Europa między emocjami a racjonalnością

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Wiele wskazuje na to, że można oczekiwać swoistego „pęknięcia" Europy na kraje racjonalne i emocjonalne. Te ostatnie charakteryzują się niskim poziomem inwestycji i wysokimi aspiracjami konsumpcyjnymi, za których zaspokojenie płacą coraz większym uzależnieniem od międzynarodowych rynków finansowych, zasilanych w znacznej mierze przez kraje racjonalne i niezależne. Polska nie jest jedynym krajem, który przesuwa się w kierunku grupy zależnych krajów emocjonalnych.

W poszukiwaniu miernika, który pozwoliłby określić jakość funkcjonowania systemu społeczno-gospodarczego, ale także wyjaśniał jego dynamikę w drodze interdyscyplinarnej socjologiczno-ekonomicznej analizy, w Akademii Leona Koźmińskiego stworzyliśmy 45-składnikowy Indeks Zrównoważonego Rozwoju (BDI).

Zarówno ekonomiści, jak i socjologowie „w pojedynkę" są dziś bezbronni wobec dynamiki „pędzącego świata", a wskaźnik BDI wpisuje się w powszechny trend „beyond GDP" (więcej niż PKB). Różni się jednak zasadniczo od innych wskaźników ekonomicznego „dobrostanu", takich jak Better Life Index stosowany przez OECD, Human Development Index opracowany przez UNDP czy World Happiness Index przygotowany przez Sustainable Development Solutions Network.

Gospodarka i społeczeństwo

Najważniejsze cechy charakterystyczne wyróżniające BDI to pokazanie gospodarek narodowych w międzynarodowym otoczeniu ekonomicznym (np. inwestycje zagraniczne, eksport, import, oprocentowanie obligacji rządowych na międzynarodowym rynku). Dodajemy do tego obraz wewnętrznych mechanizmów funkcjonowania gospodarki (np. PKB i jego dynamika, wskaźnik inflacji, konsumpcja prywatna, stopa akumulacji; produkcja energii elektrycznej), bieżące warunki społeczne (np. dzietność, śmiertelność niemowląt, wydatki na zdrowie, współczynniki GINI, przestępczość, zaufanie do rządu), a także społeczne oczekiwania na przyszłość (dotyczące np. ogólnych warunków życia, sytuacji gospodarczej, rynku pracy zatrudnienia, aktywności biznesowej).

Wszystkie składowe indeksu pochodzą z oficjalnych badań i statystyk (Eurostat), mają też jednakową wagę, czyli pokazują na równych prawach ludzkie oczekiwania i subiektywne odczucia oraz „twarde" ekonomiczne parametry, które współokreślają fazy cyklu koniunkturalnego. Dynamika ich zmian traktowana łącznie pozwala na określenie poziomu równowagi funkcjonalnej systemu i jego sterowalności, czyli podatności na impulsy wynikające z polityki rządów.

Przy pomocy BDI przeanalizowaliśmy systemy 22 krajów OECD. Uporządkowaliśmy je na dwóch osiach (patrz wykres): zależności sytuacji ekonomicznej od uwarunkowań zewnętrznych w poprzednim roku (oś niezależności) i korelacji między oczekiwaniami społecznymi w poprzednim roku a bieżącą sytuacją ekonomiczną.

Skrzyżowanie tych dwóch skalowanych osi pozwoliło na wyodrębnienie czterech grup krajów w różnym stopniu niezależnych i racjonalnych, niezależnych emocjonalnych, zależnych racjonalnych i zależnych emocjonalnych w latach objętych naszym badaniem, czyli 1999–2017.

Niezależne racjonalne

Najwyższy wskaźnik BDI umiarkowanie zmieniający się w badanym okresie mają kraje niezależne racjonalne. Są one bogate i w stosunkowo mniejszym stopniu doświadczają wzrostu radykalizmu politycznego mierzonego wynikiem wyborczym radykalnych partii lewicowych i prawicowych, będącego obecnie udziałem całej Europy.

Są to kraje o dobrze rozwiniętej polityce społecznej, która chroni przed destabilizującym niezadowoleniem ludzi. Wiele z nich sytuuje się blisko osi oddzielającej kraje racjonalne od emocjonalnych, co oznacza rozważną wrażliwość na oczekiwania społeczne.

Wahania równowagi wynikają z aspiracji społeczeństw, co mogłoby dobrze rokować dla reform takich jak podjęte w Niemczech w latach 1999–2004. Działania te bywają jednak blokowane zarówno z prawej, jak i z lewej strony sceny politycznej, jak np. od szeregu lat we Francji.

Niezależne emocjonalne

Kraje te charakteryzują się z jednej strony wrażliwością, a nawet nadwrażliwością na społeczne oczekiwania opinii publicznej, a z drugiej niemal obsesyjnym przywiązaniem do niezależności i możliwości samodzielnego kształtowania własnych polityk często wbrew dominującym w świecie trendom.

Ekstremalnym przykładem takiej polityki jest brexit, nie mniej charakterystycznym – holenderska polityka w sprawach dostępu do narkotyków czy eutanazji. W skład tej grupy wchodzą zarówno kraje bogate (Holandia, Zjednoczone Królestwo), jak i biedniejsze, w tym kilka postkomunistycznych. Ich reakcje na kryzys 2008 r. były zróżnicowane od skrajnie „twardych" na Łotwie do skrajnie „miękkich" w Holandii, w zależności od stanu świadomości społecznej i dostępnych środków.

Zależne emocjonalne

Samo pojęcie kraju zależnego i emocjonalnego zakłada z jednej strony wysoki poziom uzależnienia od światowej koniunktury, dopływu kapitału, importu technologii, eksportu i importu, a z drugiej – nadwrażliwość na społeczne oczekiwania i nastroje wewnątrz kraju. Kraje te charakteryzują się niskim udziałem inwestycji i wysokim stopniem konsumpcji w PKB. Szczególnie wyraźnie widać to na przykładzie Grecji. Irlandia, gdzie inwestuje kapitał zagraniczny, jest wyjątkiem.

Są to gospodarki „słabe", które silniej od innych odczuły kryzys 2008 r. i dłużej z niego wychodziły. Są też bardziej skłonne do politycznego radykalizmu. To dodatkowo utrudnia procesy sanacji gospodarki napędzanej nierealistycznymi oczekiwaniami społecznymi.

W przypadku Grecji podwójne uzależnienie od kapitału zagranicznego i społecznych emocji doprowadziło do katastrofalnej terapii, której efektem jest „potrójne 25 proc." – 25 proc. recesji od 2010 roku, 25 proc. bezrobocia i 25 proc. populacji żyjącej poniżej granicy ubóstwa. Grecja ma niewyobrażalnie duży i niespłacalny dług w wysokości ponad 360 mld dol.

W Irlandii podobne podwójne uzależnienie doprowadziło do stosunkowo szybkiego wyjścia z kryzysu. Różnica tkwi w atrakcyjności danego kraju dla określonego typu inwestycji oraz w poziomie politycznego radykalizmu i treści dominującej retoryki politycznej.

Zależne racjonalne

Jedynym zidentyfikowanym przez nas krajem zależnym racjonalnym w latach 1999–2017 była Polska. Teza o wysokim poziomie uzależnienia od uwarunkowań zewnętrznych nie budzi wątpliwości. Szczególnie silne i trudne do „podniesienia" są kotwice uzależnienia finansowego od kapitału zagranicznego, technologicznego od importowanej techniki i handlowego od rynku europejskiego, a zwłaszcza niemieckiego.

Równocześnie niemal przez cały ten okres stosunkowo niższy był poziom uzależnienia polityki gospodarczej od oczekiwań społecznych. Pozostawała ona pod przemożnym wpływem ekonomicznej racjonalności, pozwalając na racjonalne z punktu widzenia rozwoju gospodarczego wykorzystanie uzależnień od świata zewnętrznego.

Efektem był bezprecedensowy rozwój gospodarczy i postęp cywilizacyjny, który jednak dokonał się kosztem niezaspokojonych oczekiwań społecznych, a te stanowią najbardziej dynamiczny element składowy BDI. Nastąpiła zatem zmiana polityczna, która zaowocowała wynikiem wyborczym z 2015 r., powtórzonym w 2019.

Zasadnicza reorientacja obecnej polityki polega na nadaniu jej bardziej emocjonalnego charakteru, czyli silniejszego uzależnienia od oczekiwań społecznych. Innymi słowy Polska przesuwa się w kierunku grupy zależnych krajów emocjonalnych.

Emocjonalne i niezależne kraje przesuwają się w kierunku większej zależności od uwarunkowań międzynarodowych. Są bowiem „ulubionym" rynkiem zbytu i miejscem lokowania kapitału pochodzącego z krajów racjonalnych tak długo, jak ryzyko nie przekroczy akceptowalnego poziomu. Taka jest cena, którą płacą Włochy, Portugalia czy Hiszpania za swoje „lekkomyślne" zachowania ekonomiczne niewspółmierne do realnego potencjału.

Najszybciej rosnącą kategorią okazała się grupa państw emocjonalnych i zależnych, do której w 2011 r. zaliczaliśmy wyłącznie Grecję, a w 2017 obejmowała już sześć krajów: Irlandię, Grecję, Portugalię, Włochy, Hiszpanię i Słowację.

Wiele wskazuje na to, że Polska wkrótce dołączy do tej grupy. Ciekawy jest przypadek Irlandii, która po przezwyciężeniu kryzysu zdecydowała się na większą „wrażliwość społeczną", czyli emocjonalność.

Największą stabilnością charakteryzuje się grupa najbogatszych i najbardziej „rozważnych", niezależnych racjonalnych krajów, która w badanym okresie powiększyła się tylko o Danię.

Czy taka sytuacja, w której bogata, racjonalna Europa finansuje emocjonalne społeczeństwa o rosnących aspiracjach, jest do utrzymania na dłuższą metę?

Autorzy – prof. zarządzania Andrzej K. Koźmiński, prof. ekonomii Adam Noga, prof. socjologii Krzysztof Zagórski oraz statystyk dr Katarzyna Piotrowska – pracują w Centrum Interdyscyplinarnym Akademii Leona Koźmińskiego.

Wiele wskazuje na to, że można oczekiwać swoistego „pęknięcia" Europy na kraje racjonalne i emocjonalne. Te ostatnie charakteryzują się niskim poziomem inwestycji i wysokimi aspiracjami konsumpcyjnymi, za których zaspokojenie płacą coraz większym uzależnieniem od międzynarodowych rynków finansowych, zasilanych w znacznej mierze przez kraje racjonalne i niezależne. Polska nie jest jedynym krajem, który przesuwa się w kierunku grupy zależnych krajów emocjonalnych.

W poszukiwaniu miernika, który pozwoliłby określić jakość funkcjonowania systemu społeczno-gospodarczego, ale także wyjaśniał jego dynamikę w drodze interdyscyplinarnej socjologiczno-ekonomicznej analizy, w Akademii Leona Koźmińskiego stworzyliśmy 45-składnikowy Indeks Zrównoważonego Rozwoju (BDI).

Pozostało 92% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację