Nie wyjaśnił oczywiście, kim są ci, którzy „chcą". Bo trudno takich znaleźć. Po pierwsze, neoliberałowie nie twierdzą, że „sam rynek wszystko rozwiązuje", i nie chcą, „abyście w ten dogmat uwierzyli". Po drugie, nie ma takiego „dogmatu". System wolnorynkowy jest zły. Ale lepszy od innych. Po trzecie, nie ma „wiary neoliberalnej" – w zalety rynku nie trzeba „wierzyć". Wystarczy obserwować niepowodzenia tych, którzy negują działanie prawa popytu i podaży.
Pisze papież, bardzo nowocześnie, że to „kiepski" sposób myślenia, „który zawsze proponuje te same recepty w obliczu wszelkich wyzwań" i „sam się powiela" – cytując sam siebie i powielając, co napisał w encyklice „Laudato si'" – „Pochwalony bądź" i powiedział w przemówieniu do uczestników światowego spotkania ruchów ludowych w październiku 2014 r. Mówił wówczas, że „musimy na nowo postawić w centrum godność ludzką". To akurat prawda – powtarzana przez neoliberałów od lat. Nie ma jednak godności bez wolności, a działania państwa tę ludzką wolność ograniczają. Prawdą jest również to, że „nadal sieją spustoszenie spekulacje finansowe". Ale neoliberałowie ze szkoły austriackiej krytykują je od lat
– od czasów, gdy odchodzono od standardu złota do pieniądza emitowanego przez państwo dla dobra „ludu".
Cytuje papież także encyklikę swojego poprzednika „Caritas in veritate" – „Miłość w prawdzie". No właśnie – więcej prawdy by się przydało. „Bez wzajemnego zaufania rynek nie może wypełnić swojej ekonomicznej funkcji" – pisał Benedykt XVI. Zaufanie to istotny postulat neoliberalizmu – nie z powodów religijnych czy moralnych, tylko z „chciwości". Zaufanie się po prostu opłaca. Więcej można zyskać i mniej stracić, ciesząc się zaufaniem i mając zaufanie do innych. Chodzi jednak o zaufanie do człowieka, a nie do państwa. Jak pisał Friedrich Hayek – neoliberał oczywiście – możemy zaufać jednostce realizującej swoje osobiste cele w oparciu o posiadaną wiedzę, biorącej pod uwagę istniejące okoliczności i wykorzystującej indywidualne umiejętności w granicach, które są jej znane. Optyka musi jednak ulegać radykalnej zmianie, gdy taka sama jednostka dojdzie do wniosku, że potrafi zaprojektować społeczeństwo oraz jego instytucje, realizując w ten sposób swój ideał. Czego właśnie doświadczamy. Amen.
Autor jest adwokatem, profesorem Uczelni Łazarskiego i szefem rady WEI