Najczęściej powtarzane obietnice w tym obłędnym przetargu to wzrost minimalnego wynagrodzenia, kwota wolna od podatku, dodatek na każde urodzone dziecko.
Oczywiście wielu wyborców, którzy z całą pewnością czekają na obiecane wsparcie przedstawiane w kampanii wyborczej, uwierzy i być może odda nawet głos na „obiecującego". Rozczarowanie spotka ich jak zwykle po wyborach, ale „obiecujący" zdobędą tak upragniony mandat, zapominając o swoich obietnicach. Jeśli tak się stanie, to i tak będzie to najlepsze rozwiązanie dla obywateli naszego kraju, którzy nie będą musieli ponosić kosztów populistycznych obietnic wyborczych.
Kto zapłaci
Zdecydowanie gorzej będzie, jeśli któraś ze zwycięskich partii będzie chciała obietnic swoich dotrzymać. Zapewni to z całą pewnością podwyżki wynagrodzeń najuboższym oraz wszelkie oczekiwane przez społeczeństwo dodatki, ale w ślad za tym doprowadzi do wzrostu cen, w efekcie czego siła nabywcza złotówki może w znacznym stopniu zmaleć, a koszty życia wzrosnąć. Siła złotego – niestety – cały czas opiera się na kosztach pracy i każda podwyżka wynagrodzeń przełoży się w pierwszej kolejności na wzrost cen za usługi, a w dalszej – również za produkty. Czy na pewno tego oczekujemy?
Spróbujmy spojrzeć jednak na ten problem inaczej, niż proponują nam liderzy partyjni. Zastanówmy się, jakie mechanizmy gospodarcze należy uruchomić, aby uzyskać efekt podobny do tego, jaki obiecują nam politycy.
Proponuję zacząć od rozwiązań, które w żaden sposób nie obciążą budżetu państwa. Na pierwszy „ogień" warto pochylić się nad zamówieniami publicznymi. Pewnie spytacie, jaki wpływ na życie Polaków mają zamówienia publiczne, w których uczestniczy tylko część wszystkich firm biorących udział w tworzeniu naszego PKB. Ostatnie półtora roku wykazało, że wpływ cen usług i dostaw realizowanych w ramach zamówień publicznych jest nie do przecenienia. To właśnie nowelizacja ustawy – Prawo zamówień publicznych spowodowała zwiększenie zatrudnienia na umowę o pracę, tak oczekiwanego przez wszystkich pracowników w naszym kraju. To również ustawa o zamówieniach publicznych wpłynęła na poprawę kondycji naszych przedsiębiorców, nakładając na zamawiających obowiązek waloryzacji kosztów w przypadku zmiany minimalnego wynagrodzenia, daniny na ZUS i stawki VAT oraz likwidując wszechobecną dominację kryterium ceny.