Rząd chce mieć natychmiastowy dostęp do tajemnic handlowych ponad 40 tys. największych przedsiębiorstw. Władza zmienia prawo farmaceutyczne ustawą o ubezpieczeniach eksportowych. PiS w ciągu dziesięciu dni przepycha przez Sejm system kaucyjny i jego wejście w życie od początku 2025 r. Te ciosy w przedsiębiorców rząd wyprowadził w ciągu zaledwie trzech tygodni lipca. Wcześniej mieliśmy lex TVN, Polski Ład, blokowanie budowy wiatraków czy też niezrealizowaną obietnicę mitycznych już 700 mld zł z Unii Europejskiej, między innymi na polski Krajowy Plan Odbudowy.
Inwigilację przedsiębiorców powstrzymała publikacja „Rzeczpospolitej”. Gdy ujawniliśmy plany rządu zmuszające biegłych rewidentów do dostarczania wszystkich raportów z badań firm do rządowej instytucji – Polskiej Agencji Nadzoru Audytowego, minister Janusz Cieszyński obiecał poprawienie przepisów w Sejmie. Oczywiście, będziemy tego pilnować. Przeciwko zmianom w prawie farmaceutycznym, które mają skutkować m.in. droższymi lekami i likwidacją tysięcy aptek, publicznie protestują organizacje biznesowe. A systemu kaucyjnego pewnie nie będziemy mieć w ogóle, bo żadna firma nie zdecyduje się na uczestniczenie w nim na zasadach narzuconych przez rząd.
Czytaj więcej
Stabilne prawo, reforma ZUS, proste podatki – to najważniejsze oczekiwania przedsiębiorców.
Był początek 1992 roku, gdy James Carville, strateg w sztabie wyborczym Billa Clintona, wypowiedział po raz pierwszy słynne słowa. Użyte na zamkniętym spotkaniu były jednym z trzech kluczowych przesłań, z jakimi demokraci chcieli trafić do Amerykanów. „It’s the economy, stupid” szybko jednak stało się głównym hasłem kampanii. A George Bush, który jeszcze rok wcześniej miał poparcie na poziomie 90 proc. (czas inwazji na Irak), musiał w listopadzie pożegnać się z fotelem prezydenckim.
I choć na przestrzeni ostatnich 30 lat słowa te były odgrzewane przez polityków różnej maści niemal na całym świecie, czas do nich wrócić. Z jeszcze większą niż kiedyś mocą. Trzeba bowiem przebić się przez kakofonię politycznych porachunków i pseudodebaty, przez populistyczne miraże, za które zapłacić będą musieli polscy przedsiębiorcy, ale również przez doniesienia o tym, że śniadanie zostało zjedzone, a bielizna zapomniana. Nie było bowiem przez te wszystkie lata równie ważnego i odpowiedniego momentu na wzięcie sobie do serca hasła „Gospodarka, głupcze!” jak teraz. W czasach, gdy świat układa się na nowo zarówno z politycznego, jak i – a raczej przede wszystkim – gospodarczego punktu widzenia.