Nasz rząd z jednej strony opracowuje kolejne warianty ustawy o gospodarce odpadami opakowaniowymi i mówi o wprowadzaniu systemu kaucyjnego, z drugiej jednak wprowadza takie zmiany w tym projekcie, które powodują, iż system będzie niewydolny. Wypadają z niego choćby szklane butelki jednorazowe, a do tego opakowań nie muszą zbierać sklepy o powierzchni do 200 mkw., czyli pod względem liczby większość rynku. Małe lokalne sklepy z racji bliskości dawały większą szansę, że opakowania faktycznie by wróciły z powrotem na rynek. Ale jeśli ktoś ma jechać daleko do większego sklepu w takim celu, to jego motywacja drastycznie spada. Zwłaszcza jeśli jeszcze będzie musiał czekać w kolejce, co jest wielce prawdopodobne.
Czytaj więcej
Bruksela nie chce już czekać, aż kraje członkowskie z wieloletnim poślizgiem wdrożą dyrektywy odpadowe. „Rzeczpospolita” dowiedziała się, co ulegnie zmianie.
Idealne byłoby ustawienie ogólnodostępnych automatów wzorem niemieckich, jednak władza nie pali się do wyłożenia, lekko licząc, kilkunastu miliardów złotych. A sklepy już takiego obciążenia finansowego nie udźwigną. W efekcie rząd może i chciałby kaucji, ale się ich boi. Zapadają więc niespójne decyzje. Usunięcie szkła jednorazowego z systemu powoduje, że rynek zostanie kompletnie rozchwiany. Ideą systemu kaucyjnego jest bowiem to, aby wszystkie opakowania były nim objęte i w efekcie maksymalna ich liczba wracała do przetworzenia zamiast na składowiska odpadów. Wiele krajów od dawna ma własne i to bardziej rozbudowane systemy recyklingu. Tam, gdzie dbałość o ekologię weszła ludziom w krew i nie musi chodzić tylko o pieniądze, np. w Skandynawii. U nas niestety nadal wszystko rozbija się właśnie o pieniądze. Gdyby kaucje były wyższe, wówczas mielibyśmy większą szansę, iż klienci zwrócą opakowania do sklepów, by pieniądze odzyskać. Ale rząd zbyt wysokich kaucji nie chce, bo może się to nie spodobać części wyborców. Efektem dywagowania nad dziurawym systemem jest to, że własne rozwiązania narzucić nam może Komisja Europejska. Wtedy to ją władza będzie mogła obwinić za kolejne powodowane ekologią uciążliwe rozwiązanie. Świetnie to już ministrom wychodziło w przypadku cen energii.