Ostatnio zapanowała u nas moda na start-upy. Badacze i publicyści, ale także politycy, debatują nad tym, co zrobić, by start-upy mogły rozkwitać w naszym kraju. Jak grzyby po deszczu powstają różnorodne organizacje, ale także nieformalne inicjatywy sieciowe, których celem jest wspieranie założycieli start-upów. Niestety, towarzyszy temu zamieszanie pojęciowe i brak jasności, czym tak właściwie jest start-up?
Pierwsze wyjaśnienie jest bardzo prozaiczne. Start-up to po prostu zapoczątkowanie działalności gospodarczej, tylko nazwane bardziej atrakcyjnie, zwłaszcza dla młodych adeptów biznesu, co niestety stanowi kolejny przykład zaśmiecania języka polskiego. Tak można by wnioskować z najnowszej edycji „Raportu o sytuacji mikro i małych firm w roku 2015" Banku Pekao SA, którego wiodącym tematem były właśnie start-upy. Dla potrzeb badania zostały one zdefiniowane jako młode firmy prowadzące działalność nie dłużej niż trzy lata. Mówimy zatem o dużej zbiorowości, gdyż co roku w Polsce rejestruje się ok. 350 tys. nowych podmiotów gospodarczych. Dodajmy, że kategoria początkującego przedsiębiorcy jest rozpowszechniona w badaniach międzynarodowych. W największym, obejmującym ponad 100 krajów, projekcie Global Entrepreneurship Monitor przyjęta cezura wieku to 3,5 roku.
Eksperyment o wyjątkowych cechach
Ale jest też inne rozumienie start-upu – jako początkującego podmiotu o wyjątkowych cechach. W przeciwieństwie do rutynowego prowadzenia działalności gospodarczej start-up to swoisty eksperyment – tymczasowa organizacja służąca do przetestowania nowego modelu biznesowego. Dopiero gdy test się uda, można przejść do regularnego działania. Tego typu podmioty często kojarzą się z wysoką innowacyjnością. Stąd w ramach rządowych prac nad tzw. małą ustawą o innowacyjności zdefiniowano start-upy jako nowo powstałe przedsiębiorstwa prowadzące działalność badawczo-rozwojową. W praktyce jednak specyfika start-upów wynika przede wszystkim z koncentracji ich działalności w dziedzinie zastosowań technologii informatycznych i internetu, dziedziny, której wkład do rozwoju współczesnej gospodarki jest ogromny. Najnowszy raport Fundacji Startup Poland (2015) określa tym mianem przedsięwzięcia, w których przetwarzanie informacji i pochodne technologie stanowią kluczowy element ich modelu biznesowego. Jeszcze węższy, bo ograniczony do tworzenia oprogramowania zakres działalności uwzględnia firma Compass, która od 2012 r. prezentuje doroczny, globalny ranking centrów technologicznych, miast i obszarów metropolitalnych szczególnie przyjaznych start-upom.
Profesjonaliści i pasjonaci
Specyfika branży usług informatycznych, która uzasadnia potrzebę odrębnego traktowania start-upów w odniesieniu do „zwyczajnych" początkujących firm, to przede wszystkim stosunkowo niski próg kapitałowy dla rozpoczęcia działalności oraz możliwość prowadzenia biznesu w pojedynkę bądź w niewielkim zespole. To przyciąga liczne rzesze tych, którzy chcieliby powtórzyć sukces założycieli Apple'a, Google'a czy Facebooka. W praktyce wyjście na globalny rynek z przełomowym rozwiązaniem udaje się tylko nielicznym. Pozostali muszą się zadowolić sukcesem w skali krajowej, lecz zdecydowana większość z nich po prostu znika z rynku, bo ryzyko porażki jest w tej dziedzinie bardzo duże.
Specyfika informatycznych start-upów ma także wymiar kulturowy. Mamy tu bowiem do czynienia z młodymi profesjonalistami, pasjonatami informatyki, którzy zachowują otwartą postawę, chętnie współpracują z innymi start-upami, dzieląc się wiedzą i doświadczeniem. Jest to środowisko niesłychanie aktywne w różnorodnych i spontanicznych inicjatywach o charakterze sieciowym. Na tle ogólnego braku zaufania i niechęci do współpracy, środowisko start-upów to niewątpliwie ewenement na mapie polskiej przedsiębiorczości.