Ministerstwo Rozwoju przedstawiło propozycję nowych przepisów, które pozwolą na kontynuację działalności prowadzonej w formie jednoosobowej działalności gospodarczej po śmierci właściciela. Receptą ma być instytucja zarządcy sukcesyjnego, którego spadkobiercy będą mogli powołać ze swego grona bądź spoza rodziny. Projekt ustawy zyskał pochlebne recenzje w ramach konsultacji społecznych. Niewątpliwie dotyka istotnego problemu gospodarczego i społecznego, ale – jak to często bywa – koncentruje się na ograniczeniu negatywnych skutków, pomijając zupełnie potrzebne działania zapobiegawcze.
A problem jest rzeczywiście poważny, bo w Unii Europejskiej równocześnie ze starzeniem się całego społeczeństwa obserwujemy przyspieszony proces starzenia się przedsiębiorców. Także dlatego, że nie mają oni następców wśród następnego pokolenia z najbliższej rodziny. W niektórych krajach odsetek mniejszych rodzinnych firm bez następców sięga nawet 25 proc. całej populacji.
Dzieci wolą własną karierę
Przyczyny tego zjawiska są wielorakie. Okazuje się, że pasja przedsiębiorcza nie zawsze przechodzi na następne pokolenie. Synowie i córki nie kwapią się do przejęcia sterów w rodzinnej firmie, preferując inne ścieżki kariery zawodowej. Takie postawy są powszechne wśród młodej generacji z wyższym wykształceniem. Świeżo upieczony absolwent szkoły biznesu nie wykorzysta zdobytej na studiach wiedzy z zakresu zarządzania strategicznego w kilkuosobowej firmie handlowej ojca, podobnie jak absolwent politechniki ze specjalnością automatyka – w niewielkim warsztacie metalowym.
Według szacunków Komisji Europejskiej w krajach członkowskich każdego roku z powodu braku następców likwidowanych jest 150 tys. rodzinnych firm, co prowadzi do utraty 600 tys. miejsc pracy. W szerszym kontekście straty są jeszcze większe, bowiem starzejący się właściciele przy braku następców w końcowych latach działalności spowalniają rozwój i nie wykorzystują pełnego potencjału firmy, która zazwyczaj ma wykształconą, ustabilizowaną załogę i solidną bazę klientów.
Dostępne badania pokazują, że także w Polsce skala tego zjawiska jest poważna i z pewnością będzie się nasilać w związku z faktem, że liczni uczestnicy przedsiębiorczego boomu z początku lat 90. właśnie osiągają wiek emerytalny.