Katarzyna Kucharczyk: W poszukiwaniu bezpiecznej przystani

W przyszłym roku sytuacja nie poprawi się w żaden magiczny sposób. Rząd ciągle zapewnia, że kondycja gospodarki jest świetna. Oby się nie okazało, że tylko na papierze.

Publikacja: 23.12.2021 21:00

Katarzyna Kucharczyk: W poszukiwaniu bezpiecznej przystani

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Ceny paliw w Polsce są jednymi z najniższych w Europie – przeczytałam niedawno ze zdumieniem na ulicznych billboardach. A myślałam, że nic mnie już nie zdziwi... Nie dziwią zapewnienia przedstawicieli rządu o tym, że żyjemy w państwie praworządnym. Nie dziwią zapewnienia NBP, że inflacja ma charakter przejściowy i jest pod kontrolą. Po prostu w te zapewnienia nie wierzę. Nie trzeba głębokiej wiedzy ekonomicznej, aby przekonać się, że nie są one prawdziwe. Wystarczy zatankować samochód i zapłacić za benzynę „najniższą" cenę, która po uwzględnieniu poziomu wynagrodzeń wcale do najniższych w Europie nie należy.

Podobnie z cenami w sklepach. Ciekawą miarą inflacji jest wigilijny koszyk „Rzeczpospolitej". Według niego ceny rok do roku poszły w górę aż o 12 proc. Czyli zdecydowanie mocniej niż oficjalna inflacja mierzona przez GUS. A która i tak niska nie jest.

Czytaj więcej

Te święta będą drogie. Skok kosztów Wigilii najwyższy od kilkunastu lat

W przyszłym roku sytuacja w magiczny sposób się nie poprawi, wzrost cen nadal będzie powyżej górnej granicy celu NBP. I nie zmieni tego kuriozalny zapis w budżecie na rok 2022, zgodnie z którym średnioroczna inflacja ma być na poziomie 3,3 proc. Cóż, papier przyjmie wszystko.

Rząd zapewnia, że sytuacja gospodarki jest świetna. Oby nie okazało się, że tylko na papierze. Finansowane lekką ręką populistyczne programy okazały się świetnym pomysłem na głosy wyborców. Pytanie tylko, jak będzie wyglądać zadłużenie Polski i sytuacja budżetu za kilka lat. Żeby z pieniędzmi nie było tak, jak w bajce o Kubusiu Puchatku: im bardziej Puchatek zaglądał do środka, tym bardziej Prosiaczka tam nie było.

Jeśli szerzej spojrzymy na globalną gospodarkę, wyraźnie zobaczymy, że otoczenie makroekonomiczne do łatwych nie należy. Po części jest to winą banków centralnych, które reagując na pandemię, rozpoczęły bezprecedensowy dodruk pieniądza. Pomogło to rynkom finansowym, windując giełdowe indeksy do rekordowych poziomów. Teraz jednak stopy procentowe, na skutek szalejącej inflacji, zaczęły iść w górę, co sprawia, że akcje stają się mniej atrakcyjnym celem inwestycyjnym. Trudno mówić też o atrakcyjności lokat bankowych. Wprawdzie stopy idą w górę, ale po uwzględnieniu inflacji realne stopy nadal są ujemne.

Jak pokazuje historia, w trudnych czasach jest spokojna przystań: złoto. I ta maksyma zdaje się być prawdziwa również teraz. Firmy sprzedające złoto notują rekordy sprzedaży. Nasz kraj znalazł się w pierwszej piątce w Europie, jeśli chodzi o zakupy tego kruszcu w celach inwestycyjnych. Do hossy na rynku złota przyczyniają się: wysoka inflacja, duża zmienność na giełdach i rynkach walutowych oraz niskie realne stopy procentowe. Wszystkie te elementy układają się teraz w spójną całość i wiele wskazuje, że popyt na złoto utrzyma się na wysokim poziomie również w 2022 r.

To jednak nie znaczy, że należy wszystkie oszczędności przeznaczyć na ten cel. Jak mawia guru inwestorów Warren Buffett: „Nie wkładaj wszystkich jajek do jednego koszyka". Ciekawe okazje można znaleźć też na rynku nieruchomości, obligacji czy akcji. Warunkiem jest jednak ostra selekcja. Okres bezprecedensowej hossy – gdy ceny niemal wszystkich aktywów rosły – należy już do przeszłości.

Ceny paliw w Polsce są jednymi z najniższych w Europie – przeczytałam niedawno ze zdumieniem na ulicznych billboardach. A myślałam, że nic mnie już nie zdziwi... Nie dziwią zapewnienia przedstawicieli rządu o tym, że żyjemy w państwie praworządnym. Nie dziwią zapewnienia NBP, że inflacja ma charakter przejściowy i jest pod kontrolą. Po prostu w te zapewnienia nie wierzę. Nie trzeba głębokiej wiedzy ekonomicznej, aby przekonać się, że nie są one prawdziwe. Wystarczy zatankować samochód i zapłacić za benzynę „najniższą" cenę, która po uwzględnieniu poziomu wynagrodzeń wcale do najniższych w Europie nie należy.

Pozostało 82% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację