W dyskusji na temat celowości i sensu budowy Centralnego Portu Lotniczego pojawia się – poza czysto ekonomicznymi czy transportowymi – argument o braku kompleksowej strategii dla polskiego nieba, co ma świadczyć przeciw tej inwestycji.
Warto postawić pytanie odwrotne – czy CPL może być osią strategii infrastrukturalnej i transportowej?
Brak strategii
Ze strategiami – jako państwo – od początku transformacji mamy problem. W resortach powstają kolejne dokumenty o nazwie strategia, niemniej rzadko kiedy są nimi naprawdę – w wielu obszarach – np. w energetyce czy bezpieczeństwie energetycznym standardowe jest wpisywanie jako strategicznego de facto celu cząstkowego, operacyjnego, tworzonego w odpowiedzi na doraźnie pojawiające się problemy i porzucanego wraz z ich zniknięciem.
W efekcie brak jest realnej „platformy strategicznej" – długofalowo zarysowanej strategii wraz z celami, ścieżkami dojścia, kamieniami milowymi oraz umiejscowieniem ich w szerokim kontekście działań związanych z realizacją bezpieczeństwa. Do tego dochodzi wspomniany już problem definiowania celów w strategiach państwa niejako ex post – tzn. dopisuje się go jako cel strategiczny w momencie, kiedy jest on już na wstępnym etapie realizacji.
Dlatego nie można odmówić zasadności argumentom, że CPL pozbawi sensu istnienia lotniska m.in. w Radomiu czy Łodzi, natomiast warto postawić pytanie czy miały one sens już wtedy, kiedy je budowano? Powstanie lokalnych lotnisk o godzinę drogi samochodem od Okęcia świadczy dobitnie że o strategii nikt, projektując je, nie myślał. W efekcie mamy kilka lotnisk lokalnych nie mając lotniska typu hub, gdyż coraz bardziej zatykające się Okęcie takiej roli w dłuższej perspektywie spełniać nie może. Stąd argument za niebudowaniem CPL w imię ochrony tego, co już wcześniej – bez większego sensu – powstało, nie wytrzymuje logicznej konfrontacji.